„Stowarzyszenie nasze, jako organizacja zawodowa dziennikarzy oraz jako organizacja pożytku publicznego surowo przestrzega zasady apolityczności. Dłużej jednak nie możemy milczeć” – czytamy w oświadczeniu Prezydium Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej.
Prezydium Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej, obradujące 13 września 2010 roku, z troską przeanalizowało utrzymującą się w kraju sytuację nieposzanowania, przez skrajne koła polityczne i społeczne, demokratycznie wybranych, konstytucyjnych władz państwowych i samorządowych. Mamy tu do czynienia z kwestionowaniem nie tylko woli większości narodu ale również werdyktu Sądu Najwyższego, który uznał ostatnie wybory prezydenckie w Polsce za zgodne z prawem, nie tylko z ferowaniem wyroków skazujących wobec przeciwników politycznych bez przeprowadzania jakiejkolwiek rozprawy. Mamy do czynienia z pospolitym szantażem wobec wspomnianych już władz państwowych, aby pod przymusem zgodziły się na wybudowanie pomnika ofiar smoleńskiej tragedii w miejscu i formie podyktowanej przez szantażystów. Co gorsze i co obraża nie tylko podstawy demokracji ale też rani głęboko przekonania wierzących chrześcijan, bowiem instrumentem szantażu stał się krzyż, umieszczony pod pałacem prezydenckim w dniach żałoby narodowej – bez jakichkolwiek złych zamiarów.
Stowarzyszenie nasze, jako organizacja zawodowa dziennikarzy oraz jako organizacja pożytku publicznego surowo przestrzega zasady apolityczności. Dłużej jednak nie możemy milczeć. Sytuacja w jakiej znalazła się Polska w ostatnich miesiącach, jak niegdyś przed wiekami, grozi nam nierządem, szerzeniem anarchii przez nieliczną grupę ludzi pewnych swojej bezkarności. Orężem demokracji są wybory. Wybory wolne, równe, tajne i bezpośrednie. Wykonawcami woli większości wyborców są wyłonione tą drogą, legalnie wybrane władze. Im, w granicach prawa, należy się posłuszeństwo. „Żądamy wolnych, pięcioprzymiotnikowych wyborów?” krzyczeli przed wojną demokraci na wiecu, na którym również jeden z prawicowych polityków obiecywał, że do chorej Polski wezwie nie lekarza chorób wewnętrznych, ale chirurga. Jest to bardzo groźna iluzja krótszej drogi, którą dotknięci są niektórzy politycy współcześni. W ubiegłym roku obchodziliśmy 20. rocznicę obalenia w Polsce dyktatury monopartii, rocznicę odzyskania suwerenności. Restytucję ustroju demokratycznego właśnie. Nie wolno wobec demokratycznej Polski, nie narażając się jej na wielkie niebezpieczeństwo, stosować metod, takich jak wobec ustroju narzuconego Polsce siłą. Tych kilka refleksji adresujemy do szerokiej opinii jako materiał do pogłębionej refleksji.
Prezydium Zarządu Głównego Stowarzyszenia DziennikarzyRzeczypospolitej Polskiej
Warszawa, 13 września 2010