Co mają ze sobą wspólnego, czym powinni się różnić? Ciekawy dwugłos w najnowszym numerze „Odrodzonego Słowa Polskiego”.
Socjolekt dziennikarski
(…) ze słowem „dziennikarz” kojarzą się mi także słowa „redaktor, żurnalista, pismak”. Że moją własną definicją dziennikarza niech będzie „rzemieślnik słowa, który używa alfabetu do rzeźbienia rzeczywistości”. Że za cechy pozytywne dziennikarza uznaję głównie pracowitość i całodobową dyspozycyjność (zawodową, nie ideologiczną!), a za negatywne – lenistwo i pracę „od – do”. Że dziennikarz powinien posiąść zwłaszcza umiejętność selekcji zebranego materiału. Że w tekstach dziennikarskich dominują margi- nalia życia publicznego i nieszczęścia, a pomijane są działania zgodne z prawem.
Adam Kłykow
Prestidigitatorzy słowa
Kuglarze, magicy, prestidigitatorzy czy też bardziej dosadnie – oszuści. Różne są nazwy na określenie ludzi, którzy trudnią się sztuką ukazywania rzeczywistości w sposób z ową rzeczywistością niemający nic wspólnego. W cyrku i na estradzie jest to normalne, akceptowane przez widzów, którzy po to przychodzą na spektakle i płacą za bilet wstępu, by właśnie ujrzeć świat nierealny i podziwiać, jak fałszerze rzeczywistości wyciągają z cylindra królika lub jak laska zmienia się w bukiet kwiatów. W cyrku to normalne, taka konwencja, nie ma powodu, by do magików mieć pretensję. Zabawa – i tyle!
Inaczej trochę wygląda sprawa, gdy arena cyrkowa miesza się z areną polityczną. Tu kończy się zabawa, a często zaczyna odrealniona wizja świata, jeśli nawet nie celowo tendencyjna, to w najlepszym wypadku tworzona na zasadzie przypadkowych, kalejdoskopowych wręcz obrazków. Niestety, podobnie jak w cyrku, otrzymujemy wówczas fałszywy ogląd, niemający wiele wspólnego z prawdziwym obrazem otaczającego nas świata.
Znamy zasady tej gry, przeto i do polityków, którzy sprzedają nam swe pragnienia i poglądy jako rzeczywistość, zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Choć nas złoszczą, nie bierzemy na szczęście poważnie wszystkiego, co usiłują nam wmówić. Wiadomo – taka konwencja, taki mają zawód.
Pozostaje jednak i trzecia strefa działalności kuglarzy, tzn. media. (…). Tu sprawa jest bardziej skomplikowana, gdyż wolność medialna i prawo do głoszenia własnych poglądów powodują, że obowiązek dziennikarskiego obiektywizmu i przedstawiania wszechstronnej informacji przegrywają często w walce z mediami upolitycznionymi, służebnymi, przynoszącymi z tego tytułu zatrudnionym tam dziennikarzom określone profity. (…) Nie podejmuję tego wątku, bo nie o to chodzi, czy bardziej grzeszne są media publiczne, czy prywatne. Każdy medialny użytkownik może sobie sam na to pytanie odpowiedzieć. Mnie interesuje przestrzeganie zasad dziennikarskiej etyki i szacunku dla czytelnika gazet, słuchacza radia czy widza TV. Tylko wtedy mamy prawo nazywać się dziennikarzami.
Tylko tyle? Aż tyle!
Wojciech W. Zaborowski
„Odrodzone Słowo Polskie”
przeglądał: Bogusław Serafin