Noworoczne spotkanie w „Wall Street”, czyli…

… nawet nieobecni ciałem, obecni byli duchem! Kto przybył, nie żałował!

Królowa brytyjska Elżbieta II, Kanclerz Bundesrepublik Angela Merkel, prezydent Wszechrusi Władimir Putin – i wielu innych wielkich tego świata… nie dostało od nas zaproszenia, przeto nie przybyło, rzecz jasna, na nasze noworoczne spotkanie ludzi medialnych, które w styczniowe popołudnie (8 stycznia) zgromadziło entuzjastów wspomnień i jednocześnie – niezależnie od wieku – optymistów patrzących z nadzieją na nadchodzące, kolejne dni Roku Pańskiego 2016.

Gorzej, że wbrew oczekiwaniom i wcześniejszym zapowiedziom, nie przyszli również w wyniku nieprzewidzianych losowych zdarzeń i ci, których obecności byliśmy pewni, jako że tradycyjnie nie opuszczali żadnych środowiskowych spotkań, dając tym samym świadectwo przywiązania do medialnej rodziny, a jednocześnie przykład młodszej generacji, formalnie „stowarzyszonych”, jednocześnie jednak z sobie tylko wiadomych względów imprez Stowarzyszenia unikających.

Do naszych wielkich nieobecnych zaliczyć należy prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Dolny Śląsk, red. Waldemara Niedźwieckiego, dyrektora byłego koncernu prasowego RSW na Dolnym Śląsku Zbigniewa Kawalca, red. Czarka Żyromskiego (uhonorowanego niedawno tytułem „Dziennikarza na Med(i)al”), jak również wiecznie zabieganego i pełnego pomysłów red. Lesława Millera. Wszyscy wymienieni należą od dziesięcioleci do „aktywnych aktywistów” Stowarzyszenia i ich braku trudno było nie zauważyć. Z każdym z nich udało mi się telefonicznie porozmawiać, bądź to tuż przed noworocznym spotkaniem, bądź to w jego trakcie i wiem, że towarzyszyli nam w tych godzinach myślą – i ani myślą zrezygnować z następnych!

Natura nie znosi próżni, przeto nieobecnego Waldka zastąpił sekretarz Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Dolny Śląsk red. Bogusław Serafin, który w krótkim, acz serdecznym wystąpieniu, powitał przybyłych i otworzył noworoczne spotkanie. Ba, nawet jako jeden z pierwszych ruszył w tany. Zarząd Stowarzyszenia to, na szczęście, nie Trybunał Konstytucyjny, aktywnie obecny więc członek zarządu red. Ryszard Mulek, jako drugi przedstawiciel zarządu Stowarzyszenia, wraz z kol. Bogusławem stworzyli dostateczne quorum, by spotkanie nie tylko mogło być oficjalnie otwarte, ale też i przebiegało – w zgodnej opinii obecnych – w wyjątkowo miłej atmosferze.

Słuchając zachęcającej do tańca muzyki, która, co starszym przypominała chwilami „szalone lata siedemdziesiąte” ub. wieku, podziwialiśmy jej wykonawców; Jolanta i Henryk Macałowie, znani już z wcześniejszych występów na imprezach Stowarzyszenia, potrafili stworzyć swym repertuarem oraz poziomem wykonania miłą atmosferę i wywołać – co tu dużo mówić – nie tylko noworoczne refleksje, ale i nostalgiczne wspomnienia.

 

Jak zwykle, radośnie witaliśmy Koleżanki i Kolegów. Nie sposób wymienić kilkudziesięciu uczestników, ale zapewniam, że wszystkich wspominam równie serdecznie. Bo jak tu zapomnieć uśmiech siedzącej vis a vis kol. Anny, która przybyła wraz z mężem red. Janem Drajczykiem („Chemik”) i stanowiła przy naszym stole ozdobę … męskiego towarzystwa. Dystyngowany, o imponującej siwej fryzurze red. Stanisław Jeż z prasy wojskowej – z żoną Jolantą – nadawał naszemu stolikowi dodatkowego dostojeństwa już samym tylko wyglądem! Zawsze skory do dyskusji red. – poeta Tadeusz Hołubowicz, tym razem poświęcił nieco więcej uwagi strawie materialnej, niż duchowej, szczególnie smakowitemu bigosowi. Mimo oddalenia dało się słyszeć dobiegający od innego stolika głosy: red. Grzegorza Wojciechowskiego, zastępcy redaktora naczelnego Odrodzonego Słowa Polskiego i red. Jana Akielaszka, którego opowieści „w kolorach tęczy” zawsze ubarwiały każde spotkanie. W ten styczniowy wieczór, pojawienie się przy naszym stole z nieodłącznym aparatem (Nikon 5100) red. Waldemara Marca („Rzeczpospolita Dolnośląska”) zwiastowało, jeśli nawet nie ocieplenie klimatu, to w każdym bądź razie „przedwiośnie”.

Darem od losu wydało mi się też przybycie red. Barbary Deręgowskiej, która nie tylko jako Editor in charge „The Warsaw Voice” i „The Wroclaw Voice” połączyła sobą dwa miasta w moim życiorysie odgrywające do dziś rolę pierwszoplanową, ale też potrafiła zamieniać trzymającym ją w ramionach na parkiecie partnerom – krok zataczający, na taneczny!

 

Rok 2016, to rok, gdy Wrocław jest stolicą europejskiej kultury. To widać było wyraźnie i w trakcie naszego noworocznego spotkania. Pierwszego w tym roku, ale z pewnością nie ostatniego. Przeto – do zobaczenia!

Wojciech W. Zaborowski

Fot. Wojciech Zaborowski, Waldemar Marzec, Jan Drajczyk