Brzytwą po mediach

Miniona kampania prezydencka była najbrutalniejsza ze wszystkich dotychczasowych. Ale i jej stawka była niebagatelna. Wygrana Nawrockiego oznaczać będzie staczanie się Polski w odmęty prawicowej ideologii odbierającej reszcie społeczeństwa prawa do życia w zgodzie z własnymi przekonaniami. Za kilka lat brunatna fala faszyzmu będzie o wiele trudniejsza do zatrzymania, a widmo wyjścia Polski z Unii Europejskiej stanie się rzeczywistością. Wygrana Trzaskowskiego pozwoliłaby na realizację wyborczych obietnic demokratycznej koalicji i dała nadzieję, że w polityce liczą się prawda i przyzwoitość, a nie nienawiść i pogarda dla ludzi inaczej myślących.


W trakcie kampanii politycy PiS jak zwykle rżnęli głupa i próbowali nam wmówić, że zarzuty wobec Nawrockiego to działania służb specjalnych. Oskarżali media o ustawkę, jakby nie zauważając, że to przecież ich kandydat, Karol Nawrocki, brał udział w kibolskich, nielegalnych ustawkach, w których stawał ramię w ramię z gangsterami i bandytami skazanymi za morderstwo, handel narkotykami i ciężkie pobicia. Były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek (hańba, że ten człowiek rządził tym resortem) zaatakował dziennikarzy Onetu za to, że rzekomo prowadzili „skoordynowaną akcję razem z państwem Tuska przeciwko Karolowi Nawrockiemu, żeby tylko rzucić błotem”.

Czytaj dalej