PO MEDIACH Z ANGORĄ

Hejtem po oczach

Dziś korespondentka TVP próbuje – jak się okazuje z umiarkowanym skutkiem – wmówić opinii publicznej, że rządy Niemiec i Francji z pomocą Ukrainy chcą obalić polski rząd! Przecież to na kilometr pachnie prowokacją i wygląda na teorię spiskową!

Albo ten „news” został całkowicie zmyślony, albo korespondentka została wkręcona, by czyjeś opinie „podać dalej”, albo zmanipulowany, gdyż świadomie nie oddzielono informacji od publicystyki i cudzą, służącą politycznym celom opinię przekazano jako „informację”. Być może był to próbny balon wypuszczony po to, by zobaczyć, jak zareaguje opinia publiczna (zwłaszcza wyborcy PiS-u) lub rząd Ukrainy.

Autorka tego „newsa” nie relacjonuje, lecz tworzy „historię”. Według zasad etyki dziennikarskiej jest to niedopuszczalne. Już same zwroty „mówi się nieoficjalnie” oraz „ponoć” wskazują, że wartość tego „newsa” jest prawie zerowa. Kto mówi, komu mówi, gdzie mówi, czy na pewno mówi („ponoć”)? Toż to plotki w czystej postaci „jedna pani drugiej pani…” itd.

Od dziennikarzy wymagamy odpowiedzialności za słowo. I słusznie, bo nie możemy być posądzani o konfabulacje, bo to oznaczałoby koniec naszej profesji. Jakkolwiek by było, ów „news” nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem, dociekaniem prawdy i chęcią ustalenia faktów! O cudzych intencjach nie rozprawiam, bo przecież mógłbym napisać, że korespondentka działała z polecenia władz lub we współpracy z nimi i przypisywać jej makiaweliczne zamiary. Ale – podkreślę – tego nie przesądzam, a chciałbym wierzyć, że stała się mniej lub bardziej nieświadomym narzędziem w politycznej walce.

Z ujawnionych w 2019 r. przez serwis Poufna Rozmowa maili byłego szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka wynika, że Dominika Ćosić doradzała mailowo premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, jak skompromitować społeczną akcję „Nie świruj, idź na wybory”. Tym doniesieniom Ćosić nie zaprzeczyła. Jeśli teraz przekazała rzeczywiste informacje od anonimowych źródeł, to powinna podać, dlaczego chciały one zachować anonimowość.

Powinna też przekonać odbiorców tej wiadomości, że źródła mówią prawdę. Mnie nie przekonała. Jest wiele powodów, by nie wierzyć we wszystko, co mówią anonimowe źródła, zwłaszcza w sytuacji, gdy nie mamy nagrań ani twardych dowodów w postaci dokumentów. Tym bardziej w takim przypadku obowiązują nas ścisłe zasady weryfikowania informacji. Gdy tego nie robimy, to odbiorcy mają prawo przypuszczać, że zostały one zmyślone dla uzyskania doraźnych celów, tutaj – politycznych. Cui bono? Kto na tym skorzystał? Na pewno ten, kto wie, gdzie i jak ów „news” powstał.

Marek PALCZEWSKI

TELEWIZOR POD GRUSZĄ

Leniwa, skostniała klasa próżniacza jest obecnie wyraźnie ożywiona i podniecona! Żaden z polityków nie kuca na robocie, gruchy nie obija! Wszyscy, jak jeden mąż, opuścili stolicę i ruszyli w teren, żeby być bliżej ludzi – czytaj – wyborców.

Po czterech latach lekceważenia, olewania nas, chcą z nami otwarcie, szczerze rozmawiać! Pragną usłyszeć nasz głos, dowiedzieć się, co nam leży na wątrobie, czego my od nich oczekujemy! Jak zawsze przy tego typu okazji UDAJĄ – jedni lepiej, drudzy gorzej – bardzo przejętych, zatroskanych losem Polski i Polaków!

Obiecują wszystkim WSZYSTKO! W którymś z licznych telewizyjnych programów informacyjno-publicystycznych – nie pomnę, w którym – usłyszałem od zakorzenionych na Wiejskiej posłów, iż trzeba i należy rozmawiać z ludźmi, ponieważ jest to najlepsza forma kontaktowania się i bezpośredniego wpływania na społeczeństwo – czytaj – urabiania opinii publicznej, ogłupiania rodaków!

Owi dyskutanci nie omieszkali też zaznaczyć, iż do tej pory niczego lepszego w relacjach politycy – społeczeństwo nie wymyślono. Z całej tej dysputy wyłoniło się przeświadczenie graniczące z pewnością, że wyborów nie wygrywa się w telewizji, w internecie, ale w sercach i umysłach ludzi! Teraz już wiem, dlaczego politycy buszują po kraju, przymilają się, wkupiają w nasze łaski! Oni chcą trafić do naszych serc i umysłów, gdyż to im zagwarantuje miejsce w parlamencie – czytaj – przy żłobie! Kończąc felieton, niczego Szanownym Czytelnikom nie obiecuję, bo nie startuję w tych podszytych obłudą i zakłamaniem zawodach.

Za to życzę – wspomagany słowami, sparafrazowanego przeze mnie starego przeboju Rinn & Czyżewski – każdemu z Was: Wszystkiego najlepszego/Radości szczęścia moc/Słoneczka wesołego/Snów pięknych co noc/Roboty nie za wiele/Ot, by przeleciał czas/W tygodniu trzy niedziele/To norma w sam raz/Mieszkanka przytulnego/I samochodu też/Wszystkiego najlepszego/wszystkiego, czego chcesz! No, i oczywiście dużo zdrowia, żeby nie oszaleć od nadmiaru szczęścia!

ANTONI SZPAK
Źródło: Portal Zarządu Głównego SDRP

(dziennikarzerp.org.pl)