A co proponują autorzy projektu? Jak sobie radzą z tym wyzwaniem? Kluczowa w całym systemie medialnym jest rola Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która, zanim utworzono ustawą z 2016 r. Radę Mediów Narodowych, powoływała członków rad nadzorczych mediów publicznych, które z kolei wybierały zarządy spółek, zatwierdzane przez KRRiT. Przypomnę, że członkowie KRRiT, w sumie pięciu, są wskazywani przez Sejm (2), Senat (1) i prezydenta (2). W nowej ustawie byłoby ich sześciu, ale nadal wybierani byliby przez polityków. Powrót do tego stanu oznaczałby ugruntowanie wpływów polityków i przeczyłby idei odpolitycznienia mediów publicznych.
Autorzy projektu proponują włączenie przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego (organizacji pozarządowych, stowarzyszeń twórczych i zawodowych oraz uczelni wyższych) w proces powoływania członków zarządów mediów publicznych. Utworzone zostałyby w tym celu tzw. rady powiernicze, które miałyby zapewnić pluralizm i niezależność mediom publicznym. Jednak te założenia stały się obiektem krytyki ze strony dyskutantów w czasie wspomnianej debaty. Jacek Żakowski z „Polityki” pytał o konkretne kryteria powoływania owych rad, a Jacek Snopkiewicz, przez wiele lat związany z telewizją publiczną, mówił, że „politycy cały czas kiwają nas”, kwestionował wybór obecnych władz TVP i upominał się o konkursy na stanowiska. Kropką nad i była wypowiedź byłego korespondenta „Financial Times” Krzysztofa Bobińskiego, że „politycy nie są potrzebni w mediach, zwłaszcza publicznych” i trzeba ich od mediów „daleko trzymać”.
Ważnym wątkiem debaty była też sprawa niezależności dziennikarskiej. Osobiście zgadzam się jak najbardziej z opinią Doroty Nygren ze Stowarzyszenia Dziennikarzy i Twórców Radia Publicznego, że najważniejsze jest to, kto kieruje dziennikarzami, kto im wydaje polecenia, a co za tym idzie, kto wybiera osoby, które kierują mediami. Tu kółko się zamyka i wracamy do roli KRRiT; Nygren powiedziała, że „trzeba oddać społeczeństwu obywatelskiemu kontrolę nad wyborem zarządów mediów publicznych”. Czy to jest możliwe? Zapał studzili politycy PO: Bogdan Zdrojewski („Ja nie wierzę w możliwość uwolnienia spółki media publiczne od polityki”) i Jerzy Fedorowicz, który nazwał wypowiedź Nygren „marzeniami”. Dokładnie tak. Wydaje się, że w tym wypadku politycy uczą nas realizmu. Mimo wszystko ja jednak zostanę przy marzeniach, bo już czas, żeby politycy zrozumieli, że media publiczne nie są ich własnością, że na ich utrzymanie łoży całe społeczeństwo, więc po prostu odpuśćcie i zostawcie je społeczeństwu!
MAREK PALCZEWSKI
TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Klęska wyborcza Zjednoczonej Łgarstwem i Łajdactwem Prawicy, przejście kaczystów do opozycji, powołanie do życia sejmowych komisji śledczych umożliwiają dziennikarzom, reporterom szybsze dotarcie do prawdy – nagłośnienie i ukazanie w pełnej krasie zamiecionych pod dywan skandali i afer! A, co za tym idzie, obnażenie zgnilizny moralnej wybrańców narodu spod znaku Tak mi dopomóż Bóg! Bardzo chciałbym, żeby w którejś z ogólnopolskich telewizorni powołano do życia oparty na faktach program informacyjno-kryminalny „JAK ONI KRADLI”!
Jestem pewny, że owo widowisko biłoby rekordy oglądalności – stałoby się prawdziwym przebojem polskiej telewizji! Powszechnie wiadomo, iż klasa próżniacza szwindlami i machlojkami stoi! Jest to jednak ciągle wiedza ogólna, pozbawiona sensacyjnej dramaturgii – ikry, pikanterii. A to u widzów nie wzbudza większego zainteresowania, chęci oglądania programu. Żeby rozgrzać opinię publiczną, wydobyć z niej pożądane emocje, należy ludziom pokazać wszystkie okoliczności i szczegóły przytulania kasy podatników przez włodarzy i członków ich rodziny! Kto, gdzie, kiedy i ile wziął do łapy! Komu odpalił prowizję, u kogo siedział w kieszeni! Program „Jak oni kradli” nie zostawiałby żadnych niedomówień. Wszystko do pokazania, nic do ukrycia! W tym byłaby jego siła. Żadnych klauzul tajności, które zachęcają widzów do spekulacji – tworzenia przeróżnych teorii spiskowych! Większość rodaków, do których ja również się zaliczam, jest już znudzona, zniechęcona do oglądania skostniałych programów informacyjno-publicystycznych! Ma dość przemilczeń, niedomówień, półprawd, którymi żonglują dziennikarze prowadzący dysputy i ich goście niemający z reguły nic mądrego ani ciekawego do powiedzenia!
Sumując, program „Jak oni kradli” ma dużą szansę na przyciągnięcie wielkiej widowni! A i szachraje okradający państwo w „majestacie prawa” zyskają na popularności! Skończą się domysły. Najwięksi złodzieje – znani z imienia i nazwiska – staną się na bank sławni jak gwiazdy filmu i rocka!
ANTONI SZPAK
Zarząd Główny SDRP