W sobotę Jarosław Kaczyński w reakcji na niewygodne pytanie reportera TVN 24 Mariusza Grzymkowskiego nazwał go przedstawicielem Kremla. W poniedziałek wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz oświadczył, że wielu dziennikarzy powinno stanąć przed komisją ds. badania wpływów rosyjskich. – Mamy do czynienia z zamachem na wolność dziennikarską – ostrzega prof. Marcin Matczak, specjalista z zakresu teorii i filozofii prawa.
Premier Mateusz Morawiecki przyznał dotację 5,7 mln zł Fundacji Niezależne Media, związanej z mediami kojarzonymi z Tomaszem Sakiewiczem, redaktorem naczelnym „Gazety Polskiej” – ustalił portal WP.pl. Fundacja dostaje pieniądze od państwa na projekty niezwiązane z celami, dla których powstała.
Fundacja Niezależne Media została założona przez Tomasza Sakiewicza w 2009 roku, żeby organizować pomoc prawną dla dziennikarzy Strefy Wolnego Słowa, do której należą „Gazeta Polska”, „Gazeta Polska Codziennie”, „Nowe Państwo” i Niezalezna.pl. Przez jej władze przewinęło się wiele osób związanych z mediami wspierającymi PiS, m.in. współpracowniczka Sakiewicza Joanna Jenerowicz, która została prezeską.
W reakcji na słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który nazwał dziennikarza TVN 24 Mariusza Grzymkowskiego przedstawicielem Kremla, redakcja tej stacji zapowiedziała podjęcie stosownych kroków prawnych. Oświadczenie solidaryzujące się z nadawcą opublikowała Rada Press Club Polska, a wczoraj również Wyborcza.pl.
Do incydentu doszło w sobotę podczas konferencji prasowej w Kopczanach na Podlasiu. Reporter TVN 24 Mateusz Grzymkowski zapytał Jarosława Kaczyńskiego, czy po odnalezieniu szczątków rakiety pod Bydgoszczą dopiero po czterech miesiącach nadal ma zaufanie do szefa MON Mariusza Błaszczaka. „Ja pana w tym momencie niestety jestem zmuszony – to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga – traktować jako przedstawiciela Kremla, bo tylko Kreml chce, żeby ten pan przestał być ministrem obrony narodowej” – odpowiedział prezes PiS.
Sąd Najwyższy utrzymał wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który uznał, że pisarz Jakub Żulczyk nie popełnił przestępstwa, nazywając prezydenta Andrzeja Dudę „debilem”. Sprawa jest zamknięta, ale z pewnością wielokrotnie będzie wracać w dyskusjach na temat granic wolności słowa i ochrony dobrego imienia głowy państwa.
Przypomnijmy w skrócie: Jakub Żulczyk został oskarżony o znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy przez nazwanie go „debilem” we wpisie na Facebooku. Pisarz skomentował zwłokę prezydenta RP w przekazaniu gratulacji Joemu Bidenowi po jego zwycięstwie w wyborach prezydenckich w USA w 2020 roku. „Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem” – napisał Żulczyk w listopadzie 2022 roku.
„Tak, do was mówię, redaktorzy TVN i działacze Platformy Obywatelskiej, czyli również działacze TVN, bo to jedno. (…) Plujecie na wszystko, co jeszcze wczoraj było święte” – mówił w niedzielę Mateusz Morawiecki podczas święta ruchu ludowego w Starej Błotnicy.
Premier próbował powiązać TVN z atakiem na Kościół w Polsce, najpewniej poprzez skojarzenie z ostatnimi głośnymi reportażami dotyczącymi roli Jana Pawła II w tuszowaniu pedofilii w szeregach duchownych.
Morawiecki w niedzielę podczas święta ruchu ludowego mówił o sytuacji powojennej i Mikołajczyku, który „próbował odzyskać, utrzymać resztki suwerenności w trudnych, nowych okolicznościach geopolitycznych”:
„Takiej roli podjął się wielki działacz ludowy Stanisław Mikołajczyk – to właśnie jemu zawdzięczamy tę słynną frazę, on nie bał się powiedzieć prosto w twarz komunistom, że „wy plujecie na wszystko, co jeszcze wczoraj było święte. (…)
Członek rady programowej TVP Krzysztof Luft opuścił czwartkowe posiedzenie tego gremium. Jego zdaniem Michał Adamczyk, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, i Samuel Pereira, zastępca dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej ds. TVP Info, mieli na nim wygłaszać manifesty polityczne.
Jak relacjonuje Luft, czwartkowe posiedzenie miało być poświęcone m.in. informacji i publicystyce. Jednak zamiast zapowiadanego prezesa Mateusza Matyszkowicza pojawili się na nim Michał Adamczyk i Samuel Pereira. Tłumaczyli oni m.in., z czego wynika dysproporcja w czasie dla polityków opozycji i koalicji w TVP.
Magdalena Ogórek i Rafał Ziemkiewicz, prowadzący program „W tyle wizji” w TVP Info, zostali prawomocnie skazani za zniesławienie psychoterapeutki i aktywistki Elżbiety Podleśnej. Oboje mają zapłacić po 10 tys. zł grzywny.
Sąd drugiej instancji utrzymał w mocy grudniowy wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, który uznał, że Ogórek i Ziemkiewicz przekroczyli granice dozwolonej krytyki, a ich zamiarem było ośmieszenie psychoterapeutki Elżbiety Podleśnej i innych osób biorących udział w protestach antyrządowych.
Wojciech Grzędziński, freelancer, jest autorem Zdjęcia roku Grand Press Photo 2023. We wtorek wieczorem w warszawskiej Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się gala tegorocznej edycji najważniejszego w Polsce konkursu fotografii prasowej.
W tegorocznym konkursie jury w składzie: Konstantinos Tsakalidis (Grecja) – jako przewodniczący, Anna Bedyńska, Jewhen Małoletka (Ukraina), Weronika Mirowska oraz Andrzej Zygmuntowicz wybrało do finału 49 zdjęć pojedynczych (Single), 9 reportaży (Stories) oraz 5 projektów dokumentalnych (Documentary Projects), wykonanych przez 57 autorów.
– Zobaczyliśmy bardzo dobre zdjęcia. Szczególnie w kategorii „Stories” poziom był wysoki. Gratulacje dla wszystkich uczestników – mówił w przygotowanym wcześniej wystąpieniu Konstantinos Tsakalidis, przewodniczący jury. Tsakalidis nie mógł przyjechać, tłumaczył, że napięta sytuacja polityczna w Grecji nie pozwoliła mu wyjechać z kraju. Dodał też: – Muszę przyznać, że jako Grek zazdroszczę wysokiego poziomu tego wydarzenia, które utrzymuje się przy życiu przez tyle lat. Jest to coś, czego brakuje greckim fotoreporterom.
Wyraża Pan oburzenie z powodu zamieszczenia na portalu suwalki.info publikacji promującej palenie papierosów i własne ich wytwarzanie. Oczekuje Pan od REM podjęcia działań mających na celu ukaranie, jak i ukrócenie podobnych działań prowadzonych przez ten portal.
Szanowny Panie. Bulwersująca Pana reklama nie jest publikacją dziennikarską, do której odnosi się Karta Etyczna Mediów. Zakaz reklamy tytoniu i wyrobów tytoniowych określa ustawa o ochronie zdrowia z 1995 r. art. 8. Jest on względny, to znaczy ogranicza się do określonych miejsc i środków przekazu.
Jaume Duch Guillot tłumaczy – Większość krajów uważa, że skoro organ odpowiedzialny za nominowanie szefów mediów publicznych został wybrany przez parlament narodowy, oznacza to, że przestrzega on zasady pluralizmu i niezależności. A jednak realia polityczne w niektórych krajach mogą oznaczać, że tak do końca nie jest – mówi w wywiadzie dla Press.pl Jaume Duch Guillot, dyrektor generalny ds. komunikacji w Parlamencie Europejski i rzecznik prasowy PE.
Marta Zdzieborska, Press.pl: Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourova w wywiadzie dla „Der Spiegel” skrytykowała Niemcy za niechęć do projektu Europejskiego aktu o wolności mediów. Dostało się też Polsce i Węgrom. Czy w Parlamencie Europejskim rosną obawy o losy projektu, nad którym pracują obecnie trzy komisje?
Jaume Duch Guillot: Myślę, że obecnie głównym zmartwieniem nie jest to, co stanie się, gdy projekt dyrektywy będzie gotowy, ale to, czy uda się go dostarczyć zgodnie z harmonogramem. Jak Pani wspomniała, pracują nad nią obecnie trzy komisje, z Komisją Kultury i Edukacji (CULT) na czele. Jej przewodnicząca Sabine Verheyen jest również sprawozdawczynią Europejskiego aktu o wolności mediów – fakt, że łączy ona obie te funkcje, gwarantuje efektywność prac. Oczywiście pytanie brzmi, kiedy ostateczny projekt przepisów będzie gotowy: najlepszym rozwiązaniem byłoby zakończenie prac przed końcem roku. Potem wiele będzie zależało od Rady Unii Europejskiej: jeśli będzie miała dobrą wolę, to procedura negocjacji trójstronnych powinna przebiec sprawnie. Ale moim zdaniem jest za wcześnie, by mówić o stanowisku państw członkowskich w Radzie.
Tyle tylko, że stanowisko Niemiec już znajduje odzwierciedlenie w pracach w komisjach PE. Sabine Verheyen, członkini partii CDU, wprowadziła niedawno do projektu poprawki znoszące gwarancje niezależności redaktorów naczelnych i redakcji w przypadku konfliktu z wydawnictwem.
Oczywiście rola Sabine Verheyen jako sprawozdawczyni jest ważna, ale podczas głosowania nad projektem każdy ma tylko jeden głos. Rola kontrsprawozdawców reprezentujących interesy innych grup politycznych jest również bardzo ważna w procesie legislacyjnym. Ponadto w nadchodzących tygodniach i miesiącach komisja CULT będzie miała okazję porozmawiać z wydawnictwami, właścicielami firm mediowych i przedstawicielami organów regulacyjnych w państwach członkowskich. Tak jak w przypadku większości wniosków legislacyjnych, spotkania organizowane są zarówno ze sprawozdawcą komisji, jak i kontrsprawozdawcami.