Komisyjnie
Przed komisjami świadków tłok. I natłok wykrętów. Michała Dworczyka „dopadła” epidemia niepamięci. Artura Sobonia – natręctwo swobodnej wypowiedzi, a Piotra Wawrzyka – odmowa zeznań. Posłowie PIS-u głosowali za tymi ciałami Sejmu, przecież! Myśleli, że ciała będą bezwolne? Nie pamiętają, co sami narobili, ale – co robiła ówczesna opozycja – bardzo dokładnie. Czy tylko kalendarz jest przerażony, bo jego dni są policzone. Michał Rusinek, już dr hab., sekretarz noblistki Wisławy Szymborskiej, mówi, że zabawa w odwracanie znaczeń trwa. Obserwatorzy nazywają to wojną plemienną. Nowi rządzą lecz starzy nie mogą zapomnieć, że rządzili. Absolutny absurd. Pewien satyryk uważa, że starej władzy doskwierają ruchy fantomowe: już nie przy sterze a jakoby w głowie ciągle tak.
W Sejmie bywa gorąco. Poseł Apoloniusz Tajner, nowicjusz w tych ławach przyznał w RMF FM, że czasem podczas debaty ma ochotę zapiąć pasy bezpieczeństwa. 22 lutego votum nieufności dla ministra sprawiedliwości Adama Bodnara poszło się bujać (234 głosy przeciw, 191 – za, bez wstrzymujących się; wymagana większość 231 głosów). Społeczeństwo czeka na konkretne uchwały i ustawy dot. praworządności. Bo słowa ulatują, a pismo pozostaje (znane z łaciny: verba volant scripta manent). Prezydent podpisze/nie podpisze. Zgadywanka. Prof. Andrzej Zoll uspokaja, że głowa państwa uprawnień monarszych nie ma. I szyku swoimi decyzjami nie zadaje. Za to marszałek Hołownia swoimi wypowiedziami – a jakże. Oraz ubiorem: zawsze gustowna poszetka w brustaszy (nie mylić z butonierką; w niej ewentualne kwiatek u pana młodego).