Dobre, bo polskie, czyli golonka walichnowska

O Wrocławiu mówi się poza granicami Polski bardzo często – twierdzi Wojciech M. Zaborowski w najnowszym wydaniu Odrodzonego Słowa Polskiego. Europejska Stolica Kultury budzi zainteresowanie w Niemczech, a to zarówno ze względu na historię miasta, bliskie sąsiedztwo, jak i atrakcyjne pod wieloma względami miejsce turystycznych wypraw. Do jednej z wielu atrakcji zalicza się też polska kuchnia, a to, co ma do zaoferowania pod tym względem Wrocław – zarówno, gdy mowa o ilości gastronomicznych obiektów, jak i o jakości potraw – świadczy dobrze o europejsko-gastronomicznej stołeczności miasta. Przekonałem się o tym i we Wrocławiu, i we Frankfurcie, w których to miastach miałem okazję rozmawiać nie tylko z rodakami, ale i z niemieckimi gośćmi, klientami polskich sklepów.

Dodatkowym powodem zainteresowania wspomnianym tematem jest niewątpliwie fakt, że te „podwędzane”wyroby oglądałem (smakowałem również) we Wrocławiu i Frankfurcie nad Menem. Mająca już rozleglą sieć własnych sklepów Marko-Walichnowy – w samym Wrocławiu jest ich 10 – powstała w 1991 roku firma PPHU „MARK’S”Sp. z o.o. spośród przeszło 170 produktów oferowanych klientom podbiła niewątpliwie ich podniebienia „golonką walichnowską pieczoną”. Odbiega ona zarówno sposobem produkcji, jak i smakiem od powszechnie znanych również w Polsce golonek bawarskich, zwyczajowo przyrządzanych na piwie. W walichnowskiej, oprócz tradycyjnego mięsa, golonki wieprzowej bez kości (88%), znajdują się dodające smaku przyprawy, m.in. czosnek, papryka, pszenica, mleko, gorczyca. Golonka smakuje zarówno na zimno, jak i po podgrzaniu i – jak twierdzą smakosze – lepiej niż bawarska!"

W kolejnym odcinku Z archiwum starego pismaka ("My – hunwejbini i ostatniMohikanie") Adam Kłykow wspomina Krzysztofa Kucharskiego stającego w obronie Wiesława Gerasa. "Gdyby władza nie uważała go za strasznego komucha, napisałbym: tak mu dopomóż Bóg, bo na serdecznym palcu nosi sygnet, który dostał od kardynała Henryka Gulbinowicza i na to wyróżnienie zasłużył, m.in. jako szef biura prasowego podczas wizyt JP II. Ale co to ma za znaczenie dziś. Fobie trudno się leczy. W przypadkach ekstremalnych są nieuleczalne”.

Zachęcamy do lektury!