Żyjemy w epoce wszechobecnej informacji. To truizm, ale warto go powtarzać, bo niesie konsekwencje. Yuval Noah Harari w najnowszej książce „Nexus. Krótka historia informacji” pisze, że populistyczny pogląd zakłada, iż informacja to władza, a przy tym broń. Myślę, że władzy wydaje się w związku z tym, że ma prawo władać informacją, a jeśli tak, to ją kontrolować i mieć władzę nad tymi, którzy ją produkują i przekazują. A jeśli tak, to ma prawo niekorzystne dla władzy informacje krytykować i je powstrzymywać.
Donald Trump z pewnością ma pełną tego świadomość, skoro tłumi wszelką krytykę swojej osoby. Jeśli nie podobają mu się jakieś publikacje czy dziennikarze, to ich krytykuje i pozywa do sądu. Ostatnio złożył pozew przeciwko dziennikowi „Des Moines Register”; Trump oskarża gazetę, że opublikowała niekorzystny dla niego sondaż przedwyborczy! „Muszę to zrobić. Musimy uporządkować prasę” – powiedział. Równie dobrze mógłby pozwać pogodynki za nietrafione prognozy. Ale moc, władza i pieniądze są po jego stronie, więc groźba zakneblowania ust może się spełnić. Zresztą politycy amerykańscy mają długą tradycję walki z mediami, bo trwa ona już od pierwszej publikacji pierwszej amerykańskiej gazety w 1690 roku, kiedy gubernator stanu Massachusetts zakazał jej rozpowszechniania. Potem jeszcze wielokrotnie (1734, 1795, 1971 itd.) amerykańscy urzędnicy, w tym prezydenci, zakazywali publikacji artykułów, które ich krytykowały bądź zagrażały rzekomo interesom USA. Trump stoi w długiej kolejce walczących z wolnością prasy. Chodzi o to, by jej grozić, a niekoniecznie wszystkiego zakazywać, bo takiej mocy nawet prezydent USA nie ma. Ale nie tylko w USA politycy oburzają się na media. My nie gorsi – mamy swoich.
Pożegnanie Tadeusza Hołubowicza przed kremacją odbędzie się 3 stycznia, o godz. 11, na Brochowie przy ul. Warszawskiej 2, natomiast msza i ceremonia pożegnalnaodbędzie się7 stycznia, o godz. 10.00, w Kościele Św. Franciszka z Asyżu przy ul. Borowskiej 174.
Już tradycyjnie w przepięknych, zabytkowych, odświętnie wystrojonych pomieszczeniach wrocławskiej Restauracji „Galicja”, będącej wraz z Hotelem „Polonia” ważnym członem sieci Historycznych Hoteli Wrocławia, odbyła się uroczysta wieczerza wigilijna Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej „Dolny Śląsk”. Uczestniczyło w niej ponad trzydziestu najbardziej aktywnych członków naszego Oddziału. Podobnie jak w latach poprzednich dotarł mieszkający na stałe we Frankfurcie nad Menem nasz wierny przyjaciel Wojciech Zaborowski.
Przybyłych na uroczystość członków Stowarzyszenia powitał przewodniczący Zarządu Ryszard Mulek oraz złożył życzenia świąteczno-noworoczne. Następnie uczestnicy spotkania zgodnie z tradycją przełamali się opłatkiem oraz indywidualnie składali sobie życzenia.
Dziennikarz Redakcji Sportowej Polskiej Agencji Prasowej Jerzy Jakobsche został ponownie wybrany na funkcję przewodniczącego Rady Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie. Za reelekcją na lata 2024-2028 opowiedzieli się wszyscy głosujący.
Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy RP i jego długoletni działacz, szefował poprzednio radzie w minionej kadencji.
Muzeum mające siedzibę w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego, przy Wybrzeżu Gdyńskim 4 powstało w stolicy na początku lat 50. XX wieku. Pierwotnie mieściło się przy ulicy Rozbrat 26. W 1966 roku nastąpiło otwarcie nowej siedziby na stadionie Skry Warszawa przy ulicy Wawelskiej, a od 2005 roku mieści się w Centrum Olimpijskim na Żoliborzu (Wybrzeże Gdyńskie 4).
Premier Donald Tusk ogłosił, że telewizji TVN i Polsatu nie będzie można sprzedać bez zgody rządu. Zostaną one umieszczone w wykazie firm strategicznych, które podlegają ochronie przed wrogim przejęciem, niebezpiecznym z punktu widzenia interesów państwa – powiedział premier. Jeżeli te stacje miałyby trafić w ręce na przykład rosyjskich czy innych oligarchów bliskich Putinowi, to zgoda. Ale czy na pewno o takie rozwiązanie chodzi?
Niedawno media podały, że kupnem TVN mogą być zainteresowane konsorcja z Czech, Węgier i Stanów Zjednoczonych. Ruch premiera ma charakter prewencyjny. Studzi radość opozycji z marzeń o przejęciu prywatnych stacji telewizyjnych w Polsce. PiS już witał się z gąską, a tu taka niespodzianka! Na liście firm strategicznych wymienionych w rozporządzeniu Rady Ministrów z 27 grudnia 2023 roku jest 17 podmiotów, w tym m.in. KGHM, ORLEN SA i Emitel SA – operator naziemnej struktury radiowo-telewizyjnej (jego właścicielem jest brytyjski fundusz Cordiant Digital). W tym gronie nie ma żadnej spółki medialnej.
Przez wiele tygodni w tej rubryce pisałem prawie wyłącznie o tym, co mi się w mediach nie podoba. Dziś zmieniam ton. Po raz pierwszy napiszę tylko o dziennikarzach, którzy zasługują na uznanie. Bo tacy są, a nawet jest ich większość, jednak często na co dzień zwracamy uwagę głównie na ekstremalne zachowania i negatywne zjawiska.
Z setek relacji skupiamy się na tych, w których odnajdujemy manipulację, propagandę, fałsz i naruszenie zasad etycznych. Owszem, one są i należy je piętnować. Ale z drugiej strony, są setki, tysiące dobrych audycji, podcastów, reportaży i artykułów. Z końcem roku przychodzi czas ocen, podsumowań i konkursów. I wybieramy tych najlepszych z najlepszych. W tym tygodniu rozstrzygnie się konkurs GRAND PRESS na dziennikarza roku 2024 w Polsce. Ale to nie jest jedyny konkurs. W jego cieniu pozostają inne, też warte uwagi.
13 grudnia 1981 r. Wariant wojskowej interwencji leżał na stole. Wszystko było przygotowane. Wojsko, szpitale polowe, nowa ekipa w Warszawie.
W grudniu 1981 r. Moskwa była przygotowana na kilka wariantów rozwoju sytuacji w Polsce, była też gotowa do interwencji. Plany były dopracowane i wystarczyło tylko wyrazić na nie zgodę, by zaczęły działać.
Pierwszy wariant, A, zakładał wprowadzenie stanu wojennego przez Wojciecha Jaruzelskiego, siłami samych Polaków. Tak zresztą się stało, Zachód to akceptował.
Wariant drugi, B, zakładał interwencję wojsk radzieckich, którą poparłyby nowo wyłonione polskie władze. Był on najbardziej zbliżony do wariantu afgańskiego z grudnia 1979 r.
Wariant C też zakładał interwencję wojsk radzieckich, ale po okresie zamieszek wewnętrznych. Miało do nich dojść na skutek braków wszystkiego – ZSRR już we wrześniu 1981 r. poinformował stronę polską, że z początkiem stycznia 1982 r. o połowę zmniejszy dostawy ropy, gazu i rud metali. W takiej sytuacji sprowokować zamieszki, a potem je podsycić, nie byłoby trudno. Wówczas interwencja radziecka przyjęta byłaby przez świat z ulgą.
Te warianty leżały na stole. Były omawiane w radzieckich kręgach kierowniczych, mówią o tym nawet te strzępy dokumentów Kremla, które zostały ujawnione. I tylko można się zastanawiać, dlaczego polscy historycy i publicyści nie zwrócili na to uwagi.
Wariant B został opracowany i przedstawiony kierownictwu radzieckiemu. Ba, szerokim gremiom politycznym. Pisze o tym nieżyjąca już rosyjska historyczka Inessa S. Jażborowska. W wielkim opracowaniu pod redakcją Adama Daniela Rotfelda i Anatolija W. Torkunowa „Białe plamy, czarne plamy. Sprawy trudne w relacjach polsko-rosyjskich” znalazł się jej artykuł naukowy „Stan wojenny a kierownictwo ZSRR”. Jażborowska pisała go, mając przynajmniej częściowy dostęp do archiwów Kremla, jeszcze w czasach Jelcyna. Korzystając z okienka historii, mogła się dowiedzieć więcej. Te możliwości od lat są już zablokowane.
Popołudniem 10 grudnia na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu odbyły się uroczystości pogrzebowe redaktora Lesława Millera. Uczestniczyli w nich nie tylko członkowie rodziny i sąsiedzi, ale również liczni reprezentanci braci dziennikarskiej, w tym były przewodniczący zarządu Stowarzyszenia Dziennikarzy RP „Dolny Śląsk” Waldemar Niedźwiecki i obecny przewodniczący Ryszard Mulek oraz wielu wrocławian. Urna z prochami zmarłego została złożona w rodzinnym grobie.
Pogrążona w bólu i smutku Rodzino Zmarłego! Szanowni Państwo!
Przed 87 laty Lesław Miller rozpoczął przygotowania do godnego rozstania się z tym ziemskim padołem. Taki jest bowiem sens ludzkiego życia, taki jest porządek tego świata. Nikt jednak nie przypuszczał, że nastąpi to tak niespodziewanie. Około dwa miesiące temu piasek w Jego klepsydrze zaczął przesypywać się szybciej, a śmiertelna choroba poczynała sobie coraz śmielej. I nagle 4 grudnia piasek w tej klepsydrze niespodziewanie się rozsypał, a serce ucichło, by milczeć na zawsze.
Non omnis moriar, czyli nie wszystek umrę, pisał Horacy. Tak, Leszku, nie wszystek umarłeś. Nie wszystek umarłeś, gdyż pozostałeś w myślach oraz wspomnieniach swoich bliskich, przyjaciół i współpracowników. Pozostałeś też w sercach i pamięci koleżanek i kolegów ze Stowarzyszenia Dziennikarzy RP „Dolny Śląsk”, którego byleś aktywistą i członkiem Zarządu. Lesławie! Przez 87 lat swojego godnego i prawego życia dobrze przysłużyłeś się Ojczyźnie, polskiemu społeczeństwu, Dolnoślązakom oraz środowisku dziennikarskiemu, za co zostałeś odznaczony Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz uhonorowany Złotą Odznaką za zasługi dla SDRP „Dolny Śląsk”. W 2020 roku zdobyłeś tytuł Dolnośląskiego Dziennikarza Roku oraz symboliczne Złote Pióro.
Ale najwyższym wyrazem uznania za Twoje bezgraniczne oddanie pracy dziennikarskiej, za obywatelską postawę, przyjaźń i koleżeństwo był ogromny szacunek, jakim Cię darzyliśmy. A to jest przecież ważniejsze niż wszelkie odznaki, krzyże i ordery. Niemal do ostatnich swych dni uczestniczyłeś w pracach naszego Stowarzyszenia. Dzisiaj z dumą i honorem oddajemy Ci najwyższy hołd. Jak mało kto na to zasłużyłeś. Prawie całe życie spędziłeś na Dolnym Śląsku, z tego większość we Wrocławiu, wiążąc się z Ziemią Dolnośląską na dobre i na złe, oddając jej swoją wiedzę, doświadczenie i umiejętności, będąc nieustannie do jej dyspozycji. Dziś ta piastowska ziemia przyjmuje Cię na wsze czasy. Dzisiaj dołączasz do przyjaciół, którzy wcześniej odeszli na wieczną wartę, gdzie będziesz strzegł wartości, którym zawsze byłeś wierny. A były to między innymi: rzetelna informacja, obiektywizm i wrażliwość, niezależność, wysokie standardy etyczne oraz etos dziennikarskiej profesji. Przez ponad 70 lat dziennikarstwo było istotą i sensem Twojego życia. Przygodę tę rozpocząłeś już jako uczeń V klasy Szkoły Podstawowej w Witkowie, której kierownikiem był Twój ojciec. Pierwsze teksty publikowałeś w „Płomyku”, a jako szesnastolatek byłeś korespondentem „Dziennika Ludowego”, następnie „Nowej Wsi” oraz „Gromady Rolnika Polskiego”. Okresowo pracowałeś etatowo w „Nowinach Jeleniogórskich”, które współtworzyłeś, w „Trybunie Wałbrzyskiej” i „Gazecie Zielonogórskiej”. Współpracowałeś też z Radiem Wrocław. Jednak najdłużej związany byłeś ze „Słowem Polskim”, będąc początkowo jego korespondentem, a w latach 1973-1998 etatowym dziennikarzem. W tym też czasie skończyłeś dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Z redakcją współpracowałeś także jako emeryt. Kiedy jednak w ramach zmian własnościowych „Słowo … ” zostało zlikwidowane, w roku 2013 stworzyłeś własne, prywatne „Odrodzone Słowo Polskie”, którego ostatniego, przygotowywanego do druku numeru nie zdążyłeś już wydać. Żegnam Cię Leszku w imieniu koleżanek i kolegów ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej. Pamięć o Tobie będzie żyła wśród nas na zawsze. Pani Alicji, żonie Zmarłego, oraz całej rodzinie Lesława przekazuję wyrazy szczerego współczucia, łącząc się z Państwem w głębokim bólu.
Żegnaj Przyjacielu! Cześć Twojej pamięci! Zarząd, Koleżanki i Koledzy SDRP „Dolny Śląsk”
Witam serdecznie naszych Czytelników, i zapraszam do lektury kolejnej edycji Wrocławskiego Magazynu Ekologiczno-Łowieckiego „Pasje”.
Bardzo dziękuję za Państwa towarzyszenie naszemu pismu. W poprzednim numerze poruszyłem w artykule wstępnym, pomijając jego niekonstytucyjność, absurd zakazu udziału dzieci w polowaniu nawiązując do wiodących państw naszego kontynentu i nie tylko. Tym razem odnoszę się do zapalczywej walki ministra Mikołaja Drożały o wyłączenie z listy zwierząt łownych kilku gatunków ptaków. Robię to patrząc na los jaki spotkał naszego rodzimego kuraka leśnego cietrzewia po objęciu go przez Ministerstwo ochrona gatunkową. Strach się bać! Pytanie czy taki los ma spotkać rzeczone ptaki, czy Pan Minister pragnie tylko zrealizować wątek ideologiczny. A tak przy okazji to kiedy zajmie się gatunkami naprawdę zagrożonymi i to często skrajnie. Ale tu zdaje się poza ideologią trzeba mieć wiedzę i pomysł. Zapraszam do ciekawego artykułu o lisach, z którymi sąsiadujemy w mieście. Również do wspólnej wizyty w Muzeum Regionalnym w Środzie Śląskiej, które kiedy było,jedynym taki w Polsce Muzeum Rzemiosł Drzewnych. Rozmawiamy z Panem Eugeniuszem Grzeszczakiem Łowczym Krajowym Polskiego Związku Łowieckiego i oczywiście nie pomijamy w numerze tematu powodzi i zaangażowania myśliwych w pomoc dla powodzian. Życzę Państwu miłej i ciekawej lektury, jak również wspaniałych rodzinnych świąt Bożego Narodzenia i Do siego roku 2025!