Przybieżeli na opłatek seniorzy…

„…młodzi duchem a i ciałem – nie chorzy” podśpiewywałem sobie w duchu na melodię znanej kolędy, gdy wchodziłem 19 grudnia 2013 roku przed godziną 16.00 do sali restauracyjnej Hotelu Mercure Wrocław Centrum przy placu Dominikańskim.
Powód mego pogodnego nastroju był oczywisty. Po rocznej przerwie znów otoczyły mnie znajome postacie Koleżanek i Kolegów, a życzliwe twarze, o rok zaledwie starsze, napawały radością i cichą nadzieją, że również tegoroczne bożonarodzeniowe i noworoczne życzenia „zdrowia i pomyślności” mają szansę się spełnić.
 

Swoją drogą, młodnieją seniorzy! Tak przynajmniej wynika, gdy obliczy się średnią wieku obecnych na corocznym, tradycyjnym opłatkowym spotkaniu organizowanym przez Stowarzyszenie Dziennikarzy RP Dolny Śląsk. Dopiero po chwili naszła mnie niewesoła refleksja, że owa zaniżona średnia wynika z obecności bynajmniej nie seniorów, a licznej grupy seniorom towarzyszącej, jak członkowie Zarządu SD RP, sponsorzy i inni zaproszeni goście.
 

Pogodny optymizm wrócił mi jednak natychmiast, gdy zobaczyłem naszego prominentnego Gościa, stałego uczestnika opłatkowych spotkań dziennikarzy seniorów, Jego Eminencję Księdza Kardynała Henryka Gulbinowicza, którego metryka (90 lat!) zupełnie nie pasuje do – niech mi wolno będzie użyć tego słowa – wręcz młodzieńczego stylu bycia purpurata. Powitany m.in. przez przewodniczącego i wiceprzewodniczącą Zarządu SD RP Dolny Śląsk, Waldemara Niedźwieckiego i Ewę Schröder (Redaktor Naczelna „Wiadomości Dolnośląskich”). Dostojny Gość przed podzieleniem się z nami opłatkiem złożył świąteczne i noworoczne życzenia wszystkim obecnym, wyróżniając przy tym nasze Koleżanki, na obliczach których zauważył zatrzymanie się działania praw natury, czyli brak śladów upływu czasu. W stosunku do męskiej części zgromadzonych Jego Eminencja, niestety, nie dostrzegł tak cudownych zjawisk, stwierdzając za to rzeczowo, że trochę nam się posiwiało. Cóż, zaprzeczyć trudno!
 

Przewodniczący Waldemar Niedźwiecki w swym krótkim wystąpieniu powitał wszystkich, w tym m.in. obecnego na tegorocznym opłatku Romana Potockiego, starostę powiatu wrocławskiego, żony naszych zmarłych Kolegów – Małgorzatę Maciaś, Gizelę Umańską, Katarzynę Rosińską, Sławomirę Lipińską – po czym mogliśmy się, po tradycyjnym odśpiewaniu kolędy, delektować wigilijnymi potrawami, których skład znany jest od wieków, nie ma więc potrzeby ich wymieniania. Wymienić za to należy osoby, którym zawdzięczamy możliwość ich konsumowania, a które swą sakiewką wsparły dobre chęci, ale i chudą kasę Stowarzyszenia. To: Bogusław Klik (AMREST), Maciej Kaczmarski (KRD), Michał Gembal (ARCUS), Barbara Szumska (AGOLMA) i Andrzej Szumski („Słowo Sportowe”), Janusz Cymanek (Michael Huber Polska), Władysław Piszczałka (MAT), Halina Łoś (ATOM), Ryszard Sofiński (Kuźnia Polska), Marek Paśko (PPHU MARTOM).
 

Nastąpiły przyjemne chwile krążenia od stolika do stolika i wspomnień. Niezmordowana Zosia Stachera, która samą swą obecnością przypomina na co dzień o istnieniu Stowarzyszenia, a na widok której uciekają jedynie ci, co nie zdążyli w terminie zapłacić składek członkowskich, stwarzała jak zawsze dobrą aurę, mając dla każdego z uczestników dobre słowo. Przybyły na spotkanie red. Julian Bartosz ze zdziwieniem stwierdził, że większości z obecnych w ogóle nie zna. Prawda, ja również z dawnymi kolegami doliczyłem się wśród stu obecnych zaledwie dwudziestki z dawnych lat. Tempora mutantur… Na pociechę dodam, że i redaktora Bartosza nie każdy od razu rozpoznał, a to z powodu rewelacyjnej figury, zgubionym gdzieś kilogramom i… braku nieodłącznej niegdyś fajeczki. Są więc i wynikające z przepływu czasu pozytywy! Gdzieś mi się zagubił zastępca redaktora naczelnego „Wiadomości Dolnośląskich” red. Dariusz Bereziuk. Siedział obok mnie, wręczył mi nawet swój prasowy organ, po czym zniknął. No tak, odszedł do bardziej prominentnego stolika. Rozumiem go, niestety, nie jest jeszcze emerytem i w interesie czytelników oraz gazety musi zabiegać o względy możnych tego świata. Ciągle za to mam przed oczami ruchliwego i pełnego energii redaktora Lesława Millera, dawnego kolegi ze „Słowa Polskiego”, obecnie szefa wydawnictwa prasowego, wydawcę kilku gazet gminnych oraz „Odrodzonego Słowa Polskiego”. Osiemnaście lat skończył już dość dawno, a żywotności mógłby mu pozazdrościć niejeden młodzieniec. Obok niego, też wciąż aktywny, red. Cezary Żyromski, wieloletni sekretarz redakcji dawnego „Słowa Polskiego”, który wytrwał na tym stanowisku aż do końca samodzielnego bytu tego dziennika. Kilka zdań wymieniłem z red. Stasiem Spyrą, z którym łączyła mnie niegdyś praca w tym samym organie związkowym, dzienniku „Głos Pracy”. On odpowiadał za Dolny Śląsk, ja pracowałem w „centrali”, w Warszawie. Było co wspominać! Dowcipami dzieliliśmy się z red. Januszem Szmyrką, nie tylko dlatego, że darzymy się wynikającą z powiązań prawie rodzinnych sympatią, ale też i dlatego, by zrobić dobre wrażenie na siedzącej obok nas koleżance z dawnej „Gazety Robotniczej”, red. Lidii Wietrzyńskiej. Chyba nam się udało? Niezmiennie sympatyczny red. Waldemar Marzec, wydawca „Rzeczpospolitej Trzebnickiej”, jak zawsze brylował towarzysko. Gawędziarz z niego przedni!
 

Nie sposób wymienić wszystkich. Jak tu jednak pominąć dyrektora byłego Wrocławskiego Wydawnictwa Prasowego Zbigniewa Kawalca. Mimo zdrowotnych dolegliwości, o które nietrudno w naszym wieku i zawodzie, z niebywałą energią organizuje kolejne imprezy dla dawnych podwładnych – kolegów, nie opuszczając naszych spotkań opłatkowych. Z radością też witałem dobrego znajomego jeszcze z czasów współpracy z Operą Wrocławską, o wielorakich talentach, red. Tadeusza Hołubowicza, który choć z mniejszym od nas stażem dziennikarskim, zasłużył się już na czytelniczym rynku, wydając interesujące czasopismo literackie, kwartalnik „EUROArt”.
 

Lokal powoli pustoszeje. Gasną światła. Nic to – należy wierzyć, że w blaskach bożonarodzeniowego drzewka, ponownie w tym samym składzie, zobaczymy je za rok!
 

Wojciech W. Zaborowski