Epizod szósty. O największym i najdłuższym, legalnym strajku w powojennej Polsce

20 lipca 1992 roku. Godzina 6.00. Pamiętny dzień. W kopalniach Zagłębia Miedziowego zamarły koła maszyn wyciągowych. Załogi hut miedzi i zakładów zaplecza KGHM nie podjęły pracy. Prawie czterdziestotysięczna załoga rozpoczęła rotacyjny strajk okupacyjny. Miał potrwać 32 dni i przejść do historii jako najdłuższy, i największy legalny strajk w powojennej Polsce. 

Przywódca strajku to Ryszard Zbrzyzny, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, największej z siedmiu central związkowych w KGHM. To on wykreował spór zbiorowy z zarządem firmy i powiódł załogę do protestu. O tym będzie ta opowieść

W gospodarce obowiązywał wówczas tak zwany „popiwek”, drakoński podatek od ponadnormatywnych wynagrodzeń. Zbrzyzny i jego koledzy uważali, że dla załóg zakładów KGHM „popiwek” jest rozwiązaniem nieadekwatnym i niesprawiedliwym. Zarząd, choć po cichu uważał podobnie, i nie chował węża w kieszeni, miał spętane ręce, bo obowiązywały bezwzględne regulacje ustawowe. Za ich lekceważenie płaciło się ogromny haracz. Kiedy negocjacje splotły się w węzeł gordyjski, związkowcy sięgnęli po oręż ostateczny. Siedem central związkowych utworzyło Międzyzwiązkowy Międzyzakładowy Komitet Strajkowy i ogłosiło w KGHM strajk generalny. Tuż przed jego rozpoczęciem z MMKS wystąpiła miedziowa „Solidarność”. Jej liderzy zdecydowali, że będą prowadzić separatystyczne rozmowy z Ministerstwem Przekształceń Własnościowych (podówczas właścicielem stu procent akcji KGHM) i zarządem KGHM. 

Czytaj dalej