Z KRONIKI PANDEMII

Omikron – rządzisz!

Może jakiś lek na wesołość? Znowu obrazek z komórek: „Nasza tajna broń – Pegasuski”. Andrzej Mleczko, rysownik, publicznie przyznał, że jego marzeniem jest mieć pegasusa; – Żeby usłyszeli te wszystkie bluzgi. Można rżnąć głupa i mówić o suszarce do prania właśnie tak nazwanej. Albo – o zawodach konnych – Pegasus World Cup. Bagatelizować w ten deseń. W UE debatuje specjalna komisja. U nas komisja jeszcze nie powołana. – Potkną się o własne nogi czy nie? – zastanawia się pewien suweren.

Zamiast pytać, co jest gorsze – mówienie nieprawdy czy niemówienie prawdy, przytoczyć można oficjalne statystyki: 57% zaszczepionych Polaków i 30% – trzecią dawką. Na początku lutego oczy wyszły z orbit, kiedy liczba zakażeń przekroczyła 54 tysiące dziennie. Ale, na szczęście, potem już spadała. I w tygodniu od 14 do 18 lutego oscylowała między 20 a 30 tysięcy (średnio). Ostatnio podawana jest także liczba osób zakażonych ponownie. Niestety, kilkaset osób dziennie udaje się na chmurkę…

5 lutego prof. Marcin Drąg z Politechniki Wrocławskiej szacował, że mamy 500 tysięcy infekcji dziennie. W tym czasie, na przykład, Austria wprowadziła obowiązkowe szczepienia. U nas skuteczne rozwiązania zużyły się – podsumowuje inny ekspert. Przecież wszyscy wiedzą, że tam, gdzie jest słońce, musi być też cień. Sorki, a słońce w tym kontekście – czym jest? To będzie pytanie retoryczne.

Prof. Paweł Śpiewak, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, przywołuje pojęcie „imposybilizmu” (po polsku – bezwład). Nic nie można zrobić. Po prostu. Ekonomista, prof. Jerzy Hausner, o polskiej reformie podatkowej i nie tylko o niej: – Zamiast rozwiązań są zaklęcia. Zirytowany emeryt głośno mówi o „magikach u władzy”. Dodaje, że sami siebie zaczarowali. W niemocy. Prawda nie jest pośrodku, prawda jest tam, gdzie jest. To słowa Henryka Sawki, rysownika i satyryka.

A jednak – decydują. O odmrażaniu. Bo dzieci o tydzień wcześniej wracają do szkół. Skrócona izolacja i kwarantanna do 7 dni. I wkrótce będą zmniejszone limity osób w różnych miejscach publicznych. Za znanym satyrykiem: wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Z pętelką. Likwidowane jest 5 tysięcy łóżek covidowych (z puli 30 tysięcy). Tomasz Karauda, lekarz z Uniwersyteckiego Szpitala w Łodzi, nie zawahał się określić odchodzenia od restrykcji: – Odwaga w luzowaniu jest taka, jakiej zabrakło, by chronić życie Polaków. Dobra – już stop dawaniu wcirów.

Jeszcze chwila: w najnowszym badaniu CBOS 59% badanych uważa, że sprawy w kraju idą w złym kierunku.

Kolejny wariant koronawirusa zagrozi nam jesienią. Brzmi ładnie – „jesienią”. Ale – czy to dobra wiadomość? Czwartą dawką mogą się już szczepić osoby z obniżoną odpornością. Czy chcemy, czy nie – idzie wiosna. Sypnie krokusami, złotodeszczem, bzem i weselami. I znów będzie się naród radował. Oraz życzył Młodej Parze – jak ksiądz z popularnego serialu: Aby zawsze byli młodzi. I – aby zawsze byli parą! Oni sobie świetnie poradzą. Właśnie – sobie.

Być w jakiejś wspólnocie – niezwykle budujące. Nawiązując do słów prof. Jerzego Bralczyka w książce (rozmowa z Michałem Ogórkiem) „A bodaj ci nóżka spuchła”: – Być choćby we wspólnocie śmiechu. I podkreśla: – Przynajmniej komuś przeponę rozruszam.

Obserwację rzeczywistości warto okraszać żartem, jak w tej kronice. M. Ogórek w ww. książce: – A może śmiech jest wyrazem wrażliwości, przejmowania się światem, jakiegoś współodczuwania? Prof. J. Bralczyk odpowiada: – Mogę się śmiać z czegoś dlatego, że to olewam. Ale mogę też dlatego, że mi na tym zależy. To różny śmiech.

Pewien życiowy mądrala: – W dowcipach opowiada się nie tylko piramidalne głupstwa. Także szydzi z rzeczywistości. Żeby dała się znieść. Komentatorzy mówili po WOŚP o tkwiącej w nas potrzebie dobra i bycia razem. Tak to wygląda z czatowni wielu z nas. Czatowni – punktu obserwacyjnego. Może raczej – baszty, z której widać wszystkie kolory tęczy. Ruszymy w plener. I nie będziemy pytać, dlaczego w kosmosie imprezy nie wypalają? – Bo nie ma atmosfery – przypomina się suchar.

Małgorzata Garbacz