ZMARŁ RED. WITOLD GREGOROWICZ

Witold Gregorowicz pracował we wrocławskim Ośrodku Telewizyjnym od początku jego istnienia. Wcześniej był dziennikarzem prasowym i korespondentem Polskiej Agencji Prasowej. 

W Telewizji Wrocław przez wiele lat był szefem redakcji informacji. Pracował w Rozmaitościach, później w Faktach. Relacjonował między innymi pożar wrocławskiego kościoła Garnizonowego w czerwcu 1974 roku. 

O miejscu, z którego pochodził, nigdy nie zapomniał. Zawsze angażował się w pomoc rodakom na Kresach. Sam urodził się w Stanisławowie (obecnie Iwano-Frankiwsk).

Zapalony filatelista, podróżnik. Młodszych kolegów uczył poprawności i czystości języka polskiego. Miał 91 lat.

22 kwietnia 2022 w pogrzebie na cmentarzu Grabiszyńskim uczestniczyli przyjaciele z Telewizji Wrocław oraz Kresowiacy.

https://wroclaw.tvp.pl/59777574/pogrzeb-witolda-gregorowicza

* * *

Młodzi na Tolka zawsze mogli liczyć

Witolda Gregorowicza poznałem pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Często wpadałem do redakcji informacji TVP Wrocław, w której młodzi, wchodzący dopiero do zawodu dziennikarze (czy może raczej kandydaci na dziennikarzy) mogli liczyć na coś więcej niż tylko dobre rady wujka Tolka. Bo red. Gregorowicz był drugim ojcem dla większości z nich, co wcale nie znaczyło, że nie bywał krytyczny, kiedy na to zasługiwali. Wszystko miało służyć ich zawodowemu rozwojowi, i młodzi potrafili tę Jego troskę docenić.

Po niedługim czasie zauważyłem, że szczególne więzi łączyły Tolka z jedną z ikon wrocławskiego ośrodka telewizyjnego, red. Elżbietą Sitek. To była prawdziwa przyjaźń. Ela zawsze mogła liczyć na starszego – wiekiem, nie stażem – kolegę, także w sprawach pozazawodowych. Witold kochał świat, sporo inwestował w wyjazdy zagraniczne, poznawanie nowych miejsc, ludzi. Szczególnym sentymentem darzył Włochy, gdzie chyba miał jakąś dalszą rodzinę. W Italii czuł się wyjątkowo dobrze, jak mówił – służył mu tamtejszy klimat i włoska kuchnia. Dlatego często wybierał ten kraj na miejsce swoich urlopowych penetracji. 

Znałem też Tolka jako zdeklarowanego filatelistę, posiadającego znaczący zbiór cennych znaczków. Pamiętam, jak był mi wdzięczny, kiedy obdarowałem Go kilkoma okazami, zwłaszcza iż wiedział, że podobną pasją zarażony był mój ojciec. 

O tym, że stanowił ważną postać dla młodszego pokolenia dziennikarzy, świadczyły internetowe wpisy Jego wychowanków, które ukazały się po śmierci red. Witolda Gregorowicza. Żałuję, że od dłuższego czasu (po opuszczeniu przeze mnie ośrodka po 25 latach pracy) nie mieliśmy z sobą kontaktu, zresztą podobna „przypadłość” miała miejsce także w stosunku do innych Koleżanek i Kolegów z TVP Wrocław, z którymi – mimo licznych przymiarek – nie udało mi się spotkać (np. z Jackiem Zacharskim). Ale zachowam Tolka w życzliwej pamięci, wszak spędziliśmy razem wiele fajnych chwil. Spoczywaj w pokoju, Witoldzie. 

Waldemar Niedźwiecki