Jacek Harłukowicz został tegorocznym laureatem Nagrody im.
Tadeusz Szweda. Wyróżnienie przyznawane jest od 2001 roku przez dolnośląski oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy RP (od 2006 roku wspólnie z oddziałem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Międzyregionalnym Syndykatem Dziennikarzy Polskich). Tadeusz Szwed był znanym wrocławskim fotoreporterem.
Jacek Harłukowicz jest dziennikarzem „Gazety Wyborczej Wrocław” od 2007 roku. Wcześniej pracował w „Super Ekspresie”, „Słowie Polskim – Gazecie Wrocławskiej” i „Wieczorze Wrocławia”. W „Gazecie Wyborczej Wrocław” zajmuje się sprawami politycznymi, społecznymi i kryminalnymi. W 2006 roku był nominowany do nagrody Grand Press. Rok później w plebiscycie na najlepszego dziennikarza Dolnego Śląska miesięcznika „Press” zajął drugie miejsce.
***
Jacek Harłukowicz jest dziennikarzem z nosem wyjątkowo wyczulonym na wszelkie przejawy brunatnienia polskiego życia publicznego. Można być spokojnym, że wszędzie tam, gdzie pojawią się sygnały odradzającego się faszyzmu, ksenofobii, rasizmu, nietolerancji, tam pojawi się Jacek i uderzy na alarm. I zrobi to z takim impetem, że będą musieli usłyszeć wszyscy, nawet gdyby bardzo starali się nie słyszeć.
Nie pozwala pogrążać się w błogim samozadowoleniu urzędnikom magistratu, przypomina policji o jej obowiązkach, patrzy na ręce politykom i nie daje im zapomnieć, że to oni są dla ludzi, a nie odwrotnie. Przez kilka latopisywał mechanizm wyłudzania domów od ludzi chorych psychicznie, cierpiących na alkoholizm, przy obojętności, bierności, albo wręcz przy współudziale osób odpowiedzialnych za przestrzeganie prawa.
O jakości dziennikarza i jego publicystyki świadczą emocje, które wywołuje tym, co pisze. A teksty Jacka Harłukowicza wywołują emocje. Na portalu Nacjonalista.pl napisano, że pisze jak sowiecką „Prawda”, a nawet pisarz Ilja Erenburg. Na stronie kiboli Śląska Wrocław nazwano go nawiedzonym pismaczyną Głosu Tel Awiwu. A Organizacja Monarchistów Polskich zaapelowała o modlitwę w intencji Jacka Harłukowicza.
Nie kochają go na portalach narodowców, nie cierpią prawdziwi Polacy, utopiliby chętnie w łyżce wody kibole, zakazali pisania nieuczciwi prawnicy i skorumpowani politycy. Ale ma na pewno przyjaciół wśród ludzi, w których obronie staje. Wśród ofiar ksenofobii, członków mniejszości,wykluczonych, oszukanych i wykorzystywanych.
Jest zawsze po stronie tych, po których stronie powinien stać dziennikarz. Po stronie słabszych od tych, którzy posługują się czasem pałką i kastetem, a czasem kodeksem i zasłaniają immunitetem.
Jacek jest kibicem, więc na koniec metafora piłkarska. Kiedyś mówiło się o najlepszych napastnikach, że nie boję się włożyć głowy tam, gdzie inni nie włożyliby nogi. Jacek nie boi się napisać o tym, o czym inni boją się pomyśleć.
Mariusz Urbanek