Brzytwą po mediach
Byli dziennikarze, dziś politycy, mieli chrapkę na posadkę w Parlamencie Europejskim. Kiedyś znani w świecie mediów, dziś znani w świecie polityki, stanęli do wyborów, a stawką było ponad 33 tys. zł wynagrodzenia plus diety i różne dodatki – w sumie 50 – 60 tys. zł. Było więc o co się bić, bo przecież idee i dobro wspólne nie mogą przesłaniać korzyści materialnych, a perspektywa odprawy i emerytury była kusząca. Wie o tym odchodzący poseł Ryszard Czarnecki, który na otarcie łez otrzyma ponad 870 tys. zł odprawy.
W szranki o bój o miejsce w PE wstąpiła w tym roku Joanna Lichocka, członkini Rady Mediów Narodowych, znana ze sławetnego (choć niesławnego) fucka pokazanego w Sejmie opozycji. Związana wcześniej m.in. z „Rzeczpospolitą”, „Newsweekiem”, „Gazetą Polską” i „Do Rzeczy”. Nie pomogło jej wsparcie od Jarosława Kaczyńskiego. W okręgu łódzkim otrzymała ponad 41 tys. głosów i zajęła trzecie, niepremiowane, miejsce na liście PiS.