Archiwa tagu: Zbigniew Kawalec

Udana majówka prasowców

Relacja z towarzyskiego spotkania, jakim niewątpliwie jest coroczna impreza, na której starsze Koleżanki i Koledzy, byli pracownicy dawnego Oddziału Dolnośląskiego RSW, wspominają swe minione lata i związane z zawodową pracą przeżycia, nie powinna być ani laurką dla organizatorów, ani też personalnym panegirykiem.Wszak znamy się od lat i wiemy, że autorzy tych spotkań zawsze należeli do aktywnych, upływ lat nie odebrał im ani chęci, ani energii do organizowania interesujących środowiskowych imprez. Czytaj dalej Udana majówka prasowców

Zaduszki 2017

Zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Dolny Śląsk, wspólnie z Panem Zbyszkiem Kawalcem, byłym dyrektorem Oddziału Dolnośląskiego RSW, zapraszają członków i przyjaciół naszej organizacji, a także czynnych i byłych pracowników środowiska prasowego, radia i telewizji na ZADUSZKOWE SPOTKANIE, podczas którego wspominać będziemy koleżanki i kolegów pełniących dziennikarską służbę w niebiańskich redakcjach. Spotkanie odbędzie się 6 listopada 2017 roku, w godzinach 16.30 – 20.00, w restauracji Kaczka Dziwaczka przy Podwalu 62.

Zgłoszenie oraz wpisowe (20 zł) przyjmujemy do 3 listopada 2017 roku (piątek) w biurze SD RP Dolny Śląsk przy Podwalu 62. Swój udział w spotkaniu można zgłosić także telefonicznie (71 341 87 60, kom. 660 724 754) lub e-mailem (sdrp.wroc@interia.pl), ale wówczas wpisowe (do 3 listopada) proszę przelać na konto SD RP D. Śl.: ING Bank Śląski 65 1050 1575 1000 0023 3494 8722. Podczas spotkania zaprezentowana zostanie również książka pt. „Kardynał Henryk Gulbinowicz. Starałem się zrozumieć człowieka”, autorstwa naszego kolegi Waldemara NIEDŹWIECKIEGO. Na miejscu będzie możliwość nabycia książki. (RM)

Wspomnienia prawie rodzinne

W listopadowe popołudnie tradycyjnie rokrocznie przywołujemy pamięcią serdeczną nasze Koleżanki i Kolegów, którzy przed laty wraz z nami zapełniali barwny świat mediów, usiłując przekazać, na ile to było możliwe w czasach omnipotentnej cenzury, prawdę o otaczającym nas świecie. Grona coraz mniej licznego – z dawnej 50-osobowej grupy dziennikarzy”Słowa Polskiego” z lat siedemdziesiątych pozostała zaledwie ok. jedna piąta dawnego zespołu! Chcemy cofnąć czas, by przez te kilka godzin, ci którzy odeszli, byli znów z nami, choćby tylko we wspomnieniach.

Tymi wspomnieniami dzielimy się również z naszymi młodszymi Koleżankami i Kolegami po piórze, mikrofonie i kamerze, z towarzyszami sztuki drukarskiej, wszystkimi, którzy nie mieli okazji poznać współtwórców dawnych wrocławskich mediów. To coraz rzadsza już okazja, by od nas, żywych świadków historii wrocławskiej prasy, usłyszeć jeszcze zabawną dykteryjkę, barwne wspomnienia o nietypowych sytuacjach, jakie towarzyszyły codziennej pracy naszych nieżyjących Kolegów. Jesteśmy im winni pamięć, ale też i jest naszym obowiązkiem, aby pamięć o nich przekazywać naszym następcom.

Temu służy m.in. to spotkanie i dlatego do oficjalnego zaproszenia wystosowanego przez organizatorów, jako jeden ze starszych już dziennikarzy, dołączam swą osobistą prośbę – przyjdźcie na nasze wspomnieniowo-rodzinne spotkanie, taka okazja zdarza się raz na rok!

Wojciech W. Zaborowski

Jak Zbigniew Kawalec czas cofnął

Właściwie miałem nic nie napisać o naszym tegorocznym spotkaniu. Rok w rok to samo… Stop. Jednak nie, bo każde nasze spotkanie pobudza do refleksji, wywołuje wspomnienia. I proszę bardzo, mimo iż mija już prawie miesiąc od czasu, gdy na zaproszenie dyr. Zbigniewa Kawalca zeszliśmy się w przyjaznej tego typu zebraniom „Galicji”, trudno wyzwolić się od powracających reminiscencji. Dyrektor Kawalec…

Tym razem będzie osobiście!

Znów spotkaliśmy się „sieroty po RSW”, jak nazywa zgromadzonych na tym swoistym wieczorze wspomnień dziennikarzy, towarzyszy sztuki drukarskiej i pracowników administracji dawnego giganta prasowego były dyrektor medialnego koncernu kol. Zbigniew Kawalec. Majowe spotkanie było podobne do wielu poprzednich, nawet miejsce, w którym się odbywało – restauracja „Galicja” przy hotelu „Polonia” – wpisało się już uprzednio w naszą pamięć. Pozwolę sobie przeto tym razem zrezygnować z tzw. protokołu, czyli wymieniania gości (niestety, z upływem lat przychodzi ich coraz mniej) i zatrzymać się na swoistym cudzie, którego twórcą jest główny, obok SD RP Dolny Śląsk, organizator spotkań, dyr. Zbigniew Kawalec.

Ten człowiek zatrzymał czas! Więcej, potrafił go cofnąć, w moim przypadku o dobre lat czterdzieści i pięć i na te kilka godzin w nastrojowych wnętrzach secesyjnej restauracji przywrócić nam młodość.

Była to początek lat siedemdziesiątych ub. wieku, gdy po raz pierwszy zetknąłem się z obecnym Kolegą Kawalcem. Jako nowo przyjęty dziennikarz przez red. Zygmunta Paprotnego do redakcji „Słowa Polskiego” powinienem zasiąść za biurkiem… I tu powstał problem, bo żaden mebel nie był nieobsadzony, jedyne pozornie wolne biurko, które stało na korytarzu, należało również do kol. Wójcik, współpracującej z redakcją graficzki. Decyzja odpowiedzialnego za komfort naszej pracy dyr. Kawalca była jasna i krótka. „To biurko proszę dać red. Zaborowskiemu”. Mebel otrzymałem… i jednocześnie zyskałem pierwszą niezbyt mi życzliwą osobę w zespole!

Pełen energii, choć również już nie najmłodszy Zbigniew Kawalec. Oby jak najdłużej przywoływał nam naszą młodość! Znów patrząc na niego widzę siebie w tych dawnych latach siedemdziesiątych, gdy jednocześnie pracowałem w „Słowie Polskim” i w pobliskim IX Liceum im. Juliusza Słowackiego ucząc języka polskiego i wychowania muzycznego. To była nie tylko elitarna szkoła (uczniami byli m.in. Różewicz, Sąsiadek, Waligórski, Dzieduszycki, Skała, Czekański), ale też i mocno związana z prasą (i nie siebie mam tu na myśli). Do stolika, przy którym siedziałem w „Galicji”, podszedł dojrzały mężczyzna o interesującej brodzie i spojrzawszy na mnie rzucił: „Nieźle się pan trzyma Wojciechu Z.”. „Kto to” – spytałem siedzącego obok kolegę. „Syn Seweryna Wrońskiego, depeszowca z redakcji nocnej Słowa Polskiego” – odpowiedział. Zamurowało mnie. Przecież uczyłem go właśnie w IX Liceum, miał wtedy 16, może 17 lat! „Ale to było ponad czterdzieści lat temu – mruknął kolega – ludzie się zmieniają!

Wszystko się zmienia na tym świecie, wszystko jest w nieustannym ruchu – pisał już o tym Heraklit z Efezu! Na szczęście, ów ruch jest również twórczy, co najlepiej dostrzec obserwując niestrudzonego Zbigniewa Kawalca, któremu słusznie należał się napisany przez koleżankę Gizelę Żukowską rymowany i drukiem wydany panegiryk ku czci Dyrektora. Sto lat Zbyniu – w zdrowiu i dotychczasowej energii. I do zobaczenia za rok!

Wojciech W. Zaborowski

Zaproszenie do Muzeum Marzeń

Osiem kameralnych spektakli w reżyserii Jacqueline Kornmüller inspirowanych obrazami m.in. „Wieczór” Wassilego Kandinskiego i „Spotkanie” Władysława Podkowińskiego, które będzie można oglądać we wrocławskim Muzeum Narodowym.

Niestrudzony Zbigniew Kawalec zaprasza wszystkich chętnych: 3 (poniedziałek), 15 (sobota) lub 24 (poniedziałek) października 2016 o godz. 19.00. Zapisy do 15 września 2016 r Podwale 62 p. 311 tel. 71 3418760 lub email. Bilet ulgowy w cenie 20 zł

"Łączący malarstwo, literaturę, muzykę i teatr projekt „Muzeum Marzeń” to nowe spojrzenie na malarstwo dawnych mistrzów. Zaproszeni do udziału pisarze i kompozytorzy stworzą utwory literackie i muzyczne inspirowane wybranymi obrazami ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Na ich podstawie reżyserka Jacqueline Kornmüller wraz zaproszonymi aktorami i tancerzami przygotuje osiem kameralnych przedstawień, które zaprezentowane zostaną przy poszczególnych dziełach sztuki. Widzowie wędrujący po muzeum z planem i krzesełkiem w ręku obejrzą najróżniejsze sceny, w których spotykać się będą ze sobą różne dziedziny sztuki. Sceny odgrywane będą przez artystów jednocześnie, każda kilka razy pod rząd, tak że widz będzie miał możliwość obejrzenia wszystkich inscenizacji podczas jednego wieczoru.

W wybranych punktach Wrocławia na wielkich plakatach zaprezentowanych zostanie kilka dzieł sztuki biorących udział w projekcie. Dzięki specjalnym aplikacjom wrocławianie i turyści będą mogli przy pomocy swoich smartfonów słuchać tekstów i muzyki w czasie spaceru po mieście."

(Źródło: ESK 2016)

Kurator / reżyser: Jacqueline Kornmüller i Peter Wolf
Organizator: Muzeum Narodowe we Wrocławiu, ESK Wrocław 2016
Producent: Stowarzyszenie „wenn es soweitist” z Wiednia

Galicja zaprasza prasowców

Nasze doroczne Spotkanie Prasowców odbędzie się we wtorek 31 maja o godzinie 16.00 w restauracji Galicja (Hotel Polonia, ul. Piłsudskiego 60).

Od zawsze patronuje nam Zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Dolny Śląsk oraz niezawodna firma Michael Huber Polska.

Motto naszych spotkań (wciąż aktualne):
Śpieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą. Ks. Twardowski

Jak przystało na ostatni dzień dawniej obchodzonych Dni Oświaty, Książki i Prasy niezmordowany Julian Bartosz przedstawi swoją najnowszą książkę „Demon zapomnienia”. Wszystkim zainteresowanym polecamy zakup książki w formie przedpłaty: Agencja Wydawnicza CB Andrzej Zasieczny 02-495 Warszawa, ul. M. Drzymały 18/15; nr rachunku bankowego: 57 1140 2004 0000 3302 2805 0555; cena książki z kosztami wysyłki – 35,00 zł

Prosimy w nieprzekraczalnym terminie do 25 maja br. o potwierdzenie udziału w spotkaniu w biurze Stowarzyszenia (Podwale 62 p. 311, tel 71 341 87 60, sdrp.wroc@interia.pl) lub mój telefon 71 325 18 69, zbigniew1939@wp.pl. Proszę o zabranie 20 zł na skromny catering. Proszę również poinformować o spotkaniu koleżanki i kolegów, z którymi utrzymujecie kontakt.

Wasz Zbigniew Kawalec (z niewielką pomocą Bogusława Serafina)

 

„Powróćmy jak za dawnych lat…”

Panta rei – wszystko płynie! Tyle się wokół nas w ciągu minionych lat zmieniło. Nie ma już księgarni na rogu ulic Piotra Skargi i Podwala, zniknął pobliski kosk z gazetami, kosmetykami i wyrobami tytoniowymi.Pozostaliśmy na szczęście my, przynajmniej tego piątkowego popołudnia 18 września, gdy jako grupa weteranów medialno-dziennikarskich dawnego wrocławskiego wydawnictwa prasowego RSW podążaliśmy na spotkanie do naszego byłego prasowego bufetu, a od lat już wykwintnej restauracji „Wall Street”. Jej magnetyczna siła „przyciągania dziennikarzy starszego pokolenia” – jak to ujęli nigdyś autorzy drukowanej przez „Politykę” sondy o wrocławskich pubach i restauracjach, wynika niewątpliwie nie tylko z jakości serwowanych potraw, ale również z klasy i uroku Doroty Zawadki, od lat prowadzącej bliski nam wspomnieniowo obiekt gastronomiczny.


Nakarmi i napoi, do tego urokliwa Dorota Zawadka

Tłoku nie było. Niestety! Doliczyłem się niespełna trzech dziesiątek Koleżanek i Kolegów. Pomijając nawet naturalne ubytki w osobowym składzie, wynikające z upływu czasu i niezmiennych praw biologii, nieobecności wielu osób nie potrafiliśmy sobie wytłumaczyć. Tym bardziej, że na spotkania seniorów przychodzi rokrocznie o wiele więcej Kol. Kol., choć w sumie seniorów jest przecież mniej, niż wszystkich byłych i aktywnych pracowników dawnej RSW! Może niektórych zniechęciła czekająca po pożegnaniu lata jesień i w ten sposób chcieli zaprotestować przeciwko przemijaniu?

Tym bardziej jednak radośnie witaliśmy się ze wszystkimi, którzy nie zapomnieli własnego życiorysu i na doroczne spotkanie przybyli – często nawet z daleka!

Krótka relacja ze spotkania, nawet w połączeniu z z refleksyjną zadumą na temat przemijania i związanego z tym pożegnania (nie tylko lata!) nie jest co prawda listą obecności, jak tu jednak nie wspomnieć, o uczestnikach, którzy właśnie ową – mimo przemijania – nieprzemijającą atmosferę radosnego obcowania w dawnym, bliskim nam i tak dobrze znanym kręgu osób, tworzyli.


Zbigniew Kawalec – dyrektor, ale i przyjaciel dziennikarskiej braci

Wymienić więc wypada na początek tych, którym tę imprezę zawdzięczamy. Dyrektor Zbigniew Kawalec, od lat niestrudzony organizator i dobry duch opiekuńczy pracowników podległej sobie przed laty instytucji, stał się dla nas z biegiem lat przyjacielem, a często i powiernikiem w sprawach prywatnych. Inna rzecz, ze nawet jako zwierzchnik RSW, zawsze przejmował się naszymi problemami i można było liczyć na jego życzliwość. Serdecznie powitaliśmy przybycie głównej księgowej dawnego wydawnictwa, kol. Reginę Podrez, która mimo sędziwego wieku aktywnie uczestniczy w każdym naszym spotkaniu. Nie zabrakło przedstawicieli zarządu SD RP, współorganizatorów „Pożegnania”. Zarówno tradycyjnie, a tajemniczo niczym Mona Liza uśmiechnięty sekretarz Bogusław Serafin, jak i rzeczowy, a konkrety lubiący członek zarządu Ryszard Mulek, przybyli na długo przed rozpoczęciem imprezy do siedziby Stowarzyszenia, by dopiąć sprawy formalne, jak również porozmawiać o tegorocznym spotkaniu z piszącym te słowa.


Kol. sekretarz Bogusław Serafin. Za chwilę zejdzie do „Wall Street”


Kol. Ryszard Mulek

Przybycie Kol. Juliana Bartosza wniosło niewątpliwie do spotkania m.in. akcent historyczno-międzynarodowy, a to dzięki tematyce jego książek, (m.in. o A. Hitlerze) rozmowie, która wywiązała się na ten temat przy restauracyjnym ogródku i znanemu nie od dziś temperamentowi polemicznemu wybitnego znawcy spraw niemieckich.


Kol. Lesław Miller – jego nie mogło nie być!

W najbliższym moim otoczeniu znaleźli się Koledzy, z którymi utrzymuję od lat – chciałoby się powiedzieć – codzienny kontakt. Umożliwiają to telefon, internet i nadal aktywne uprawianie dziennikarskiego ogródka. Kol. Lesław Miller, jak pamiętam z dawnego „Słowa Polskiego”, zawsze zawodowo solidny, dyspozycyjny i odpowiedzialny, nie zmienił się pod tym względem i dziś, jako wydawca i red. naczelny „Odrodzonego Słowa Polskiego”. Jasne, że nie mogło go zabraknąć na naszym spotkaniu, podobnie, jak Kol. Czarka Żyromskiego, którego argusowe oko, zarówno wczoraj, jak i dziś, nigdy nie przypuściło w drukarni, sekretariacie redakcji, czy przy lekturze naszych tekstów żadnego błędu, ani stylistycznej niezręczności.

Wspomnienia mej dziennikarskiej młodości wywołało przybycie Kol. Krzysia Kucharskiego z dawnej „Gazety Robotniczej” (dziś „Wrocławskiej”). Przed laty, na przełomie szóstej i siódmej dekady XX wieku, reprezentując dwie różne redakcje, razem wypytywaliśmy aktora Władysława Hańczę o jego teatralne przeżycia, gdy, w związku ze zdjęciami do filmu, mistrz przybył do Wrocławia (note bene przyjął nas w piżamie, odpoczywając w hotelowym łożu).

W interesującą pogawędkę wdałem się z Kol. Waldemarem Marcem, naczelnym i wydawcą „Rzeczpospolitej Trzebnickiej”. Jako posiadacze aparatów „Nikon” tej samej serii, mogliśmy tematykę czysto dziennikarską wzbogacić o obiektywizm (tzn. rozmowę na temat stosowanych do zdjęć obiektywów). A na tym polu, obiektywnego przedstawiania przez obiektyw nieobiektywnej rzeczywistości – Kolega Waldek ma osiągnięcia wręcz rewelacyjne!

Pierwszy obiektyw Rzeczypospolitej Trzebnickiej, Kol. Waldemar Marzec

Jak zawsze z zainteresowaniem słuchać można było Kazimierz Burnata – literata, dziennikarza, tłumacza, animatora kultury, znającego wartość, ale i względność słowa.

Zamykając to wspomnienie spotkania i spotkanych, niech mi wolno będzie wymienić siedzącą obok mego stolika młodą parę, tzn. zdecydowanie młodszych od nas tu wymienionych: Annę i Jana Aleksandra Drajczyka. Sympatyczna Kol. Anna związana była przed laty z wydawnictwem prasowym, Kol. Jan, działający m.in. w Stowarzyszeniu Chemików Wojskowych RP, jest jednocześnie członkiem SD RP Dolny Śląsk. To właśnie na nich patrząc uświadomiłem sobie, że wprawdzie żegnamy lato, nadchodzi jesień, przyjdzie zima – ale po zimie znów wróci wiosna i… przyroda odmłodnieje. Takie są odwieczne prawa natury. Cieszmy się więc życiem, Koleżanki i Koledzy. Nie omijajcie naszych wspomnieniowych spotkań. I – aby do wiosny!

Kol. Anna i Jan Aleksander Drajczykowie

 


Wojciech W. Zaborowski w obiektywie B. Serafina

Tekst i zdjęcia: Wojciech W. Zaborowski

 

Posłanie z Frankfurtu

Kochane Koleżanki i Drodzy Koledzy! Pisał niegdyś przedwojenny tekściarz piosenek: „…jesień, ta smutna załzawiona” . Spotykamy się (18 września w piątek – dop. red) jednak nie na nostalgicznej uroczystości, a na radosnym wspomnieniowm raucie. Wspominamy lato (i nasze minione lata!), ale również i – choć z mieszanymi uczuciami – witamy jesień.Tegoroczną – jednocześnie naszą jesień, jak najbardziej teraźniejszą, wspominając również te minione. Wypada więc mnie, jako jesiennemu mężczyźnie, biorącemu udział w przemiłym, a bliskim memu sercu zgromadzeniu, przytoczyć inny cytat, który bardziej chyba odpowiada idei spotkania i odczuciom zebranych : „… jesienne róże (…) są jak usta Twe kochane”.

 

Kochane usta” – to przenośnia. Może się co prawda kojarzyć, i nawet powinna, z ustami przez nas kochanymi, w tym wypadku jednak mam na myśli nasze multimedialne usta, które dzięki wieloletniej dziennikarskiej działalności, we współpracy z towarzyszami sztuki drukarskiej, przynosiły Czytelnikom, bądź to słuchaczom, ważkie i interesujące informacje, nawet jeśli przez sito cenzury przesiane, o regione, kraju i świecie.

 

Niech mi wolno będzie w tym momencie podziękować pomysłodawcy naszych cyklicznych spotkań, kol. dyr. Zbigniewowi Kawalcowi, za przedłużenie w ten sposób naszej zawodowo-ludzkiej tożsamości.

 

Niech mi będzie wolno, chć symbolicznie uściskać, kol. Reginę Podrez, która sprawną, silną ręką, jako główna finansowa opoka trzymała pieczę nad finansami Wydawnictwa, a więc i naszymi. Nie zdarzyło się, byśmy nie mieli prawidłowo rozliczonych delegacji, czy nie pokrytych kosztów służbowych wyjazdów.

 

Jesienny starszy pan, Mieczysław Fogg, którego wspomiam, jako wykonawcę owych jesiennych piosenek, cieszył się jesienną urokliwą urodą otaczającego go świata ale również mającą swój specyficzny urok pełną aktywności jesienią swego życia.

 

Nie będąc jeszcze pewny, czy uda mi się uczestniczyć w tym roku w naszym spotkaniu, w ten sposób chcę potwierdzić swą obecność. Jeśli uda mi się być również fizycznie – tym lepiej. Jeśli nie – i tak jestem z Wami. Miłych chwil życzę!

 

Wojciech W. Zaborowski