BYŁA DZIENNIKARKA PAP ANNA KISICKA NIEPRAWOMOCNIE WYGRAŁA W SĄDZIE ZE SWOJĄ DAWNĄ REDAKCJĄ

– Zwolniono mnie po 12 latach nienagannej, solidnej, nagradzanej pracy. W wypowiedzeniu Agencja stwierdziła, że utraciła do mnie zaufanie, bo nierzetelnie opisałam wyrok w procesie dotyczącym wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej. Dzisiejszym wyrokiem sąd formalnie potwierdził to, co jest dla mnie jasne od dwóch lat: zwalniając mnie, kierownictwo Polskiej Agencji Prasowej wykonało swoją „pracę” nierzetelnie. Jeśli do tego dodać, że – w dniu wyroku w sprawie Muzeum II Wojny Światowej – Agencja nie zamieściła komentarza jednej ze stron procesu, to – moim zdaniem – zaufanie do PAP zostało narażone na szwank. Ja je utraciłam – komentuje Kisicka w oświadczeniu i w rozmowie z „Presserwisem”.

Sprawa zaczęła się od tego, że była dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej (autorzy wystawy) zarzuciła aktualnej dyrekcji bezprawne wprowadzenie kilkunastu zmian w ekspozycji. Wyrok zapadł w październiku 2020 roku i nie był jednoznaczny – z jednej strony uznawał, że dyrekcja Muzeum pod kierownictwem Karola Nawrockiego naruszyła prawa autorskie twórców wystawy (ekipy prof. Pawła Machcewicza), a z drugiej nakazał cofnięcie tylko jednej z 17 zmian.

Opisując tę sprawę, Anna Kisicka i inny dziennikarz PAP Robert Pietrzak po otrzymaniu treści wyroku przygotowali depeszę informującą o decyzji sądu, a potem dodali depeszę zawierającą komentarze do wyroku obu stron w sprawie. W tym drugim tekście pojawił się komentarz prof. Pawła Machcewicza, pierwszego dyrektora Muzeum II Wojny Światowej i jednego z powodów. PAP jednak usunęła depeszę z komentarzem Machcewicza i przedstawiła stanowisko tylko jednej strony – dyrektora Nawrockiego.

W odpowiedzi na to Anna Kisicka wysłała e-mail do pracowników PAP, zarzucając kierownictwu nierzetelność. „W czwartek przed gdańskim Sądem Okręgowym zapadł wyrok dotyczący zmian poczynionych przez obecną dyrekcję Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku na wystawie głównej przygotowanej przez byłą dyrekcję tej placówki. W serwisie PAP ukazały się depesze informujące o wyroku i komentarz do niego obecnej dyrekcji Muzeum. Nie ukazała się natomiast przygotowana przeze mnie depesza zawierająca stanowisko twórców wystawy – byłego szefostwa placówki. Mój mail służy poinformowaniu o tym, że taka sytuacja miała miejsce. Gdański korespondent PAP Anna Kisicka” – napisała 16 października 2020 roku dziennikarka.

Kisicka wkrótce potem została zwolniona przez kierownictwo PAP, które jako przyczynę uzasadniającą wypowiedzenie umowy o pracę podało „nienależyte wykonywanie obowiązków pracowniczych i utratę zaufania”. Dziennikarka złożyła przeciwko byłemu pracodawcy pozew sądowy. Podczas rozpraw świadkowie wezwani przez Agencję zeznawali, że Anna Kisicka napisała nierzetelną depeszę i to było powodem jej zwolnienia.

W sądzie wyłamał się Robert Pietrzak, który w lutym 2022 roku zeznał pod przysięgą, że głównym autorem depeszy o wyroku był on, a Annę Kisicką dopisał, bo pomogła przy pisaniu tekstu. Jak dodał, prawdziwym powodem zwolnienia dziennikarki miał być e-mail, który wysłała do pracowników. Kilka dni później kierownictwo PAP zwolniło Pietrzaka dyscyplinarnie z pracy. W konsekwencji Pietrzak też złożył do Sądu Rejonowego w Warszawie pozew przeciwko PAP z żądaniem uznania za bezskuteczne wypowiedzenie umowy o pracę.

Anna Kisicka była gdańską korespondentką PAP przez 12 lat. Straciła pracę 8 grudnia 2020 roku. Wyrok zapadnie w Wydziale Pracy Sądu Rejonowego dla Warszawy-śródmieścia.

(ams, 10.02.2023)
Źródło: PRESS.PL

(www.press.pl)