EKOLOGIA, ICHTIOLOGIA, WĘDKARSTWO, TURYSTYKA, POLITYKA, FOTOGRAFIA

Jerzy Łętowski – Dolnośląski Dziennikarz Roku 2022

Red. Jerzy Łętowski mówi o swojej pracy Zdjęcia: Jan Drajczyk

Powiedz, jak zaczęła się Twoja praca w dolnośląskiej prasie.

– Zacząłem we Wrocławskim Wydawnictwie Prasowym jako korektor gazet. Później zostałem redaktorem depeszowym w „Wieczorze Wrocławia”.

Ja wiem, o co chodzi, ale wytłumacz Czytelnikom, kto to zacz redaktor depeszowy.

– To dziennikarz pracujący nocą w pokoju dziennikarskim, ale w pomieszczeniu drukarni, zwanym redakcją nocną. Musi zebrać materiały przeznaczone do druku z redakcji dziennej i wybrać atrakcyjne informacje z agencji prasowych, zwane depeszami. Poza tym redaktor nocny czuwa nad pracą korektorów, aby nie puścili „byka”, czyli błędu. Współpracuje również z drukarzami.

Po odejściu z „Wieczoru Wrocławia” przeniosłeś się do „Słowa Polskiego”, w którym obaj pracowaliśmy przez wiele lat. Ty byłeś początkowo redaktorem depeszowym, a potem sekretarzem redakcji. Jak Ci się tam pracowało?

– Doskonale, „Słowem” kierował wówczas, jako redaktor naczelny, nieżyjący już Romuald Gomerski. Był to bardzo dobry i życzliwy człowiek. Zawsze wiedział, czego chce, nikomu nie zrobił krzywdy, a wielu pomógł w różnych sprawach, nawet prywatnych. Nie dał się zmanierować i był pierwszym wśród równych.

Kiedy w 1990 roku zaczynała się wolna Polska, to…

–… zacząłem pracować w nowo powstałej gazecie codziennej, zbliżonej do „Solidarności” – „Dzienniku Dolnośląskim” pełniąc obowiązek redaktora naczelnego. W latach 1993–2005 pracowałem jako sekretarz redakcji w randze zastępcy redaktora naczelnego.

Wspomnieliśmy, że jesteś ciągle aktywnym i piszącym dziennikarzem. gdzie publikujesz swoje felietony o wędkarstwie i rybach?

– Od 2006 roku do dzisiaj współpracuję z tygodnikiem „Głos Milicza”, w którym ukazało się prawie 800 moich felietonów znad Doliny Baryczy pod hasłem „Nad wodą”. Byłem też głównym autorem plakatu o rybach oraz książki „Ryby z Doliny Baryczy”.

Dziękuję Ci za rozmowę i życzę dalszych sukcesów w wędkarstwie.

Rozmowę przeprowadził
Lesław Miller

***

BIOGRAM JERZEGO ŁĘTOWSKIEGO

– OD GOŃCA DO REDAKTORA NACZELNEGO

Dla redaktora Jerzego Łętowskiego dziennikarska przygoda rozpoczęła się w 1968 roku od stanowiska gońca w Biurze Ogłoszeń Wrocławskiego Wydawnictwa Prasowego. Po dwóch miesiącach został referentem, a po roku awansował na korektora wrocławskich dzienników. Od 1972 do 1975 roku był redaktorem depeszowym w „Wieczorze Wrocławia”.

Przez kolejnych 15 lat piastował dziennikarskie stanowiska w „Słowie Polskim”, jako redaktor depeszowy i sekretarz redakcji. W latach 1990–1993 sprawdził się jako pełniący obowiązki redaktora naczelnego w „Dzienniku Dolnośląskim”, a od 1993 do 2005 roku jako zastępca redaktora naczelnego „Wieczoru Wrocławia|”.

Wielką pasją Jurka było i jest wędkarstwo. To spowodowało, że w 1981 roku zaczął pisać cotygodniowe felietony o rybach i wędkarstwie, które pod pseudonimem JERZY SUM zamieszczał na łamach „Słowa Polskiego”, „Wieczoru Wrocławia”, „EKOŚwiata”, „Wędkarza Polskiego”. Łącznie opublikował około 2100 felietonów.

W 2005 roku przeszedł na emeryturę. Rok później wyprowadził się z Wrocławia i zamieszkał w Joachimówce wśród milickich stawów na terenie Parku Krajobrazowego Doliny Baryczy. Nie zerwał jednak z dziennikarstwem. W 2006 roku nawiązał współpracę z tygodnikiem „Głos Milicza”, na łamach którego zamieścił już 800 felietonów z Doliny Baryczy pod tytułem „Nad wodą”. Jest także głównym autorem plakatu o rybach oraz książki pt. „Ryby z Doliny Baryczy”.

Jurek od 1982 roku jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy RP. Wcześniej był członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Aktywnie działa również w Polskim Związku Wędkarskim. Za działalność zawodową i społeczną został uhonorowany Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi. Kilkakrotnie był laureatem nagród Dziennikarzy Depeszowych za szczególne wartości merytoryczne i graficzne stron informacyjnych „Słowa Polskiego”. Odznaczony został także Złotą Odznaką z Wieńcami Polskiego Związku Wędkarskiego oraz Złotą Odznaką „Za Zasługi dla Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Dolny Śląsk”.

***

W „Wieczorze Wrocławia” z 15–17 XII 2000 roku, w czasie afery „wściekłych krów”, na pierwszej stronie ukazał się artykuł Jerzego Łętowskiego – Jerzego Suma – pt. „Wściekły wół – karp na stół”. Przyszło wtedy do redakcji wyjątkowo dużo gratulujących listów od czytelników.

***

Nad wodą

Dolina osobliwości

Nad rzeczką opodal krzaczka wreszcie spadł obfity deszcz. Przydałoby się go więcej, gdyż donośniki wody do stawów były prawie puste. Barycz też pokazywała miejscami dno. To kolejne, po ostatnim zatruciu rzeki, niebezpieczeństwo zmniejszania się gatunków ryb. Nie ma wędkarzy nad Baryczą – to znak, że i ryb jak na lekarstwo. Rzeka odradza się zbyt wolno.

A musze dodać, że jeszcze przed laty ichtiolodzy policzyli i stwierdzili, że w stawach, rzekach i strumieniach Doliny Baryczy żyją aż 34 gatunki ryb. Poza rybami hodowlanymi, przede wszystkim karpiem, amurem, tołpygą, spotkać tu można było także płocie, karasie, okonie, słonecznice, jazgarze, cierniki i sumiki karłowate zwane byczkami i prawdziwe wielkie sumy. Rzadsze, nie tylko na stawach ale i poza nimi, są: leszcze, krąpie, krasnopióry, kiełbie, kozy, różanki, karasie złociste, piskorze i miętusy. Występuje też śliz. Niegdyś w Baryczy, szczególnie pod Żmigrodem łowiono węgorze. Ichtiolodzy stwierdzili także tutaj coraz rzadziej występującą kozę złotą, bassa słonecznego. Mniej jest uklei, kleni, jelców. Są też, jednak coraz mniej, drapieżniki: szczupaki, okonie, sandacze i sumy.

Od kilku lat w milickich wodach zadomowiły się znakomicie ryby, które miały być propozycją zwiększenia możliwości kulinarnych, a okazały się zakałą naszych wód. Kolczasty sumik z Ameryki miał być rybą handlową, ale w naszych warunkach nie chce rosnąć. Wraz z narybkiem amura, tołpygi i karpia trafiły do naszych wód także karaś srebrzysty, zwany japońcem i czebaczek amurski, który jest nosicielem małego pasożyta, który zabija małe rybki karpiowate. Do Baryczy dostały się nowe gatunki ryb takie jak trawianka i babka. Zarybiono Barycz jesiotrami. Ale ich los jest jeszcze nieznany. Podobno wraz z narybkiem amura białego, sprowadzanego z Węgier, trafił w latach osiemdziesiątych do naszych wód inny przybysz, a mianowicie małż o niebagatelnych rozmiarach – ponad 20 cm długi i 6 cm szeroki – szczeżuja chińska. Podczas renowacji stawów można trafić na imponujące muszle, których wnętrze wyłożone jest przepiękną masą perłową.

Niegdyś, gdy rzeczki były czystsze i nieuregulowane, można było spotkać bardzo rzadkiego na nizinach pstrąga potokowego. W Baryczy uraczyć się można rakami.

A co z naszym milickim bohaterem – karpiem?Dorasta do metra długości, ważyć może wtedy 30 kg. Karpie mogą żyć nawet do 70 lat! Najcenniejsze są osobniki młode, takie do 3 kg; ich mięso jest delikatne i choć często zawiera sporo tłuszczu, to wraz z białkiem jest bardzo łatwo przyswajalne. Posiada wiele soli mineralnych i witamin niezbędnych w naszym żywieniu. Jak twierdzą naukowcy, spożywanie dużej ilości ryb – dwa, trzy razy w tygodniu – znacznie zmniejsza ryzyko choroby wieńcowej. Chociaż lekarze polecają tłuste ryby morskie, to jednak nasz karp może je znakomicie zastąpić.

podpis

Barycz jest długa na 133 km. Wyróżnia się najmniejszym w Polsce średnim spadkiem (0,035 %). Płynie więc równo i spokojne przez utworzony w 1966 r. ponadregionalny Park Krajobrazowy „Dolina Baryczy”. Osobliwością Baryczy jest pewien mało znany fakt – otóż raz płynie ona w lewo i wtedy staje się największym prawobrzeżnym dopływem Odry na terenie Dolnego Śląska, a raz w prawo i ma ujście w Prośnie. Takie miejsce gdzie rzeka zastanawia się, w którą stronę ma płynąć znajduje się w miejscowości Chynowa. Zjawisko takie zwie się bifurkacją.

Jerzy Łętowski

Dolinę Baryczy odwiedza mnóstwo turystów więc dodam:

DOLINA BARYCZY. Rozciąga się między wzgórzami Trzebnickimi a Wysoczyzną Leszczyńską. Jej środkiem przepływa Barycz (133 km); powierzchnia dorzeczy 5334,5 km. Jest rzeką o najniższym spadku w Polsce – jej źródła znajdują się na wysokości 123 m n.p.m., a ujście do Odry na 75 m n.p.m.W Dolinie Baryczy przeważają bory sosnowe lecz nie brak też olsów, grądów, dąbrów czy buczyn. Żyją też mnóstwo ssaków m.in.: jelenie, dziki, daniele, borsuki, jenoty, tchórze, kuny a także nietoperze.

REZERWAT STAWY MILICKIE – największy w Polsce,pow. 5324,31 ha, z czego dwie trzecie zajmują stawy, a pozostałą część przyległe lasy i pola. Te ostatnie włączono do rezerwatu jako miejsce żerowania i wypasów ptaków; miejsca lęgowe, żerowania i odpoczynku ptaków wodno-błotnych; bogata roślinność wodna i nadbrzeżna. Gnieździ się tu ok. 270 gatunków ptaków m.in.: orły bieliki, łabędzie nieme, perkozy, rybitwy, czaple, żurawie, gęsi. Rezerwat składa się z pięciu niezależnych od siebie części: Stawno – 1629 ha, Radziądz – 665 ha, Jamnik – 328 ha, Ruda Sułowska – 799 ha i Potasznia-Joachimówka 370 ha.

ŚWIATOWA OCHRONA. Stawy Milickie – sztucznie utworzony 700 lat temu ekosystem działa na tyle doskonale, że zauważyli to i naukowcy,i politycy. Ludzie, woda, ryby i ptaki „dogadali” się. Dziś świętują tryumf w niemal bajkowym miejscu na ziemi. I to wszystko działa! Stawy Milickie wpisano do Sieci Światowego Programu Ochrony Jezior LIVING LAKES (Żyjące Jeziora). Program, który powstał w 1998 r. w Niemczech, prowadzony jest przez sieć partnerskich organizacji na całym świecie. Celem programu jest m.in. ochrona najcenniejszych jezior świata zagrożonych działalnością człowieka. Stawy Milickie są również objęte Konwencją RAMSAR, chroniącą obszary podmokłe ważne w skali świata.

Jerzy Łętowski