Człowiek – korona czy wirus stworzenia?

Przez lata, co ja mówię, przez całe dziesięciolecia, ani mi było w głowie przeciwstawiać się tym twierdzeniom, czy nawet tylko podawać je w wątpliwość. W końcu, jako należący do gatunku istot myślących, też poniekąd korzystałem z owej aureoli ozdabiającej głowę każdego członka ludzkości. Sprzyjał też tej stagnacji umysłu codzienny kołowrotek zajęć.

I nagle – stop! Epidemia nie tylko spowolniła wszelkie życiowe procesy, ale wręcz zamknęła ludzi w domach, a po tygodniach przymusowej izolacji wyjście na ulice i ogarnięcie wzrokiem znanej przecież od dawna przestrzeni, w której się żyło, stanowiło dla wielu nie lada odkrycie i stało się okazją do wręcz egzystencjalnych przemyśleń.

I tak właśnie nad piramidą pustych butelek naszły mnie refleksje, czy rzeczywiście zaśmiecający nasze środowisko osobnicy należą na pewno do gatunku istot rozumnych, które wspomniani wyżej „uczeni w piśmie” sklasyfikowali jako koronę stworzenia, najwyższy etap w rozwoju istot rozumnych.

Zawstydziłem się tej podejrzliwości i by trochę ochłonąć, przeniosłem się do parku z nadzieją na pełen pogodnej refleksji odpoczynek wśród zieleni na parkowej ławce. Nic z tego! To znaczy, ławeczka była, ale zieleń wokół niej niewidoczna, bo pokryta szkliwem od butelek, niedopałkami papierosów, brudnymi chusteczkami do nosa i zużytymi maseczkami jednorazowego użytku.

A działo się to wszystko nie w Afryce, a centrum Europy, w poniedziałkowy poranek w Niemczech, we Frankfurcie nad Menem. Kraju na co dzień uchodzącym za czysty, uporządkowany i zdyscyplinowany. I takim na ogól jest, ale ów nietypowy „koronawirusowy” czas spowodował u pewnej części mieszkańców, przy administracyjnym obostrzeniu przepisów, świadomą rezygnację z przestrzegania powszechnie obowiązujących norm. Efekty widoczne były gołym okiem.

Administracja niemiecka szybko sobie poradziła i z bałaganem parkowo-ulicznym, i z osobnikami ów bałagan czyniącymi. Ale podstawowa wątpliwość, pytanie wywołane wspomnianymi obrazami, pozostało: czy aby na pewno każdy człowiek może być uznany za koronę stworzenia, czy też może niektórzy raczej za „wirusa”. I dodam: przykład wziąłem z Niemiec, ale problem jest ponadnarodowy.

Przy okazji walki z koronawirusem warto więc starać się i o to, by człowiek pozostał dalej „koroną” stworzenia, a nie „wirusem”. To o wiele łatwiejsze niż walka z epidemią!

Wojciech W. Zaborowski