Żółwie tempo
Ziemię pokrył śnieg, ale kwitnie. Pomysłowość rodaków. Hotele i pensjonaty zamknięte, no to skoczymy na ferie camperem. Bo na obóz narciarski już trudniej, licencja wszak nie dla wszystkich. W memie pytali, czy pani Emilewicz dostanie mandat nowy – już ten bez możliwości odmowy?
Możemy relaksować się na powietrzu, zatem zrobimy zawody przeciągania liny. Ileż, do diaska, da się spacerować w kółko po parku. Z reklamy: – Dlaczego się pienisz – pytanie. – Robię kawę z pianką – odpowiada ekspres.
To są rozmówki sprzętu AGD. A rozmówki ludzi? Większości lepiej nie powtarzać. Chyba że są okraszone dowcipem. Znajomy podkreśla, że boi się ludzi bez poczucia humoru, bo jeszcze żywi, a już sztywni. Inny dodaje, że można wyzerować „dobre” wino, dajmy na to – kadarkę, dla poprawy nastroju.
Obywatele nadal boją się przyszłości. Rząd bowiem oferuje huśtawkę decyzji, a ta rodzi huśtawkę emocji. O braku zaufania nie wspominając. Remedium – szczepionka, jednak nie wiadomo, kiedy trafi w nasze ramię. Suweren 60+ dzwonił na infolinię w piątek wieczorem, kiedy w telewizji pan M. Dworczyk informował, że teraz każdy może wyrazić chęć szczepienia, właśnie telefonicznie. Czekał – po 10 minutach był ponad trzydziesty, a po dwudziestu pani z call center odmówiła przyjęcia tej dobrej woli i odesłała do internetu. Żona tegoż suwerena na odpowiedniej stronie zarejestrowała się, ale w ciągu obiecanych 24 godzin żaden mail zwrotny do niej nie dotarł.
Spuśćmy zasłonę miłosierdzia. W przedostatni dzień 2020 roku mieliśmy 12 955 zakażonych, 565 zmarłych; wykonano 38 tysięcy testów. Zaszczepiono do tego dnia 14 tysięcy medyków i zgłosiło się 190 tysięcy nauczycieli do testów. Tych na COVID-19. W noc sylwestrową obowiązywała „swoista” godzina policyjna. I policja miała interpretować nasze wyjścia z domu. Tutaj dowcip z kabaretu: „Na co kupiliście te bilety? Odpowiedź: – Na pojutrze”.
Przyświecają nam dwa oczka: rok 21 w XXI wieku. Henryk Sawka – znany rysownik – upowszechniał w TVN 24 życzenia na Nowy Rok: „Żeby wirusowi korona spadła z głowy”. Inny satyryk apelował, abyśmy masowo wykonali „te zaszczepiny”. Psycholodzy, słysząc o depresji tysięcy ziomali, zalecają mindfulness – czyli uważność. Skupianie się na codziennych obowiązkach domowych i zawodowych, rodzinie, dzieciach zwłaszcza.
Te z klas I–III w poniedziałek 18 stycznia puszczono do szkoły. Będą się uczyć BAŃKOWO. Przy minimalnych kontaktach z kolegami. W bańkach – nie w próżni wychowawczej. Nastolatkowie oczekują, że niedługo i oni przekroczą próg szkoły. Oby tylko matura nie była w formie Familiady – jak kraczą młodersi w filmikach w naszych komórkach. Dziadersi, jak zawsze marudzą, że stacjonarna nauka przyniesie wzrost zakażeń. Nowa mutacja koronawirusa, ta z Wielkiej Brytanii, ponoć szybciej rozprzestrzenia się wśród młodszych.
Zwiększyć szybkość szczepień. Pełnomocnik do tych spraw deklarował nawet 2,9 mln ukłuć w pierwszym kwartale. Upowszechnia www.gov.pl/szczepimysie i razem z innymi politykami ostro gani wyminięcie kolejki przez artystów. Zaznaczyć należy, że to nie ich widzimisię, bardziej organizatorów szczepień.
Ale nie tylko w tym systemie obserwuje się żółwie tempo. Ktoś policzył, jeszcze przed ograniczeniem dostaw, że w sześciu tysiącach punktów będzie szczepionych 30 osób tygodniowo. A dziennie powinno – 200 tysięcy. Kiepsko idzie powstrzymanie wysokiej liczby zgonów, udrożnienie służy zdrowia dla tysięcy pacjentów niecovidowych. Oraz – co najważniejsze – motywowanie ludzi do stosowania obostrzeń.
Burzą się zwłaszcza właściciele firm branży wypoczynkowej. Kazano im się zamknąć. Na cztery spusty. Bez finansowego wsparcia państwa. 6 stycznia Amerykanie przeżyli rebelię na Kapitolu. Wewnętrzni terroryści – zdaniem J. Bidena – zostali przywiezieni autokarami. Skąd my to znamy? Absolutnie o taką powtórkę z rozrywki nam nie chodzi (choć z innych przesłanek). Polscy biznesmeni grożą wszak otwarciem swoich firm mimo zakazów z rozporządzeń, a nie ustawy – jak podpowiadają im prawnicy. Niektórzy tylko przedsiębiorcy dostali tarczę. A i tak chcą do niej strzelać. Nie potrzebują pieniędzy na srebrne szkatułki do wykałaczek, jak arystokraci. Potrzebują na przeżycie. Intuicja i fakty podpowiadają, że wkrótce oszczędności w bankach zaczną maleć z powodu ujemnego oprocentowania.
Ożeż ty – nieciekawie się zapowiada. Lepiej, gdy wbija w fotel optymizm. Dwóch pasażerów rozmawia na peronie: – Skąd pan przyjechał? – Z Radości. – A ja z obowiązku (przypomnienie skeczu z kabaretu Hrabi). Z dziennikarskiego obowiązku warto odnotować, że w drugiej dekadzie stycznia liczba dziennych zakażeń w naszym kraju wynosi do 7 tysięcy, przy dużej liczbie testów (średnio ponad 40 tysięcy). Już nawet eksperci przyznają, że w Polsce to nie są wiarygodne statystyki.
Panowie smędziowie – jak określa narodowych przepowiadaczy doświadczony emeryt – powinni zarządzać rozwiązaniami w kryzysie, pomocą dla pokrzywdzonych w pandemii, a nie tylko – swoim laptopem. Podobnie wypowiadał się publicznie Andrzej Sośnierz, były szef NFZ.
– Zwycięstwo trzeba donieść do bazy – to już słowa Leszka Cichego, himalaisty, który skomentował udane wejście zimowe Nepalczyków na K2.
Tam wysoko, wysoko w górach wiadomo, gdzie ta baza. A u nas? Być może uległa hibernacji. Jak niedźwiedzie, chociaż znawcy twierdzą, że nie popadają w sen zimowy tylko w stan odrętwienia, spowolnienia procesów życiowych. Niektóre zwierzęta mają w tej fazie dobrze. Jak Japonka. Dlaczego Japonka ma dobrze? – Bo wstaje rano i znowu w kimono.
Małgorzata Garbacz