Udana majówka prasowców

Relacja z towarzyskiego spotkania, jakim niewątpliwie jest coroczna impreza, na której starsze Koleżanki i Koledzy, byli pracownicy dawnego Oddziału Dolnośląskiego RSW, wspominają swe minione lata i związane z zawodową pracą przeżycia, nie powinna być ani laurką dla organizatorów, ani też personalnym panegirykiem.Wszak znamy się od lat i wiemy, że autorzy tych spotkań zawsze należeli do aktywnych, upływ lat nie odebrał im ani chęci, ani energii do organizowania interesujących środowiskowych imprez.

Zbigniew Kawalec

Nietaktem jednak, i to nie tylko towarzyskim, byłoby pominięcie we wstępnym akapicie tego, który z życzliwością patronował przez dziesięciolecia nie tylko prasowemu wydawnictwu we Wrocławiu, ale i całej dziennikarsko–wydawniczej braci. To On, dyrektor Zbigniew Kawalec, przedłużył po rozwiązaniu Oddziału Dolnośląskiego RSW duchowe istnienie naszej prasowej wspólnoty, nie szczedząc fizycznego trudu, by doprowadzać do corocznych spotkań tych, którzy swe lata pracy pod jego kierownictwem w dobrej zachowali pamięci.

I takie kolejne spotkanie odbyło się w ostatniej dekadzie maja, miesiąca, który dla większości biorących w nim udział uczestników, nierozerwalnie wiązał się z prasą, książką i oświatą. Dziś, gdy prasa czuje się często sprasowana, oświaty wymagają sami oświecający, a książka najbardziej pożądana – to książka czekowa, powrót pamięcią do tamtych lat, to jakby wspomnienie innego świata. Lepszego? Gorszego? Po prostu – świata naszej młodości!

I o tym chyba każdy z nas myślał, gdy 22 maja przekraczaliśmy we Wrocławiu, jak zawsze gościnne, progi restauracji „Galicja” przy hotelu „Polonia” (ul. Piłsudskiego 60). Miejsce spotkania – szczególnie mi bliskie. Proszę wybaczyć osobistą dygresję. Hotel „Polonia”, to dla mnie nie tylko zapewnione noclegi. Dzięki sympatycznemu, z uśmiechem na twarzy witającego gości personelu i panującej tu atmosferze pełnej życzliwości, ten hotel traktuję prawie jak mój drugi, w

Przewodniczący Ryszard Mulek
Przewodniczący Ryszard Mulek

rocławski dom, gdy od lat, po dość wyczerpującej podróży, każdego miesiąca przybywam do nadodrzańskiej stolicy kultury! Tak było i tym razem, gdy po zakwaterowaniu schodziłem do recepcji i restauracji – a towarzyszył mi Przewodniczący Zarządu SD RP Dolny Śląsk Ryszard Mulek, który osobiście pofatygował się odpowiednio wcześnie do hotelu, by mnie powitać. To nie należało do jego obowiązków, nie mówiąc już o tym, że tego dnia, jako współorganizator spotkania miał wiele innych, pilniejszych spraw do załatwienia. Dzięki!

 

A wspominam w tym miejscu Przewodniczącego, bo jest, podobnie jak poprzedni szef, Waldemar Niedźwiecki, inicjatorem, pomysłodawcą i organizatorem różnorodnych imprez, które cementują nasze stowarzyszenie, a jednoczesnie pozwalają ich uczestnikom cieszyć się przynależnością do dolnośląskiej prasowej grupy. To zadowolenie i tę radość wyczuwało się wyraźnie również w trakcie obecnego majowego spotkania, w ktorym oprócz dziennikarzy uczestniczyli też towarzysze sztuki drukarskiej (m.in. Janusz Kaczorowski) i pracownicy RSW (wśród których dominowały pracowniczki P.T. Korekty, z Gizelą Żukowską, Iwoną Huchlą i Urszulą Włodarską na czele! [dop. B.S.])

 

Kol., Kol.: Bożena Kończal (była kierowniczka działu miejskiego „Wieczoru Wrocławia”, obecnie z „Gazety Wroclawskiej”), Gizela Umańska, wdowa po naszym koledze Zbigniewie Umańskim, dziennikarz, autor i wydawca Jan Akielaszek, wydawca i red. naczelny („Rzeczpospolita Dolnośląska”) Waldemar Marzec, dziennikarz i wydawca („Odrodzone Śłowo Polskie”) Lesław Miller, mistrz w wyłapywaniu błędów rzeczowych i językowych potknięć, również autor i dziennikarz Cezary Żyromski – to tylko kilka nazwisk z czterdziestoosobowej grupy „prasowców” przybyłych do „Galicji”.Wspomnieć trzeba, wraz z wyrazami wdzięczności, jeszcze o jednej osobie. To sponsor, szef firmy „Michael Hubert Polska” z Nowej Wsi Wrocławskiej Janusz Cymanek, od lat swą działalnością satysfakcjonujący ciała i dusze uczestników prasowych spotkań.

Przyszli ci, którzy chcieli i mogli. Niestety, nie przyszli ci, którzy mogli, lecz nie chcieli. A liczyliśmy, że się pojawią! Oby się nie zdarzyło, że zechcą przyjść, gdy już nie będą mogli. Zachęcam więc, by zjawili się na kolejnym spotkaniu. Bo zarówno Zbigniew Kawalec, jak i Ryszard Mulek na pewno mogą i chcą takie spotkanie wkrótce zorganzować!

Wojciech W. Zaborowski (z lewej) i J. S. Jeż

Wojciech W. Zaborowski