Dziennikarz Maciek Piasecki, zatrzymany w piątek przez policję podczas dokumentowania demonstracji grupy proekologicznej, nie jest już niepokojony przez funkcjonariuszy. Zwrócono mu też telefon, którym nagrywał akcję.
Piasecki jest freelancerem, używał telefonu do filmowania demonstracji Extintion Rebelion przed Ministerstwem Klimatu i Środowiska. Jak zaznacza, na urządzeniu nie zachowała się żadna kopia filmu. – Wszystko od razu lądowało w chmurze. Zabrałem najprostszy sprzęt i okazało się, że dobrze, że nie pomyślałem o żadnej poważniejszej kamerze – mówi „Presserwisowi”.