MEANDRY. PROTOKÓŁ Z JEDNEGO ZEBRANIA

Mogłem wyprzedzić historię. Co, wydaje się to nieprawdopodobne? Ja też w to nie wierzyłem i, mówiąc prawdę, nie wierzę do dzisiaj. Ale cóż znaczył mój odosobniony głos wobec osądu wszystkowiedzących. Osiem lat przyśpieszenia. Niby to niewiele, a jednak… Tego dnia czułem się wyjątkowo źle. Kotłowanina myśli sprawiła, że praktycznie nic nie rozumiałem z tego, co działo się wokół. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że to mój czyn był przedmiotem posiedzenia egzekutywy. Jak przez mgłę docierały do mnie stawiane zarzuty.

– Kapitan Szpilka swą bezmyślną pisaniną próbował podważyć pryncypia socjalistycznej odnowy realizowanej przez naszą partię. Swoim nieodpowiedzialnym czynem sprzeniewierzył się marksistowsko-leninowskiej ideologii. Postępowanie to jest szczególnie groźne, gdyż rzuca cień na postawy oficerów Wojska Polskiego, których jest jeszcze reprezentantem, a także na mieszkańców Wrocławia i Dolnego Śląska oraz wszystkich żołnierzy Śląskiego Okręgu Wojskowego. Jest to woda na młyn „Solidarności” – kontynuował Gerymin. Podniosłem znużoną głowę i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Kilka par oczu patrzyło na mnie z trudnym do rozpoznania wyrazem. Spojrzałem na twarze zebranych, próbując rozszyfrować ich zamiary. – Czego oni ode mnie chcą? – myślałem. – Co ja takiego zrobiłem? Czy naprawdę wierzą w to, co mówią?

Czytaj dalej