Z KRONIKI PANDEMII

Lipa kwitnie

Do Polski 3 lipca trafił korowód dawek – łącznie ponad 2 miliony pfizera, moderny i johnsona. Mamy ok. 14 milionów obywateli po drugiej dawce. Jakieś 35% tzw. odporności populacyjnej. A wirus się doskonali, czyli mutuje. U nas wariant delta, bardziej zaraźliwy o 50–60% niż poprzednie. Jest już 113 chorych, jak podaje 5 lipca Ministerstwo Zdrowia. Zaznacza, że tylko trzy osoby zarażone są w pełni zaszczepione. Wieje optymizmem. Pesymista jako optymista z bagażem doświadczeń doda, że choruje więcej dzieci. W grupie 12–17 lat (2 mln wszystkich) 500 tysięcy zaszczepionych. A powszechne wkłucia planowane są w szkołach od września. Krzyczą już o tym plakaty, rozwieszone przed rozdaniem świadectw. Dyrektorzy i nauczyciele krzyczą inaczej, że będzie więcej kontroli i patrzenia na ręce. Niekoniecznie w poszukiwaniu koronawirusa. Obawiają się, aby kuratorzy nie zostali zamienieni w prokuratorów. Obciach.

Co by nie mówić, ma być zdrowiej. Program 40+, zakrojony na ok. 20 milionów osób w programie Polski Ład, wystartował. Minister zdrowia A. Niedzielski zapowiedział zniesienie limitów do specjalistów. Krytyczny suweren nie chce uwierzyć. Podobnie – ratownicy medyczni. Protestującym wiceminister zdrowia wyjaśnił, że są środki na wynagrodzenia. I one nie będą niższe niż dotychczas. No, przecież.

To ci pociecha. Owszem, tak. Jednak w czym innym. Sąd Najwyższy stwierdził, że zakaz zgromadzeń publicznych w 2020 roku został wprowadzony „bez należytej podstawy prawnej”. Nie ustawą, lecz rozporządzeniem.

Podczas rozgrywek piłkarskich ludzie gromadzą się przed telewizorami. Pani Gessler upiekła supertort (widać w reklamie). Widocznie był niestrawny, bo nasi szybko odpadli. Zaszkodził. A blondynkom nie szkodzi swoista logika. Jedna pyta drugą, dlaczego mąż ogląda namiętnie Euro. Druga rezolutnie: – No, właśnie, przecież to jakieś 4 złote zaledwie.

Skaczemy do ekonomii. Co robi moneta dziewięciozłotowa w portfelu? Odpowiedź: – Ledwo dycha.

Diabeł nakrył ogonem nasze zarobki i oszczędności. Zginęły w inflacji. Wiecie, na czym polega sztuka, kiedy nas drożyzna dopadła? – Musicie przeżyć ten rok za pieniądze zarobione w zeszłym.

Rodacy w zalanych deszczami miejscowościach mają dodatkowo trudniej. Woda, jak dynamika szczepień, tak szybko nie opada. Lipa czy raczej lipno, bo w miastach betonoza zamiast trawników. Pamiętacie, ze starej piosenki Wojciecha Kordy – „kwiaty na betonie nie rosną”?!

Społeczeństwo właśnie ruszyło w plener. W drugiej połowie czerwca liczba infekcji covidowych wahała się między 100 a 200 dziennie. Na początku lipca nie przekraczała 100. Specjaliści wieszczą, że dobrze będzie do połowy sierpnia. Ci, którzy nie wyjadą za granicę (ponad 7 mln pobrań certyfikatu), zalegną nad naszym Bałtykiem. Lub – zatłoczą galerie handlowe i ulice. Bez ochrony, rzecz jasna. Rodacy poprawiają teraz zgryz, nosząc maseczkę co najwyżej dla podtrzymania szczęki. Wypisz, wymaluj – terapia protetyczna. W kabarecie śmiali się, że znają przypadki używania przez cały czas pandemii jednej maseczki jednorazowej. To się nazywa praktyczność.

A wy – z czym macie zgryz? W tzw. terenie pani spotkała wędrującego uzdrowiciela sceny politycznej. Witała go w emocjach: – Donaldu Tusku, dobrze, że wróciłeś. Ciekawe, jak by powitała wodza partii rządzącej. Może – Jarosławu Kaczyńsku itd.?!

Do lata piechotą, a nie objeżdżaniem warto iść (kolejne muzyczne wspomnienie; zespół Bajm). Najpierw trzeba pożegnać pracę na chwilę. A ona ma wszak trzy zalety: piątek, wypłatę i urlop. Znany mem. Inny: nauczycielka pyta Jasia, jaka jest liczba mnoga od słowa niedziela? – Wakacje!

Seria starych żartów o bumelce. Majster pyta bezrobotnego: – Co może pan robić? – Kopać. – A co jeszcze? – Mogę nie kopać. Robotnika nie nowicjusza atakuje: – Czemu nie pracujesz? – Ręce mi się trzęsą po wczorajszym. – To przesiewaj piasek – radzi szef.

Obrazek z innej budowy: – Panie majster, łopata mi się złamała. – To oprzyj się o betoniarkę.

A teraz – z biura. Rozmowa koleżanek: – Co robisz w ciągu dnia? – Właściwie nic. – To skąd wiesz, kiedy skończyłaś pracę? Pogawędka kolegów: – Gdzie pracujesz? – Nigdzie i nic nie robię. – O, zazdroszczę ci. – Nie ma czego. Jest duża konkurencja.

I jeszcze dowcip z długą brodą: Z czego żyjecie? – wykładowca pyta zebranych seniorów. Odpowiedź: – Różnie: z emerytury, renty, wypłaty. A jeden bez ogródek przyznaje: – Ja – z przyzwyczajenia.

Na urlop pojedziemy też z przyzwyczajenia. W świat. I nikt nie będzie chciał przywołać liczb, że zachorowało na koronawirusa na całym globie ponad 185 mln; 4 mln – zmarło, lecz ponad 170 mln wyzdrowiało. U nas dane z 6 lipca przyzwoite: 96 zachorowało, jedna osoba zmarła; w szpitalach 546 chorych, 78 – pod respiratorami. Do licha, z tymi liczbami. Niech głowa od nich odpocznie. Rozumu wszak nie kąpać w basenie, jeziorze i morzu. Suchy znaczy wytrawny.

Wielu krajan już na wakacjach. Nie pyta, czym pogoda się różni od kelnera. Hm, ona nie zawsze dopisuje, a kelner…

Małgorzata Garbacz