OSTATNIE POŻEGNANIE

Odszedł Przyjaciel. To tylko dwa słowa, których ciężar i wymiar nie mają sobie równych. Odszedł Wielki Człowiek, zasłużony, wybitny humanista i pedagog, kształcący pokolenia następców. Wielce się zasłużył Rzeczpospolitej, polskiej kulturze, środowiskom twórczym, bowiem niewielu wykształconych mentorów, mających predyspozycje do kierowania zespołami ludzkimi posiada niezwykłą zaletę dzielenia się swoją wielką i wszechstronną wiedzą z uczniami. Dzielenie się jak chlebem. Bowiem oto stało się, że człowiek nie będący nauczycielem akademickim stworzył wokół siebie świat kultury, który sprawił, że uczniowie Jego zafascynowani ideą, potrafili pracować zgodnie i wspólnie pod kierunkiem Tadeusza Hołubowicza w stworzonym przez Niego Stowarzyszeniu INSTAK – INSTYTUT TWÓRCÓW ANIMATORÓW KULTURY, HISTORII i LITERATURY, zarejestrowanym we Wrocławiu w 2009 roku.

O członkach stowarzyszenia piszę uczniowie, bowiem to słowo oddaje ową szczególną relację pomiędzy twórcą kultury, a ludźmi zgromadzonymi wokół i będącymi jednocześnie uczestnikami tworzonego dzieła. Ludźmi wielu profesji, wybitnymi, twórczymi, intelektualnymi, którzy przyszli z różnych stron i znaleźli swoje miejsce na całe lata w kręgu powołanym przez Tadeusza Hołubowicza. Dzisiaj, myślę o dziele jakie stworzył, gromadząc wokół siebie intelektualny krąg twórców, świadomych wielkości przesłania i dostrzegających we wspólnych działaniach pod kierunkiem tego wybitnego człowieka i nauczyciela, swoje miejsce w życiu i szansę na rozwój uzdolnień i talentów, jak też możliwość działania w grupie, wzajemnie się wspomagającej i stanowiącej w swej postaci tak wielkiej różnorodności – jedność. Przychodzą mi tu na myśl koncepcje starożytnych szkół greckich, gdzie wybitne umysły filozofów gromadziły wokół siebie rzesze uczniów, być może wyznawców nowych, tworzących się kierunków w nauce i filozofii. Przychodzą mi tu na myśl europejskie salony literackie. Tam, gdzie ludzie poszukujący widzieli owo światło wiedzy i poznania, kuszące i przyciągające, będące ogniem rozpraszającym mrok. I tak też funkcjonowała Grupa Twórców i Animatorów Kultury stworzona przez Tadeusza Hołubowicza.

Starszy był to człowiek, którego udziałem było wiele traum związanych z naszą historią nowożytną. Człowiek pochodzący z Kresów, urodzony w 1939 roku w Czortkowie, związany z tą ziemią czasem dzieciństwa i młodości. Ci, co znają prawdę mówią… Ziemia święta, ziemia przeklęta. Ziemia, którą Tadeusz Hołubowicz ukochał ponad wszystko. Ukochał tak mocno jak duszę swoją i to coś przedziwnego, i nieokreślonego co nadaje sens życiu naszemu. Jako młody człowiek zmuszony był opuścić kraj ojczysty i przyjechać tu do stolicy Dolnego Śląska – Wrocławia. Jednak całe życie Tadeusza Hołubowicza naznaczone było ową szczególną tęsknotą… jakoby słowami wieszcza wyrażoną i zrozumiałą dla nielicznych… „Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem” (A. Mickiewicz – Inwokacja fragm.) i słowami Adama Mickiewicza kończąc jako akordem… „bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił” (A. Mickiewicz fragm. wiersza Do M.)

I taki był nasz nauczyciel. Wiedział o Kresach Polskich wszystko, a może i więcej niż w bibliografii i zapisach historycznych znaleźć można. Bowiem życie całe Tadeusza Hołubowicza przepełnione było ogromną miłością do kraju dzieciństwa i wczesnej młodości. Kresów, skąd jak powiadał, wszystko co najlepsze przyszło do naszej Polski.

W nowym swoim życiu na Dolnym Śląsku zdobył wszechstronne wykształcenie i pracował dzięki swym predyspozycjom na wielu kluczowych stanowiskach. Ten czas w Jego życiu zaowocował stabilizacją i ogromnym doświadczeniem, które pozwoliło w wieku starszym zrealizować marzenie o grupie twórczej.

Tadeusz Hołubowicz pochodził z wielkiego i zacnego rodu – Rodziny Hołubowiczów. Rodu, który dał Rzeczpospolitej Polskiej wielkich i znamienitych ludzi, profesorów, naukowców, dyrektorów i prezesów instytucji naukowych. Ludzi wielkiego formatu, a tak skromnych i oddanych ojczyźnie naszej.

Tadeusza Hołubowicza poznałam przed 20 laty w Klubie Muzyki i Literatury we Wrocławiu, gdzie zaproszona przez ówczesnego Prezesa Związku Literatów Polskich na Dolnym Śląsku – Andrzeja Bartyńskiego, wystąpiłam publicznie prezentując swoje teksty literackie. I dnia tego nie zapomnę nigdy, bo oto po zakończeniu prezentacji, podszedł do mnie pewien nieznany mi, drobny, niewielkiego wzrostu człowiek i zaproponował współpracę w ramach nowo powstającej grupy literackiej. Tak to się zaczęło, a wtedy nie przewidywałam jak ogromne szczęście mieli ludzie, którzy spotkali tego człowieka na swojej drodze. Był skromny, pracowity i pomimo targających Nim emocji… bardzo spokojny i zrównoważony. Obiektywnym osądem swojego głębokiego umysłu postrzegający otaczający świat i ludzi, których zaprosił do współpracy.

Przeszłam wiele dróg i wierzcie mi, spotkałam w różnych środowiskach wielu liderów, kierujących zespołami ludzkimi. Czasem obserwowałam, czasem byłam częścią takich zespołów. Z perspektywy minionego czasu powiem, że nie spotkałam nigdy wcześniej podobnego człowieka. Wszystko co do tej pory znałam, polegało na budowaniu spektakularnych karier przywódców, opartych o kapitał zgromadzonych członków. Dojrzewały i rozwijały się osobiste kariery, gdzie zespół traktowany był instrumentalnie, jako oparcie i matecznik rozwoju osobistego i promocji własnych wartości. Czasem, nie pamiętało się tam nazwisk z drugiego czy trzeciego szeregu. Tutaj było odwrotnie. Tadeusz Hołubowicz nauczył mnie służby. Pokornej, codziennej, szarej i oddanej służby innym. Umiejętności odsunięcia się z własnego wyboru na drugi plan. Fenomen lidera, który idzie w drugim szeregu, jednocześnie prowadząc grupę. I taki był nasz Prezes Tadeusz Hołubowicz. Każdy utalentowany, wybrany przez Niego i wyselekcjonowany z tłumu człowiek był najważniejszy i cała uwaga tego wybitnego pedagoga zwrócona była na każdą z osób grupy twórczej. Na każdą z osobna, inną niż wszystkie, niepowtarzalną, tę którą wybrał. Starał się zapewnić każdemu z nas możliwie najlepsze warunki rozwoju własnego talentu i osobowości twórczej. Szanował naszą odrębność i nigdy nie próbował narzucić jakiejkolwiek zmiany w autorskim podejściu do literatury. Nawet wtedy, gdy zdecydowanie wychodziliśmy poza obowiązujący kanon i łamaliśmy stereotypy. Zezwalał na eksperymenty, czy to ze składnią czy swobodą języka. Wiele uwagi poświęcał neologizmom. Uczył, dając swobodę. Rozumiał, że język żywym jest, więc ulega zmianom i wpływom epoki, i nowej kultury, a kształtowany jest nie tylko przez literatów, ale przez samo życie. Wyobraźmy sobie sytuację, że język polski nie uległby zmianom przez stulecia i gdyby tym językiem staropolskim ktoś mówił obecnie do nas… niewiele byśmy zrozumieli.

Piszę o tym dlatego, aby złożyć hołd temu człowiekowi, który zezwalał na eksperymenty lingwistyczne. To wyjście ku przyszłości, odważne i transparentne było niezwykle ważne, bo pozwalało przekraczać granice w drodze do rozwoju. Nie zdecydowałby się na to niejeden nauczyciel akademicki. Wielka to zasługa Tadeusza Hołubowicza. Mądrość w nieprzerwanej chęci rozwoju języka. Oceniam te wydarzenia z perspektywy czasu i myślę, że na moich oczach powstawał nowy nurt, kierunek tworzenia kultury. Taki, którego życzył by sobie i pragnął każdy twórca. Nurt skierowany na jednostkę. Na utalentowaną jednostkę w grupie. Jedną, jedyną i niepowtarzalną osobowość twórczą, jaką był każdy z nas, mający szczęście do tej grupy należeć.

Służba, pokorna służba. Wieloletnia. W słońcu i pogodzie, i w dniach trudnych zawirowań. Służba.

Tadeusz Hołubowicz zapraszał do współpracy z grupą twórczą najwybitniejszych ludzi kultury i nauki na Dolnym Śląsku. Organizował liczne konkursy literackie. Przewodniczącym jury oceniającego literackie prace konkursowe był Prof. dr hab. Jan Miodek, uczestniczący też w uroczystościach rozdania nagród zwycięzcom konkursów literackich. Konkursy organizowane przez Tadeusza Hołubowicza miały niezwykłą oprawę. Rozdanie nagród uczestnikom, oraz laudacje były imprezami towarzyszącymi wielkim wydarzeniom naukowym we Wrocławiu. Tradycją stał się konkurs literacki „Chirurgia, nadzieją człowieka” pod patronatem honorowym Prof. dr hab. Wojciecha Witkiewicza, oraz Dolnośląskiej Izby Lekarskiej, organizowany jako impreza towarzysząca Kongresowi Towarzystwa Chirurgów Polskich. Uroczystość rozdania nagród laureatom odbywała się po nabożeństwie w Katedrze św. Jana Chrzciciela na Ostrowie Tumskim, w siedzibie Instytutu Papieskiego. W rozdaniu nagród uczestniczył Prof. dr hab. Wojciech Witkiewicz, oraz Prof. dr hab. Jan Miodek. Kolejne konkursy literackie organizowane były przez Tadeusza Hołubowicza we Wrocławiu pod patronatem Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wrocławskiego i jego dyrektora Prof. dr hab. Tomasza Nowaka. Rozdanie nagród laureatom odbywało się w salach Klubu pod Kolumnami. Nagrody wręczał Prof. dr hab. Tomasz Nowak dyrektor Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wrocławskiego. Pod patronatem i we współpracy z Prof. dr hab. Tomaszem Nowakiem, organizował Tadeusz Hołubowicz dla swojej grupy literackiej niezapomniane plenery literackie we wrocławskim ogrodzie botanicznym i w jego filii w Wojsławicach. Malarskość i piękno tych chwil zaowocowało wieloma utworami poetyckimi, które ukazały się drukiem w Czasopiśmie Literackim EUROArt. Bowiem, aby drukować nasze teksty założył nasz Prezes Tadeusz Hołubowicz Wydawnictwo EuroArt pod swoim domowym adresem i tam w sobie tylko znany sposób redagował i składał do druku profesjonalne pismo literackie. Kwartalnik EUROArt, prezentujący najwyższy poziom literacki i wydawniczy. Ilustrowana pozycja literacka zaopatrzona w znak ISSN, funkcjonująca w oficjalnym obiegu. Pismo o wysokim poziomie graficznym i dbałości nie tylko o treść ale i o formę, wydane na papierze najwyższej jakości. Pomyślicie Państwo, dlaczego o tym piszę wchodząc w szczegóły. Redaktor naczelny Tadeusz Hołubowicz czynił to za własne, nad wyraz skromne środki. Powołał zespół redakcyjny, który wspomagał te prace. Swojego zastępcę, pisarza i poetę Alfa Soczyńskiego, zespół korektorów – Janinę Haupę i Jana Jeża, oraz Agnieszkę Ziółek. Pismo niskonakładowe o które zabiegały biblioteki w Polsce i w Niemczech. Myślę o tej ogromnej, benedyktyńskiej pracy, trwającej przez lata. Dnie i noce, a wszystko to pro publico bono dla grupy literatów, którą stworzył i prowadził przez te wszystkie lata. Tadeusz Hołubowicz współpracował z Klubem Muzyki i Literatury we Wrocławiu, miejscem dla kultury polskiej świętym, będącym wielką sceną promującą ludzi i idee. A wszystko dzięki przyjaźni i ogromnemu zrozumieniu okazywanemu prezesowi i Jego grupie literackiej przez dyrektora tej świątyni sztuki – Ryszarda Sławczyńskiego – animatora kultury polskiej na Dolnym Śląsku. Pisarza i archiwisty historii Kresów i polskiej tam kilkusetletniej obecności. Człowieka pasji, poszukującego właściwego i fundamentalnego miejsca dla ogromnej roli Kresów w dziejach Rzeczpospolitej. Wielce przyjazna i konstruktywna była to współpraca. Znaleźliśmy w KLUBMiL pod skrzydłami dyr. Ryszarda Sławczyńskiego bezpieczny drugi dom. Odbywały się tam promocje, występy przed publicznością, konferencje i zebrania literackie.

Proszę mi wybaczyć, że nie jestem w stanie wymienić wszystkich wspaniałych ludzi i ich organizacji, z którymi nasz prezes nawiązał owocną, serdeczną współpracę. Byliśmy razem. I grupy zaprzyjaźnione zapraszane były na nasze spotkania i uroczystości. Bywaliśmy też gościnnie w miejscach, gdzie tworzyła się nasza współczesna kultura.

Tadeusz Hołubowicz był także dziennikarzem, należącym do Stowarzyszenia Dziennikarzy RP na Dolnym Śląsku. Był członkiem zarządu, działającym w zespole Sądu Koleżeńskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy RP. Aktywnie uczestniczył w pracach stowarzyszenia i zachęcał literatów ze swojej grupy do prób pisania tekstów dziennikarskich. Od 2 lat mam zaszczyt być członkiem SDRP. Od 25 lat pisałam teksty dziennikarskie do gazet ukazujących się na terenie Ziemi Kłodzkiej i staż ten mój dziennikarski, wieloletni zaowocował przyjęciem w poczet organizacji. Władze Stowarzyszenia Dziennikarzy RP – Prezes Ryszard Mulek, oraz Koleżanki i Koledzy przyjęli nas w sposób tak przyjazny i życzliwy, tworząc doskonałą niwę współpracy pomiędzy literatami Hołubowicza, a dziennikarzami. Ta niezwykła serdeczność i współpraca owocowała także publikacjami prozatorskimi dziennikarzy, takimi choćby jak przepiękne teksty literackie Jana S. Jeża zasłużonego działacza SDRP na Dolnym Śląsku. A wszystko to pod patronatem prezesa Ryszarda Mulka. Serdeczność i dobroć, oraz autentyczna pasja i chęć wykreowania nowych talentów literackich, wszędzie szeroko otwierała drzwi. A wszystko to dzięki Tadeuszowi Hołubowiczowi i Jego wielkiej pasji. Podarował nam wszystko co miał… bez reszty. Ostatni raz widzieliśmy się 18 grudnia 2024 roku podczas Wigilii Dziennikarzy SDRP na Dolnym Śląsku. Klimat tego spotkania był niezapomniany. Tyle dobroci, serdeczności i radości ile dusza człowieka może pomieścić. Szczególne to chwile, przypominające mi studenckie czasy młodości. Bliskość i bezpośredniość. Spóźniłam się, bowiem odległość, którą musiałam pokonać to 100 km. Okres przedświąteczny, zakupy, przemieszczanie się ludności, by te kilka dni spędzić rodzinnie i wspólnie przy świątecznym stole. Wielokilometrowe korki na drodze. Spóźniłam się ponad pół godziny i… czekało na mnie miejsce przy stole i serdeczność jakiej już się nie spotyka. Drodzy kochani dziennikarze, koleżanki i koledzy. Prezes Ryszard Mulek, Jan Jeż, Tadeusz Hołubowicz i cała plejada gwiazd dziennikarstwa polskiego. I miejsce po prawej stronie prezesa, zabezpieczone dla gościa z Salonu Literackiego Różany Dwór. Wtedy, ostatni raz widziałam Tadeusza Hołubowicza.

Tadeusz Hołubowicz wspierał przez wszystkie lata naszej współpracy i mojej przynależności do Grupy Literackiej EuroArt mój Salon Literacki Różany Dwór w Polanicy Zdroju. Salon działający od 20 lat, promujący poetów z Polski i zza granicy. Plenery, spotkania autorskie, warsztaty literackie, promocje twórców, a wszystko pro publico bono, bez żadnego wsparcia z zewnątrz. Wspierał inicjatywę pokojową pod hasłem – LITERACI WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ DLA POKOJU, która jest od wielu lat realizowana w Międzynarodowym Salonie Literackim Różany Dwór

Rzec by można, że Tadeusz Hołubowicz był dumny z mojej pracy i sposobu jej realizacji. Człowiek ten zasłużony kochał książki i była to chyba największa miłość Jego życia.

Pamiętam w jaki sposób dotykał je i jak delikatnie przekładał kartki. W mieszkaniu Tadeusza była prawdziwa biblioteka. Książki, których nie uświadczysz w tradycyjnym obiegu. Był stałym bywalcem antykwariatów i gdy za skromne swoje środki, nabył ciekawą pozycję, to mógł godzinami o niej opowiadać. Na jednej z półek mojej wielkiej biblioteki w Różanym Dworze, znalazły swoje miejsce wszystkie kolejne wydania Czasopisma EUROArt. Nigdy nie zapomnę chwil, kiedy mój prezes dawał mi kolejny numer tego czasopisma. To szczególne chwile, przekazania rzeczy wielkiej i ważnej. Niemalże z namaszczeniem. Pamiętam też chwile, gdy szedł na spotkanie niosąc i przytulając do siebie książki. Przypominał mi wtedy mojego zmarłego przed prawie pół wiekiem ojca, lekarza który tak jak mój nauczyciel umiłował książki. I tak też odczytywałam miejsce Tadeusza Hołubowicza w moim życiu.

Tyle dobra, mojemu wieloletniemu nauczycielowi zawdzięczam. Jak każdy z nas. To niematerialny dar. Ogromny i bezcenny. Nigdy nie zrealizowałby się, gdyby nie praca i ciche wsparcie Tadeusza Hołubowicza. Przedziwny był talent tego człowieka do kreowania twórców wybitnych, odważnych i poszukujących nowych dróg w literaturze. Twórców ośmielonych i nie obawiających się przełamywać kanony, konwenanse by odkrywać nowe drogi. Terra incognita. A wszystko w ramach spójności i doktryny literackiej. I działo się to tu na Dolnym Śląsku, przez lat wiele. Niezauważone przez gremia powołane z urzędu do owej uwagi i baczenia na rozwój kultury polskiej.

Tadeusz Hołubowicz otaczał nas opieką nie tylko twórczą, organizacyjną, literacką, promocyjną, ale też tą opieką zwyczajną, ludzką i serdeczną. Obejmującą nasze życie, zdrowie i sprawy z literaturą niczym nie związane. Opieką stałą. Był filarem i opoką. Zdawało się, że będzie wieczny, pomimo wieku starszego i swoich zwykłych ludzkich słabości. Trudno uwierzyć, że tam we Wrocławiu przy ul. Worcella, w pokoju wypełnionym księgami nie czuwa już na nami, nasz kochany, dobry nauczyciel.

Odszedł człowiek bezcenny. Człowiek wybitny. Ten, który pozostawił po sobie dobry owoc swej obecności w kulturze polskiej i poszukiwań dróg jej rozwoju. Pozostawił po sobie żywe świadectwo wśród nas, tych którzy zostali tak obdarowani Jego uwagą, czasem i wiedzą. Cierpliwością i pracą dzień po dniu. Nieustającą. Bowiem tak buduje się rzeczy wielkie.

Odszedł Tadeusz Hołubowicz, wielki człowiek kultury polskiej.
Czuję ogromną wdzięczność i składam hołd niezwykłemu człowiekowi,
którego miałam zaszczyt poznać i współpracować z Nim. Uczyć się od Niego nie tylko literatury, ale też spojrzenia na świat i ludzi, a też sposobu w jaki potrafił zjednywać sobie wszystko i wszystkich.
Jestem dumna, że byłam Jego uczennicą.
Jestem wychowanką wielkiego nauczyciela Tadeusza Hołubowicza.
Spoczywaj w pokoju Przyjacielu

Monika Maciejczyk
Międzynarodowy Salon Literacki Różany Dwór
Polanica, 29 grudnia 2024 roku