Hejtem po oczach
Jarosław Kaczyński odleciał. Odleciał na dobre. W miniony czwartek odpowiadając na pytania dziennikarzy ws. zapowiadanych kar dla parlamentarzystów, którzy przepychali się ze strażą marszałkowską przed Sejmem (nie chciała wpuścić do gmachu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika), prezes PiS-u stwierdził, że ze strony tej władzy „można się wszystkiego spodziewać, nawet zabójstw politycznych”.
Oskarżenie polityków obecnej koalicji rządowej o planowanie zabójstw kwalifikuje się do najbardziej podłych i skandalicznych wypowiedzi prezesa, a ma ich w dorobku sporo. Na jego słowa z oburzeniem zareagowali ci, którzy rozumieją ich sens. Oburzyło się wielu, ale nie jego partyjni żołnierze, wpatrzeni w prezesa jak w obraz. PiS w sondażach leci na łeb na szyję, a po takich wypowiedziach rozbije się o bruk.
Lista spiskowych pseudoteorii Kaczyńskiego jest długa. Dotyczy LGBT i seksualizacji dzieci w przedszkolach, chorób roznoszonych przez imigrantów, kobiet dających w szyję, wskutek czego nie rodzą dzieci, „prorosyjskiej” polityki Tuska i jego „niemieckiej agentury”, „torturowania więźniów politycznych” itp., itd. A wszystko zaczęło się od rzekomego zamachu smoleńskiego. Jeśli nie ma dowodów rzekomych zbrodni już dokonanych czy planowanych, to dlatego, że zostały ukryte lub zniszczone. Jeśli nie ma sprawców, to dlatego, że ich nie postawiono przed sądem. Jeśli nie wierzymy w owe teorie, to dlatego, że nie chcemy się do tych zbrodni lub ich planów przyznać. Osobowość paranoiczna zawsze znajdzie wytłumaczenie potwierdzające zmyślone „fakty”, choćby ich nigdy nie było. Racjonalna argumentacja zostaje zastąpiona irracjonalnymi fobiami i agresywnymi emocjami.