Archiwum kategorii: Wspomnienia

Epizod czwarty, czyli co nam przywiał sierpniowy wiatr od morza…

Coś mnie naszło i spytałem znajomego gimnazjalistę z czym kojarzy mu się zdanie „sierpniowy wiatr od morza”? Jak to z czym? Z letnim obozem nad Bałtykiem. Pogoda była super, wspomnienia się ma – odpowiedział radośnie. Kiedy spytałem, czy w szkole nie mówili o sierpniu ’80, o 21 postulatach, o Lechu Wałęsie, o wolnych związkach zawodowych, zrobił baranie oczy i bąknął, że faktycznie, coś było mówione, ale żeby tak własnymi słowami i w szczegółach o tym opowiedzieć, to już nie za bardzo… O polska edukacjo, zapłakać nad tobą, to mało… 

A więc młody człowieku, który przypadkowo czytasz ten tekst. Jeśli „sierpniowy wiatr od morza” też nic Ci nie mówi, to posłuchaj. Tego o czym opowiem nie znajdziesz w „HiT” Roszkowskiego.

Czytaj dalej

Epizod trzeci, czyli ruszaj w góry miły bracie…

Wiek XXI, rok 2023, kanikuła. Czym żyją Dolnoślązacy ? Łatwo zgadnąć, urlopami. I mają problem. Portale internetowe i stacje telewizyjne pokazują dramatyczne sceny z Rodos. Grecka wyspa płonie. Dziesiątki tysięcy ewakuowanych turystów. Mieszkańcy wyspy zrozpaczeni – potracili dorobek życia. Horror… Polskie MSZ ostrzega Polaków przed wakacyjnymi wyjazdami w rejony świata zagrożone pożarami. Dolnośląska rodzina 2+1 bije się z myślami. Zapłaciła za wakacje w Grecji. Trzeba trafu na Rodos, którą trawi ogień. Biuro podróży proponuje zamianę na Hiszpanię lub Chorwację. Ale tam wyjątkowo drogo. Może więc zrezygnować z „ciepłych krajów” i wybrać się nad polski Bałtyk, gdzie wprawdzie taniej nie jest, ale przynajmniej bezpieczniej ? Oto współczesne wakacyjne dylematy Dolnoślązaków…

A jak to było za Gomułki i Gierka ? Z jednej strony, peerelowska władza zapewniała, że żyje nieustanną troską o poprawę bytu ludzi pracy. Z drugiej, bywało różnie. A zatem jak się wypoczywało Dolnoślązakom w czasach siermiężnego, gomułkowskiego socjalizmu i w „złotej” dekadzie budowy Drugiej Polski ? Nie pamiętacie ? No to posłuchajcie. 

Czytaj dalej

Epizod drugi, czyli rzecz o tym jak Legnica została stolicą województwa i co z tego wynikło

Mamy rok 1970. Po upadku ekipy Gomułki władzę w Polsce obejmuje „Sztygar” ze Śląska, towarzysz Edward Gierek. Polityk otoczony nimbem dobrego gospodarza wkracza na scenę, jako zbawca socjalistycznej ojczyzny. Ówczesne gazety piszą o nim, że tu na Śląsku gdzie, jako pierwszy sekretarz KW PZPR w Katowicach, rządził przez czternaście lat i gdzie rozpoczęła się jego wspinaczka na szczyty władzy, udało mu się odmienić i przemysł węglowy, i region, który zaczęto powszechnie nazywać „polską Katangą. Było to nawiązanie do słynącego z kopalń złota regionu Konga. Mieszkańcy Śląska i Zagłębia cenili Gierka za rozwój budownictwa mieszkaniowego, za stworzenie Chorzowskiego Parku Rozrywki i nowoczesnej sieci dróg oplatającej Śląsk, a także za budowę pomnika upamiętniającego powstania śląskie i za utworzenie Uniwersytetu Śląskiego. Dwa ostatnie przedsięwzięcia zrealizowano wbrew stanowisku towarzysza Gomułki. Gierek jest jego wyraźnym przeciwieństwem.

Czytaj dalej

MEANDRY. PROTOKÓŁ Z JEDNEGO ZEBRANIA

Mogłem wyprzedzić historię. Co, wydaje się to nieprawdopodobne? Ja też w to nie wierzyłem i, mówiąc prawdę, nie wierzę do dzisiaj. Ale cóż znaczył mój odosobniony głos wobec osądu wszystkowiedzących. Osiem lat przyśpieszenia. Niby to niewiele, a jednak… Tego dnia czułem się wyjątkowo źle. Kotłowanina myśli sprawiła, że praktycznie nic nie rozumiałem z tego, co działo się wokół. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że to mój czyn był przedmiotem posiedzenia egzekutywy. Jak przez mgłę docierały do mnie stawiane zarzuty.

– Kapitan Szpilka swą bezmyślną pisaniną próbował podważyć pryncypia socjalistycznej odnowy realizowanej przez naszą partię. Swoim nieodpowiedzialnym czynem sprzeniewierzył się marksistowsko-leninowskiej ideologii. Postępowanie to jest szczególnie groźne, gdyż rzuca cień na postawy oficerów Wojska Polskiego, których jest jeszcze reprezentantem, a także na mieszkańców Wrocławia i Dolnego Śląska oraz wszystkich żołnierzy Śląskiego Okręgu Wojskowego. Jest to woda na młyn „Solidarności” – kontynuował Gerymin. Podniosłem znużoną głowę i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Kilka par oczu patrzyło na mnie z trudnym do rozpoznania wyrazem. Spojrzałem na twarze zebranych, próbując rozszyfrować ich zamiary. – Czego oni ode mnie chcą? – myślałem. – Co ja takiego zrobiłem? Czy naprawdę wierzą w to, co mówią?

Czytaj dalej

EPIZOD PIERWSZY, CZYLI RZECZ O TYM JAK LUBIN PRZESTAŁ BYĆ LEGNICKI…

Jestem Dolnoślązakiem w pierwszym pokoleniu. Przyszedłem na świat w Wałbrzychu, kiedy rządy w Polsce rozpoczął Bolesław Bierut, prezydent Polski „ludowej”, czołowy ideolog i twórca polskiej odmiany stalinizmu, zakamuflowany współpracownik osławionego NKWD. Bierut był osobiście współodpowiedzialny za wszystkie stalinowskie zbrodnie popełnione w powojennej Polsce. To on zatwierdzał wyroki śmierci, wydawane przez stalinowskie sądy. To pod jego kuratelą dziesiątki tysięcy ludzi skazywano na wieloletnie więzienie i osadzano w obozach pracy. Jedną z tysięcy ofiar tego zbrodniczego systemu stał się także mój ojciec. Aresztowany przez tajniaków z UB znalazł się w osławionym Centralnym Obozie Pracy w Jaworznie. Bez śledztwa, bez aktu oskarżenia i bez wyroku sądu. I nigdy nie dowiedział się dlaczego.

Los zetknął moich rodziców na Ziemiach Zachodnich. Ojciec, powracając z robót przymusowych z Czechosłowacji, poznał moją mamę w Chojnowie, gdzie do zakończenia wojny pracowała w gospodarstwie u „bauera”. W pierwszych miesiącach 1946 roku, kiedy ja już przyszedłem na świat, ojciec zaangażował się w tworzenie polskiej administracji. Otrzymał posadę sekretarza w Urzędzie Gminy, w Lubinie. Miasto było mocno zrujnowane, pionierzy – osadnicy mieszali się z szabrownikami, stacjonował duży sowiecki garnizon. My z mamą pomieszkiwaliśmy tymczasowo w domu moich dziadków, w Wałbrzychu. Tu było i wygodniej, i bezpieczniej.

Czytaj dalej

„DOLNY ŚLĄSK OCZAMI DZIENNIKARZY – DROGA DO TERAŹNIEJSZOŚCI”

Regulamin projektu

Zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Dolny Śląsk, zaprasza do udziału w Projekcie „Dolny Śląsk oczami dziennikarzy – droga do teraźniejszości”. Honorowy patronat nad projektem objął CEZARY PRZYBYLSKI, MARSZAŁEK WOJEWÓDZTWA DOLNOŚLĄSKIEGO. 

REGULAMIN C.D.

***

  1. Epizod pierwszy…
  2. Meandry. Protokół z jednego zebrania.
  3. Epizod drugi…
  4. Epizod trzeci…
  5. Epizod czwarty…

KOLEJĄ I SAMOLOTEM NA ŚNIEŻKĘ

Pod koniec wieku XIX tworzono różne futurystyczne wizje Karkonoszy. Zafascynowani techniką, a szczególnie rozwojem kolejnictwa i żeglugi napowietrznej – balonów i sterowców, a także pierwszych samolotów, współcześni widzieli Śnieżkę jako jeden wielki lunapark oraz jako twór wyobraźni Juliusza Verne’a.

W Berlinie na jednej ze stacji – według tych fantastycznych wizji – można było wsiąść do kolejki kabinowej i bezpośrednio ekspresowo udać się na najwyższy szczyt Karkonoszy, aby w restauracji zjeść obiad, przyjrzeć się okolicy i zapewne po zjedzeniu sutego obiadu, wypiciu kawy lub piwa, udać się z powrotem do Berlina. Dziś ogarnia nas przerażenie, ale trzeba zdać sobie sprawę z tego, że były i to bardzo konkretne plany zdewastowania środowiska naturalnego właśnie w ten sposób.

Czytaj dalej

W POLSCE LUDOWEJ PROWINCJONALNEGO ŻURNALISTY PRZYPADKI

Janusz Dobrzański

Początek lat 70. ubiegłego wieku, początek gierkowskiej prosperity. Taka scenka: górnik, powiedzmy, że Kowalski, wrócił z porannej szychty w kopalni miedzi „Lubin”. Wbił się w kapcie, zjadł obiad, przejrzał wiadomości sportowe w codziennej gazecie, odpalił telewizor. Świeży nabytek. „Rubin 707”, pokazujący świat w kolorze. Egzemplarz wyprodukowany już w Warszawskich Zakładach Telewizyjnych, na radzieckiej licencji i z radzieckich części. Cudo z wyjątkową cechą: łatwo się przegrzewa. A wówczas albo się zapala, albo wybucha. Za to z rzadka coś pokazuje w kolorze, bo po stronie nadawcy sygnału „tiwi” wciąż więcej czerni i bieli niż palety barw. Ale jest okej, a ma być lepiej! 

Czytaj dalej

ŻURNALISTA W PRL, CZYLI JAK ZOSTAŁEM SABOTAŻYSTĄ I DYWERSANTEM

Janusz Dobrzański

W domowym archiwum przechowuję wyjątkowy relikt PRL-owskiej przeszłości, książkę „W kolorze miedzi”. Nie jest to dzieło literackie, a raczej typowy produkt początków dekady Gierka. Licząca ponad sto stron książeczka w eleganckiej płóciennej oprawie (niezwykła rzadkość w tamtych czasach), wydrukowana na półkredowym papierze, wydana nakładem Zakładów Górniczych „Lubin”, jest wydawnictwem okazjonalnym. Warto zaznaczyć, że oprawę graficzną opracowało Wydawnictwo Artystyczno – Graficzne RSW „Prasa-Książka-Ruch” we Wrocławiu, a druk wykonały Prasowe Zakłady Graficzne RSW „Prasa-Książa-Ruch” też we Wrocławiu. Książka powstała w roku 1974 dla upamiętnienia ważnego wydarzenia w historii budowy Zagłębia Miedziowego: przyśpieszenia o osiem miesięcy osiągnięcia przez Zakłady Górnicze „Lubin” pełnej zdolności produkcyjnej.

Jak to było naprawdę z tym przyśpieszeniem, to zupełnie inna historia. W każdym razie działo się to w czasach gwałtownego rozwoju przemysłu miedziowego na Dolnym Śląsku, którego oczkiem w głowie lokalnej społeczności no i władz, ze szczególnym uwzględnieniem tych politycznych, była budowa pierwszej kopalni miedzi, czyli Zakładów Górniczych „Lubin”.

Czytaj dalej

40-LECIE SDRP

Wspomnienia

Z okazji utworzenia przed 40 laty obecnego Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej, w regionalnych oddziałach tej organizacji odbywają się spotkania jubileuszowe. Podobne odbyło się 30 marca 2022 roku także we Wrocławiu – piszemy o tym szczegółowo w poprzedniej wiadomości na tej witrynie. Spotkanie było także okazją do podzielenia się wieloletnimi doświadczeniami przez dziennikarzy, którzy towarzyszą SDRP od samego początku. 

Część z nich złożyła również – często obszerne – pisemne wspomnienia z lat swojej pracy. Zamieszczamy je w dalszym ciągu tej informacji.

Czytaj dalej