DETEKTYWA PODRÓŻ SENTYMENTALNA

Papierowych publikacji na temat Szczecina ukazało się na przestrzeni minionych dziesięcioleci sporo, jednak nie tak wiele, na ile miasto i region zasługiwały. Podobnie było z wiadomościami, w zdobywającym w ostatnich latach coraz szersze grono miłośników, internecie. W popularnej np. Wikipedii haseł o Szczecinie czy ludziach Szczecina były dziesiątki, jeśli nie setki, nie zawsze jednak dostarczały one wyczerpujących informacji na konkretny temat. Poszczególne hasła były pisane przez wielu autorów, często niezwiązanych ze Szczecinem. Bywało, że o kształcie hasła decydowały różnego rodzaju animozje z grodem Gryfa. No cóż, nie jesteśmy w Polsce zbyt lubiani i doceniani. Żeby nie ciągnąć tego wątku, który jest tematem do odrębnej dyskusji, wyjaśnię, że w zakresie wiedzy o Szczecinie panował wspomniany na wstępie chaos.

Kto powiedział chaosowi, że uczyni go dziełem?
– W tym miejscu należy przywołać postać Arkadiusza Bisa. Arek był założycielem portalu Miłośników Dawnego Szczecina Sedina.pl. A około 2010 roku, z jego inspiracji i w kręgach sediny.pl, narodziła się koncepcja encyklopedii Szczecina, tym razem w wersji elektronicznej. Wybrano taką, bo dziś jest to dominujące medium docierające praktycznie do każdego, w każdym momencie, no i dające większe możliwości od publikacji papierowej. Wspomnę tu choćby o możliwości i łatwości aktualizowania biogramów i haseł na bieżąco, nieograniczonej wielkości haseł, czy możliwości dołączania plików muzycznych, filmików.

Internetowa Encyklopedia Szczecina, bo taką nazwę przyjęto, nie miała być konkurencją dla encyklopedii prof. Tadeusza Białeckiego, ale jej uzupełnieniem. Wiadomo, że wersja papierowa z racji na ograniczoną formę nie była w stanie wyczerpać tematyki szczecińskiej. Nawet możliwość wydawania kolejnych suplementów była jednak ograniczona z uwagi na długotrwały proces wydawniczy. I tę lukę postanowiła wypełnić IES.

Wypełniała chyba dobrze, ale pod swoim mianem tylko lat parę?
– Zanim to wyjaśnię, jeszcze parę zdań wstępu. Otóż wersja testowa IES wystartowała w listopadzie 2010 roku. Szefem i zarazem administratorem encyklopedii został Arek. Hasła opracowywał zespół złożony z osób związanych dotychczas z portalem sedina.pl. Do realizacji projektu wykorzystano serwis Media Wiki, na którym oparta jest także Wikipedia. Stąd podobieństwo szaty graficznej IES do Wikipedii. Dość szybko podjęto decyzję, aby w naszej encyklopedii tworzyć hasła autorskie. W przeciwieństwie do Wikipedii, gdzie autorów jednego hasła może być wielu i zazwyczaj są oni anonimowi, w szczecińskiej encyklopedii autorzy podpisują się imieniem i nazwiskiem.

I za to wam chwała. Anonimowość Wikipedii to jej wielka wada.
– U nas autor po prostu bierze odpowiedzialność za tekst, ale także za oprawę graficzną hasła. W pierwszych latach patronat nad encyklopedią objął Urząd Miasta Szczecina, który wspierał projekt również finansowo. Oficjalnego otwarcia Internetowej Encyklopedii Szczecina dokonał prezydent miasta Piotr Krzystek. A uroczystość ta odbyła się 3 lipca 2011 roku w parku na Różance.

Sporo się od tego czasu zmieniło. I patronat inny, i sama IES jakby gdzieś zniknęła…
– To nie tak. Po prostu w 2013 roku weszła w skład większego projektu, jakim jest Encyklopedia Pomorza Zachodniego Pomeranica. Projekt ten jest realizowany przez Książnicę Pomorską w Szczecinie przy wsparciu władz województwa zachodniopomorskiego. Pracami z ramienia Książnicy kieruje pani Sylwia Wesołowska przy wydatnej pomocy pani Izabeli Strzeleckiej. Już sama nazwa nowego projektu wskazuje na poszerzenie zakresu informacji dostępnych w szczecińskiej encyklopedii.

Rozumiem, że przede wszystkim dlatego, że teraz nie jest już tylko szczecińska, ale i regionalna.
– To najkrócej. Ale powiem może jeszcze, że w ciągu 10 lat opracowano kilkanaście tysięcy haseł, a partnerami encyklopedii, którzy udzielali lub udzielają pomocy w zdobywaniu m.in. informacji, zdjęć, dokumentów, są placówki kulturalne nie tylko ze Szczecina, ale także z Warszawy, Krakowa, nawet z Niemiec. Choć encyklopedia skierowana jest przede wszystkim do mieszkańców Szczecina i regionu, to wśród odbiorców, którzy się z nami kontaktują, są także osoby spoza Szczecina, a nawet spoza granic kraju. I to umacnia nas, pracujących przy projekcie, w przekonaniu, że pomysł z multimedialną encyklopedią Szczecina był strzałem w dziesiątkę.

No dobrze, ale to są rzeczy ogólne, a ja bym chciał się dowiedzieć, jak takie internetowe kompendium wiedzy powstaje? Jesteś jednym z wolontariuszy, którzy je tworzą – ogromna liczba haseł związanych z teatrem, literaturą, mediami to Twoje dzieło – powiedz, co Cię skłoniło do tej roboty? Jakie z niej czerpiesz satysfakcje, co jest w niej szczególnie trudne, a może zarazem najbardziej fascynujące?
– W październiku 2010 roku zupełnie przypadkowo na portalu sedina.pl przeczytałem informację o nowo powstającej encyklopedii Szczecina i możliwości uczestniczenia w pracach redakcyjnych. Zainteresowany propozycją, zaproponowałem opracowanie biogramu mojego nieżyjącego już ojca, który jako dziennikarz telewizyjny przez długie lata zajmował się propagowaniem kultury naszego miasta [Andrzej Androchowicz – dziennikarz, reżyser filmów dokumentalnych, 1932–2006 – przyp. ADL]. Biogram chyba na tyle się spodobał, że przekonano mnie do napisania jeszcze paru haseł. Nie przypuszczałem wtedy, że praca ta do tego stopnia mnie wciągnie, że w ciągu minionych 10 lat „popełnię” około tysiąca biogramów i haseł. Jak zauważyłeś, w dużej mierze, a może przede wszystkim, moje hasła dotyczą osób i wydarzeń związanych z szeroko pojętą kulturą, choć zdarza mi się także pisać o innych profesjach i dziedzinach. Wychowywałem się w domu, gdzie sprawy kultury były na porządku dziennym. Wiele osób, o których później pisałem, znałem jeśli nie osobiście, to przynajmniej z lokalnej prasy, radia czy telewizji. Znało się doskonale ich twarze, działalność, dorobek, a nawet ciekawe anegdoty czy ploteczki. Zresztą wiesz, o czym mówię, bo obaj wyrastaliśmy w podobnych domach, a nasi ojcowie nie tylko blisko ze sobą współpracowali czy to w teatrzykach studenckich, telewizji, czy w prasie, ale i serdecznie się lubili i cenili.

Z uśmiechem potwierdzam, ale chcę Cię dopytać o szczegóły. Więc po prostu: jak się to robi?
– Nie potrafię prosto odpowiedzieć, jak powstaje hasło, skąd czerpię temat. Najczęściej decyduje o tym przypadek. Wystarczy zasłyszana informacja, artykuł w prasie, notka w leksykonie, zdjęcie, które natychmiast stają się dla mnie inspiracją do napisania tekstu. Mając więc już jakiś ciekawy temat, staram się dorobić resztę i stworzyć z tego hasło encyklopedyczne. Na szczęście wersja elektroniczna encyklopedii pozwala mi nieco rozwinąć skrzydła. Nie muszę się streszczać ani być zwięzły. Także w materiale ikonograficznym. Nie ukrywam, że jestem miłośnikiem starych dokumentów czy fotografii. Często to one stają się prawdziwymi perełkami i clou całego hasła. W doborze tematów kieruję się głównie dorobkiem danej postaci i zasługami dla miasta. Polityka czy prywatne antypatie nie wchodzą w rachubę. Staram się być rzetelny, umieszczając w haśle maksymalną liczbę informacji, do których uda mi się dotrzeć. Choć pewnych informacji, może i najbardziej oczekiwanych przez czytelnika, nie umieszczam; to przecież encyklopedia, a nie bazar.

Nie musisz się ograniczać objętością, ale przecież formuła encyklopedii ma swoje rygory i zasady.
– No tak, większość moich haseł jest dość obszerna. Jednak nie zawsze tak bywa. Są hasła, których się wstydzę, ale ich rozmiar wynika nie z lenistwa czy powierzchownego potraktowania materiału, lecz z faktu, że nie udało mi się dotrzeć do konkretnych osób czy źródeł. Dodatkowo moją sytuację komplikuje czasowa nieobecność w Szczecinie, podyktowana względami rodzinnymi. Piszę więc na odległość, kontaktując się z osobami czy instytucjami e-mailowo lub telefonicznie. Nie zawsze się to udaje. Bywa i tak, że osoby, które początkowo entuzjastycznie podeszły do tematu, zapominają o wcześniejszych obietnicach, a mnie pozostaje czekać… kolejny rok. Zazwyczaj jednak spotykam się z wyrazami sympatii i pomocą. Bardzo często w nawiązywaniu kontaktów pomaga mi nazwisko, a w zasadzie osoba mojego ojca, który w Szczecinie był postacią dość znaną przynajmniej w pewnych kręgach, zbliżonych do Klubu 13 Muz.

Masz więc temat, hasło i co dalej?
– Samo pisanie hasła to „mały pikuś”, że użyję młodzieżowego żargonu. Cała sprawa polega na znalezieniu materiałów. I tu się zaczyna to, co najbardziej lubię. Żmudna, detektywistyczna praca, trwająca niekiedy nawet i kilka lat. Moje hasła zresztą żyją, to znaczy są bez przerwy aktualizowane. Zdarza się bowiem tak, że szukając materiałów do jednego tematu, trafiam na jakieś informacje dotyczące wcześniej już napisanych tekstów. Wtedy hasła przeredagowuję. Specjalizuję się w pisaniu biogramów. To jakieś 90 proc. wszystkich moich haseł. Zdradzając kulisy warsztatu dodam, że zazwyczaj piszę kilka biogramów czy haseł równocześnie. Nie nudzę się wtedy danym tematem, zwłaszcza gdy jego opracowanie wymaga długiego okresu. Piszę nocami.

To znaczy, że oprócz pracy masz z tego jakąś przyjemność. A satysfakcję?
– Tak, ogromną. Pisanie to właśnie sama przyjemność i relaks dla mojego organizmu. Traktuję je jak hobby, bo pracuję w zupełnie innej branży. Encyklopedia to dla mnie sentymentalna podróż w czasie do Szczecina, którego już nie ma. Dotyczy to zarówno osób, jak i miejsc, które często bezmyślnie zniszczono. Dzięki pracy przy encyklopedii miałem radość i zaszczyt poznać wiele osób niegdyś znanych i ważnych dla Szczecina, a dziś już zapomnianych. Dotyczy to głównie środowiska aktorskiego i dziennikarskiego. Te osoby są zresztą najbliższe memu sercu i zainteresowaniom. Wiele roboczych spotkań skończyło się zawarciem serdecznych więzów towarzyskich. Czy mogłem się kiedyś spodziewać, że pani Irena Brodzińska, którą wielbiłem nie tylko w teatrze przy Potulickiej, będzie mnie zapraszała na herbatę? Czy mogłem marzyć, że będę „jadł z rąk” samej Traviatty, czyli pani Ewy Rossy-Gowor, która oprócz niezaprzeczalnego talentu wokalnego znakomicie gotuje? Czy mogłem przypuszczać, że pani Teresa Dudarenko sprezentuje mi archiwum materiałów teatralnych po swoim mężu, znakomitym kompozytorze i skrzypku i dyrygencie, Iwie? Trudno także nie wspomnieć o panu Henryku Walentynowiczu, znakomitym soliście baletu Operetki Szczecińskiej, z którym niejeden wieczór przegadaliśmy przy naleweczce domowej roboty. Przykłady można by mnożyć.

Jeśli tworzenie haseł o dawnym Szczecinie jest dla Ciebie sentymentalną podróżą, to dla innych chyba też nią bywa?
– Zapewne. Ogromną satysfakcją są dla mnie zawsze listy czy telefony od członków rodzin nieżyjących już osób, którzy dziękują za przywrócenie pamięci o ich bliskich. Dla tych ciepłych słów, a czasami i łez, warto robić to, co robię. Oby zdrowie pozwoliło jak najdłużej. Zbierając materiały do encyklopedii, dowiedziałem się ogromnie dużo o różnych ludziach, ich pasjach i zainteresowaniach, a także o samym Szczecinie. Niektórym miejscom i minionym wydarzeniom poświęciłem około kilkudziesięciu haseł. Szczecin to naprawdę fascynujące, wciąż nie do końca odkryte miasto. Warto tu mieszkać, warto na chwałę tego miasta działać. Choć się tu nie urodziłem, to jednak całą duszą czuję się szczecinianinem.

Dziękuję za rozmowę i życzę Ci jeszcze wielu, wielu takich podróży sentymentalnych, w których zabierzesz ze sobą innych, nas – użytkowników Internetowej Encyklopedii Szczecina. ©

Rozmawiał Artur D. LISKOWACKI