„SZLIF”: Numer rozmaitości!

„Od rockmana do trenera”, „Sam sobie uszyj” czy „Kobieca siła” to tylko kilka z wielu przyciągających wzrok tytułów, znajdujących się w lutowym numerze „Szlifu”. Młodzi dziennikarze jak zwykle nie zwiedli i zdecydowali się opowiedzieć nam o fascynujących rzeczach, zjawiskach, historiach.

Mateusz Jakimów w swoim artykule recenzuje: „19 października 2018 roku swoją premierę miała płyta młodego artysty z Morąga, Mateusza Szpakowskiego. »Atypowy« to drugi krążek wydany przez Szpaka w tym roku. Raper oddał w nim wiele siebie oraz wyjaśnił sporo spraw związanych ze swoją twórczością. […] pod względem brzmienia i stylu niewiele się zmieniło. To wciąż brudny, zachrypnięty głos Szpaka z wysmakowanym dodatkiem autotune’a. Jednak w tym krążku każde doznanie, które towarzyszyło mi przy odsłuchu, jest spotęgowane”.

Aleks Stadnicki w artykule „(Nie)szablonowa młodzież” zauważa: „Stereotypy o innych ludziach kształtują się w naszej świadomości od najmłodszych lat. Dużą rolę odgrywają tu rodzice. To w głównej mierze od ich nastawienia i poglądów zależy, jak dorastające dziecko będzie w przyszłości patrzeć na otaczającą je rzeczywistość. Z biegiem lat przekonania mogą ulec zmianie, lecz mimo to bardzo ciężko jest nam wyzbyć się wszystkich uprzedzeń wobec osób, czy to o odmiennej orientacji lub religii, czy po prostu o innym guście”.

Aleksandra Ferenc w tekście „Druga rzeczywistość” przestrzega i tłumaczy: „Każdy ślad użytkowania konkretnych stron internetowych zapisuje się i w szczególnych przypadkach możliwy jest do wytropienia przez powołane ku temu służby. Czy tego chcemy, czy nie, wirtualna rzeczywistość zawsze będzie nas otaczać. Nic nie wskazuje na to, żeby kiedykolwiek miała zniknąć, wręcz przeciwnie, rozrasta się i to do niepokojących rozmiarów”.

Każdy artykuł jest wart przeczytania. Lutowy numer naprawdę zachwyca swoją różnorodnością. Warto dowiedzieć się, co oprócz wyżej wymienionych osób, miała na myśli między innymi Natalia Ogórkowska w artykule „Czego Jaś się nie nauczy…” oraz Aleksandra Pytlińska pisząc: „Nie zarządzaj moim zdaniem”.

Urszula Kokot
ulaa.kokot@gmail.com

Poprzednie wydania „Szlifu”

Cesarski bal

Jak dziennikarze SDRP opanowali „Galicję”

Co bardziej wiekowi pamiętają tę popularną niegdyś piosenkę śpiewaną przez Jerzego Połomskiego a zaczynającą się od słów: „Był raz bal na sto par…”. Bal, w którym uczestniczyłem w sobotę 26 stycznia 2019 (bo bardziej byłem uczestnikiem, tancerzem już raczej nie), nie gościł stu par, nawet pięćdziesiątki trudno by się było doliczyć, ale miał wszelkie symptomy prawdziwego balu. Takiego, jakie oglądało się nieraz na scenach operetkowo-operowych teatrów (vide „Bal w Savoyu” Paula Ábraháma czy „Zemsta nietoperza” Johanna Straussa – syna). I gdyby nie ograniczenia czasowe, wynikające z godzin otwarcia lokalu, pewnie można by również „przetańczyć całą noc”, jak śpiewała Eliza w znanym musicalu „My Fair Lady”.

Bal – to jest to! A Bal Karnawałowy, na który w imieniu SDRP Dolny Śląsk zaprosił dziennikarską brać niestrudzony organizator, animator życia kulturalnego ludzi mediów, Przewodniczący Zarządu SDRP red. Ryszard Mulek, zawsze należy do długo wspominanych wydarzeń. 

Jeszcze przed przekroczeniem progów tradycyjnie już goszczącej od lat dziennikarzy restauracji „Galicja”, historycznego hotelu „Polonia” we Wrocławiu przy ul. Piłsudskiego, powróciłem pamięcią do balów, wieczorków tanecznych itp. wirujących atrakcji, które towarzyszyły mi od lat młodych do dojrzałego wieku. Były we Wrocławiu potańcówki w niezapomnianym Klubie Dziennikarza przy Podwalu (to informacja dla młodszej generacji, która ani klubu, ani tamtych lat nie pamięta), huczne bale w studenckim „Pałacyku” przy ul. Kościuszki, były bale sylwestrowe prawie w każdej wrocławskiej restauracji, były zakładowe bale karnawałowe, były również bardzo cenione bale dziennikarzy. Można powiedzieć, że wszystko już było. Liczy się jednak to, co przetrwało. A przetrwali, mimo znanych wszystkim perturbacji, prawdziwi dziennikarze i przetrwał nasz bal.

Co skonstatowawszy, wchodzę do lokalu „Galicja” bliskiego memu sercu (jako że w tym właśnie hotelu „Polonia” od lat się zatrzymuję, wracając każdego miesiąca na dni parę do Wrocławia). Godzina dopiero 16,30 , do rozpoczęcia balu jeszcze godzina, ale red. Ryszard Mulek już na stanowisku. Wskazuje, gdzie będzie przygrywał do tańca Eugeniusz Opyd z zespołu „My We Dwoje”, przy miejscach dla gości umieszcza na stołach karteczki z nazwiskami, zdążył nawet na powitanie z piszącym te słowa wypić dobrze schłodzone piwo!

Czas mija szybko, nadeszła 17.30 – i się zaczęło! Zaludniło się przy stołach, zabrzmiały pierwsze takty… i rozluźniło się przy stołach, bo w końcu to bal i biesiadnicy ruszyli w tany. Jak zawsze brylowali na parkiecie Przewodniczący, red. Ryszard Mulek wraz z żonąJózefą. Na szczęście były i przerwy, które wykorzystywało się zarówno na konsumpcję (przy moim stole dbała o nasze żołądki p. Karolina, o wątroby, przy wydatnym wsparciu red. Jana Drajczyka dbaliśmy już sami), jak i na interesujące rozmowy. Niezrównanym rozmówcą był red. Jan Stanisław Jeż, poeta, który na pamiątkę naszego spotkania wpisał mi dedykację w ostatnio wydanym tomiku limeryków „Satyryczne kontynuacje” oraz własnoręcznie napisał w trakcie rozmowy limeryk… „Pryszczaty Franek z Góry Kalwarii”. Poprzestanę na tytule, zainteresowanych tematem zachęcam do lektury tomiku! Jeszcze przed pierwszymi tanami udało mi się wysłuchać interesujących wspomnień, które w gawędziarskim tonie roztoczył przede mną red. Engelbert Miś. Później mogłem go już tylko podziwiać na parkiecie, gdy tańczył z żoną Jadwigą. Z uznaniem zaobserwowałem zainteresowanie cesarzem Franciszkiem Józefem I, którego portret przyozdabia restauracyjną salę. Red. Zdzisław Czekierda, sympatyczny dawny dziennikarz prasy wojskowej oraz były rzecznik prasowy szefa Sztabu Generalnego WP, nim wraz z towarzyszącą mu partnerką Lidią dołączył do tańczących par, chwilę zadumał się przed portretem Habsburga. Nie dziwię się. W końcu bal był prawie jak cesarski! Świetnie bawili się red. Sławomir Bernaś wraz z żoną Dorotą i przyjaciółmi: LucynąBogdanem Rogalą. Atmosfera zabawy udzieliła się wszystkim. Widać było, że bawili się znakomicie KrzysztofJanina Suty. Przy miłej rozmowie spędzali czas red. Krystyna Jarosz-Czech i red. Sławomir Sobczak (gość z Krakowa).

W balu brali też udział przedstawiciele zaprzyjaźnionego Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ. M.in. wchodzący w jej skład Edward Klimas wraz z małżonką Kazimierą uczestniczyli, niestety, tylko duchowo, mylnie zapisali datę imprezy. Świadomie za to nie było na balu ani red. Waldemara Niedźwieckiego, ani 90 lat liczącego red. Andrzeja Szymury, dawnego dziennikarza PAP, który miał być w trakcie balu uhonorowany statuetką Złotego Pióra. Choroba uniemożliwiła obu Kolegom udział w imprezie. Było, minęło. Zostały wspomnienia.
„Był raz bal…”. Mam nadzieję, że nie ostatni!

Tekst: Wojciech W. Zaborowski
Zdjęcia: Jan Drajczyk i Wojciech W. Zaborowski

„OSP”: Bądźmy lepsi dla siebie…

…apeluje w styczniowym „Odrodzonym Słowie Polskim” jego naczelny – red. Lesław Miller. Czy po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, gdy działacze wszystkich opcji politycznych zjednoczyli się w obliczu nieszczęścia, podobnie jak było to po odejściu papieża Polaka Jana Pawła II i katastrofie smoleńskiej, potrafimy zrozumieć, że nareszcie trzeba się szanować i być dobrymi dla siebie? W stosownym wierszowanym komentarzu Jan Zacharski pisze:

[…]Niechaj się w naszych sercach przemiana dokona,
Kiedy dziś stanowimy odmienne plemiona,
By dzisiejszy przeciwnik stał się nam kolegą,
Nie było pustym słowem pojęcie bliźniego

Kto z nas wie o tym, że był czas, gdy jednym z bogactw Sudetów była… perła? Wytwarzał ją niewielki skorupiak – skójka perłorodna, występująca w potokach górskich i dopływach rzek Kwisy, Bobru, Nysy Łużyckiej i w innych ciekach wodnych Karkonoszy i okolic. Próby odbudowy w latach sześćdziesiątych ub. wieku populacji tego mięczaka w polskich Sudetach, niestety, nie powiodły się. Pisze o tym w artykule „Perły z Sudetów” Grzegorz Wojciechowski.
Wojciech Zaborowski odwiedził po latach Poronin – miasto, które przed laty znane było głownie z pomnika i muzeum Lenina, który nb. wcale tu nie mieszkał, tylko w Białym Dunajcu. Czy zostało coś dziś z tej historyczno-legendarnej opowieści? Niewiele…
Tenże autor, który do tej pory regularnie zachwycał się (i słusznie!) Opolem – jego rozwojem, dbałością o mieszkańca, tym razem wytyka włodarzom osiedle peryferyjne, szare i zaniedbane, znane tylko miejscowej ludności, nieistniejące w przewodnikach turystycznych. A przecież miasto jest jedno!
Ponadto: prezentacja zachwycającego gdańskiego Dworu Artusa, Wojciecha Macha wciągająca prezentacja pierwszych „samojazdów”, czyli automobili, a także stan dolnośląskiego sportu w dogłębnej ocenie Waldemara Niedźwieckiego – „Z czym w rok 2019?”.
I – jak zwykle – aktualne fraszki, dowcipy i piękna zimowa dziewczyna miesiąca.

Czytelniku, nie pożałujesz lektury!

„SZLIF”: …i po świętach

Witamy wszystkich w nowym roku! Nadszedł styczeń i świąteczny czas odchodzi już pomału w niepamięć, ale Hanna Łagocka oraz Karol Bugajski w swoich artykułach przypominają, że nie powinniśmy obdarowywać innych i być pomocni tylko od święta.

„Chcesz zjeść obiad, wypić kawę lub herbatę, a przy tym pomóc bezdomnym zwierzętom? Nic trudnego. Odwiedź odpowiedni lokal, a pieniądze w nim pozostawione zostaną przekazane potrzebującym czworonogom. »Zwierzowtorki« to akcja charytatywna przygotowana przez Ogólnopolską Fundację NaszeZoo.pl, w ramach której niektóre restauracje, kawiarnie, puby, salony piękności dla zwierząt oraz inne usługi przekazują organizacji pięć procent swojego utargu w każdy drugi wtorek miesiąca” – informuje Hanna Łagocka w artykule „Jak psa i kota kocham”.

„Na co dzień wszyscy mają usta pełne frazesów o tym, jak ważne jest wsparcie dla potrzebujących i angażowanie ich w działania społeczne. Zazwyczaj kończy się to na teorii. Zupełnie inaczej było w przypadku ucznia wrocławskiej „trzynastki”, Mateusza Jakimowa. To on dwa lata temu, będąc w pierwszej klasie liceum, zainicjował akcję mającą udowodnić, że bezdomni też są potrzebni, a sytuacja, w której znajdują się dzisiaj, bynajmniej nie powinna skreślać ich ze współpracy z innymi ludźmi” – czytamy w artykule „Wędka dla bezdomnych” autorstwa Karola Bugajskiego.

Oczywiście to nie jedyne tematy rozpatrywane przez młodych dziennikarzy w styczniowym numerze „Szlifu”. Okazują oni także zainteresowanie współczesną modą Streetwear czy znaczeniem doboru sznurówek do glanów. Zdradzają również swoje upodobania muzyczne oraz doradzają co zrobić, by postanowienia noworoczne nie były tylko pustymi słowami.

Urszula Kokot
 ulaa.kokot@gmail.com