Pustka nie dla gamoni!

Rozmaite gamonie i popaprańcy, którym nie udało się dotąd dokonać czegokolwiek ważnego, budują swoją wielkość, odsądzając od czci i  przyzwoitości tych, którzy ich przerastają" – przekonuje Jan Kowalski w najnowszym wydaniu „Odrodzonego Słowa Polskiego”.

Ze szczególną lubością rozprawiają się z tymi, którzy ośmielili się kiedyś ujawnić ich osobistą czy też grupową małość. A już z prawdziwie heroiczną odwagą i bogoojczyźnianym zacięciem opluwają ludzi, którzy bronić się już nie mogą. (…) Kiedy odchodzi ktoś naprawdę wielki, zabiera ze sobą fragment duszy każdego z nas. Człowiek wybitny pozostawia po sobie pustkę tym boleśniejszą, im większy wpływ miał na życie tych, od których odszedł. Człowiek wielki nie zostawia za sobą śladu tylko w ludziach małych i nijakich, którzy Jego wielkości nie rozumieli, i w tych, którzy nie odczuwają pustki, bo w duszach i w głowach pustkę mieli zawsze.

W podobnym tonie swoje refleksje snuje Wojciech W. Zaborowski: „Co się dzieje z naszą narodową pamięcią? Zapomnieliśmy, czy dajemy się tak w imię politycznych rozgrywek manipulować! (…) My nie umiemy lub nie chcemy dyskutować, wolimy protestować i opluwać.

Stary pismak, Adam Kłykow tym razem wspomina słowa na literę „p": „Pisemną polemikę ze mną Osiatyński zaczął od zdanka, że prawdziwy harcerz nie robi nic na „p”: nie pije, nie pali i nie pierdoli. Po czym stwierdził, że harcownik Adam Kłykow na harcerza się nie nadaje, bo pierdoli jak najbardziej. Mimo że jako szef „Pryzmatów” mogłem nie dopuścić tego tekstu do druku, choćby pod pretekstem nieobyczajności, zamieściłem go z  masochistyczną satysfakcją, nie cenzurując ani słowa.

Przeczytał i wybrał: Bogusław Serafin