Galicyjska wiosna prasowa

„Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu” wzdychał niegdyś, z niechęcią i pod przymusem „przerabiany” dziś w szkole – jak się zapewne niedługo dowiemy – białorusko-litewski poeta Adam Mickiewicz. Na szczęście zarówno niżej podpisany, jak i wszyscy uczestnicy powitania wiosny oraz bynajmniej nie symbolicznego topienia marzanny w napojach z zabójczą zawartością chemicznej grupy C2H5OH, którzy na wezwanie króla (choć zdetronizowanego) byłego Wrocławskiego Wydawnictwa Prasowego, Zbigniewa Kawalca, oraz miłościwie patronującego lokalowi „Galicja” cesarza Franciszka Józefa I, spotkali się 21 marca 2014 we wspomnianym lokalu – przeżyli już kolejną taką wiosnę w swym życiu. Nic też nie wskazuje, by miała to być wiosna ostatnia.

Nie wszyscy stawili się na doroczne wspominki. Grono „sierot po WWP” zmalało w ciągu roku dzielącego nas od poprzedniego spotkania o sześcioro Koleżanek i Kolegów. Odeszli od nas: Wacław Dominik, Włodzimierz Kisil, Zofia Frąckiewicz-Kukla, Danuta Miszczyszyn, Danuta Oleszkiewicz i ostatnio, 28 lutego, Władysław Starkiewicz, zastępca dyrektora WWP. Każdej z tych osób można by poświęcić osobne, prywatne wspomnienie i tak też chyba uczyniliśmy w ciągu paru minut ciszy, którymi uczciliśmy pamięć Koleżanek i Kolegów odwołanych z Błękitnej Planety w tajemne i zakryte przed ludzkimi oczyma pozaziemskie bytowanie.

Budząca się do życia przyroda, słoneczne promienie wdzierające się przez szyby do stylowej, secesyjnej w wystroju restauracji „Galicja”, przypominającej czasy Galicji i Lodomerii Franciszka Józefa I, radość ze spotkania często od lat niewidzianych Kolegów, wszystko to stworzyło niezapomnianą atmosferę, daleką od smętnych eschatologicznych rozmyślań na temat przemijania. Wszak wiosna! Przyroda, a wraz z nią człowiek, jej mała, choć podobno rozumna cząstka, budzi się do życia. Do określenia atmosfery panującej wśród galicyjskiego towarzystwa najbardziej odpowiednie wydaje się odwołanie do wspomnianego już wyżej mistrza Adama, który jednej z ksiąg swego eposu użyczył tytułu „Kochajmy się!”.

Przy stolikach rozradowane twarze, znajome od lat. Co ja piszę – od dziesięcioleci! Oto dawno niewidziany, unikający rozgłosu i medialnego szumu, zawsze skromny, choć swoje myślący, z ironicznym błyskiem w oku Eugeniusz Stelmach, który w „Słowie Polskim” od wyrobnika słowa zaczynając, dochrapał się po latach funkcji zastępcy redaktora naczelnego. A obok Marek Nikodemski, również „słowianin”, choć jak wieść gminna niesie, przy nadarzającej się okazji zmienił przed laty kierunek swych medialnych zainteresowań na bardziej ekonomicznie praktyczny. Przy innym stoliku, jak zawsze uśmiechnięty i wytworny – Witek Podedworny, dzięki własnemu wydawnictwu cieszący się wprost niebywałym zainteresowaniem ludzi pióra (choć nie zawsze talentu). Trzeba mu oddać sprawiedliwość, że na ile może, nie patrząc na ekonomiczną stronę przedsięwzięcia, publikuje wspomnienia kolegów o ich dawnej prasowej orce na dolnośląskim ugorze. Jak tu nie zatrzymać się na dłużej przy Kasi Grędziakównie? To przecież córka naszego dawnego kierownika Działu Miejskiego „Słowa Polskiego” – Gerarda Grędziaka! Niech będzie, powiem prawdę, nie tylko z tego powodu budzi entuzjazm bardzo męskiej płci. O Czarku Żyromskim, dawnym sekretarzu redakcji „Słowa Polskiego”, nie muszę chyba wspominać. Jest zawsze. Czynny zawodowo, aktywny do dziś, co widać choćby po tym tekście, jeśli bez pomyłek ukaże się na naszej stronie. Jest prasowy „człowiek z żelaza”, wskrzesiciel „Odrodzonego Słowa Polskiego” wulkan energii i wszędobylski reporter – Lesław Miller. Mimo kierowania własnym wydawnictwem i siedzenia na kilku naczelno-redakcyjnych stołkach, nie potrafi zaszyć się w ciszy gabinetu i nieustannie jest w drodze w poszukiwaniu chwytliwych „newsów”. Ale niby dlaczego ma się zmieniać? – takim był zawsze, a znamy się… od dziecka, prawie pół wieku!

Jest i nowa, młoda – choć niekoniecznie wiekiem – gwardia. To ci, którzy co prawda nic wspólnego z dawnym WWP nie mają, ale bądź to obecnie udzielają się w mediach, bądź też zainteresowanie dziejami prasy i wspólni znajomi z dawnego środowiska sprawili, że czują się dobrze wśród nas, żywej, prasowej legendy lat powojennych.

I niech tak zostanie. Młodzież przyszłością świata, jak głosił niegdyś na ulicach Wrocławia jeden z licznych sloganów. A my, starsi? „Jeszcze tylko kilka wiosen…” – śpiewali starsi panowie dwaj. Dwaj? Ej, jest nas jeszcze trochę więcej. A więc, do przyszłej wiosny!

Wojciech W. Zaborowski

Zdjęcia:

Waldemar Marzec

i Wojciech W. Zaborowski

Pierścienie Tysiąclecia dla wrocławskich dziennikarzy

Serdeczność i przychylność, jaką od lat okazuje Arcybiskup Senior Archidiecezji Wrocławskiej, Jego Eminencja Ksiądz Henryk Kardynał Gulbinowicz ludziom mediów, znana jest dobrze naszemu środowisku i z serca odwzajemniana. Od lat, dokładnie od roku 1996, Ksiądz Kardynał, wówczas jeszcze urzędujący wrocławski arcybiskup metropolita, uczestniczy w naszych opłatkowych spotkaniach z okazji świąt bożonarodzeniowych. Doceniamy ten coroczny gest sympatii i zainteresowania Dostojnego Księcia Kościoła, tym bardziej że sędziwy wiek i przejście formalnie w stan spoczynku od zarządzania diecezją już dawno mogłyby być usprawiedliwieniem dla zerwania tak bliskich więzi ze środowiskiem dziennikarskim.

Uroczystość, jaka miała miejsce 21 marca w siedzibie Księdza Kardynała, była potwierdzeniem stałego zainteresowania codziennym trudem ludzi pióra, mikrofonu i ekranu. Kolejni przedstawiciele dziennikarskiego środowiska związani ze Stowarzyszeniem Dziennikarzy RP Dolny Śląsk otrzymali w uznaniu dla efektów swej pracy cenny dar, jakim z okazji wejścia metropolii wrocławskiej w drugie tysiąclecie Jego Eminencja obdarowuje wybrańców wyróżniających się w działalności na rzecz dolnośląskiego regionu, a więc i wrocławskiej archidiecezji. Owym darem, upamiętniającym tysiącletnie już dzieje wrocławskiej diecezji, najstarszej i zarazem pierwszej na Śląsku, powołanej do życia w roku 1000 przez papieża Sylwestra II, jest wykonany z czystego srebra Pierścień Tysiąclecia z przedstawionym na frontonie krzyżem pektoralnym pierwszego we Wrocławiu następcy apostołów, biskupa Jana.

W saloniku Gospodarza, pomysłodawcy i fundatora Pierścienia Tysiąclecia, nieopodal siedziby arcybiskupów wrocławskich przy ulicy Katedralnej 13 na Ostrowie Tumskim, odbyło się w piątek 21 marca w godzinach przedpołudniowych spotkanie tyleż kameralne, co i rodzinne. Kameralne, bo brało w nim udział siedem osób, rodzinne zaś, bo przecież nie tylko my stanowimy cząstkę naszej dolnośląskiej rodziny dziennikarskiej, ale z pewnością – choć może mniej formalnie, bardziej honorowo – należy też do niej świetnie władający piórem i żywo interesujący się naszą działalnością Hierarcha.

Witając gości, Ksiądz Kardynał Henryk Gulbinowicz pozwolił sobie na chwilę wspomnień i w typowy dla Niego, barwny, a niekiedy i anegdotyczny sposób, odsłonił przed nami fragmenty swego wypełnionego emocjonalnym trudem życia w służbie Kościoła i Narodu. Ze szczególną estymą mówił o bliskich mu Kresach, jak i o losach ludzi przesiedlonych na Dolny Śląsk, których zmagania w tworzeniu nowego oblicza miasta i regionu właśnie dziennikarze powinni utrwalić, by ocalały dla przyszłych pokoleń przed niszczącym działaniem czasu.

 

 

Chyba też o tych niewymiernych dobrach, które zostawia dziennikarska działalność w pamięci pokoleń, ale też i w codziennym budowaniu teraźniejszości, myślał Ksiądz Kardynał, gdy po ucałowaniu widniejącego na pierścieniu wizerunku Ukrzyżowanego wręczał nam Pierścienie Tysiąclecia. Otrzymali je:

Kol. Grażyna Saniewska-Żabińska, wieloletnia dziennikarka „Gazety Wrocławskiej”.

Kol. Zofia Stachera – merytoryczno-administracyjna podpora działalności naszego Stowarzyszenia od momentu jego powstania, inicjatorka m.in. spotkań opłatkowych.

Kol. Wojciech W. Zaborowski, wieloletni dziennikarz we Wrocławiu i w Warszawie, od 1981 roku zamieszkały na stałe we Frankfurcie nad Menem. Nadal współpracuje z wrocławską prasą.

Kol. Cezary Żyromski, ceniony przez wszystkich dziennikarz, który potrafi nie tylko bezbłędnie wychwycić każde potknięcie w tekście i zgrabnie go przeredagować, ale również stał się autorytetem w tematyce kresowej.

Całość spotkania przygotował z ramienia Stowarzyszenia i jak zawsze ze swadą poprowadził Kol. red. Waldemar Niedźwiecki – prezes, a na multimedialnej taśmie wspomnień rzecz utrwalił Kol. red. Waldemar Marzec.

Po pożegnaniu Jego Eminencji Księdza Kardynała Henryka Gulbinowicza obdarowani kontynuowali spotkanie w pobliskiej urokliwej kawiarence nieopodal figury wotywnej na Ostrowie Tumskim.

Wojciech W. Zaborowski