DZIENNIKARZ PAP WYGRYWA Z AGENCJĄ PROCES W SPRAWIE DYSCYPLINARNEGO ZWOLNIENIA

– To ja napisałem tę depeszę na podstawie maila przysłanego mi przez koleżankę i ją grzecznościowo pod nią podpisałem – wyjaśnia „Presserwisowi” Pietrzak. Dodaje, że jego zdaniem powodem zwolnienia Kisickiej był mail wysłany przez nią do wszystkich pracowników PAP z informacją, że w serwisie pojawiła się depesza, która zawierała tylko stanowisko jednej strony relacjonowanego sporu. – To jak sugestia, że mamy w PAP cenzurę – mówi Pietrzak.

Zwalniając dziennikarkę, PAP twierdziła jednak, że to Kisicka była autorką „nierzetelnie napisanej depeszy”. Ostatecznie dziennikarka w marcu tego roku wygrała proces przed sądem w Warszawie.

– Zwalniając mnie po ponad 22 latach pracy, kierownictwo PAP uznało, że jako świadek kłamałem w sądzie, przyznając się do autorstwa depeszy i opisując proces jej powstania – zaznacza Pietrzak.

18 tys. zł odszkodowania

W piśmie, jakie otrzymał, prezes PAP Wojciech Surmacz i redaktor naczelny Cezary Bielakowski stwierdzili, że treść jego zeznań w sądzie stanowiła „ciężkie naruszenie przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych”, a „fakt popełnienia przestępstwa jest oczywisty”.

Czytaj też: Z „Dziennika Wschodniego” odchodzą dwie kolejne dziennikarki. Tytuł skręcił w stronę PiS

Dziennikarz przeszedł załamanie nerwowe, co musiał potwierdzać przed lekarzem orzecznikiem. Pracodawca nie wziął też pod uwagę sprzeciwu, jaki wobec zwolnienia wyraziła komisja zakładowa Solidarności PAP, której Pietrzak był członkiem.

Obecny wyrok, w pierwszej instancji, przyznał Pietrzakowi 18 tys. zł odszkodowania, przy czym 6 tys. zł PAP musiała wypłacić niezwłocznie, w ramach klauzuli natychmiastowej wykonalności. Sąd przyznał też obecnemu dziennikarzowi miejskiego portalu Gdańsk.pl zwrot kosztów sądowych w wysokości 4 tys. zł.

Czytaj też: Mirosław Rogalski z powrotem w Akademii Telewizyjnej TVP

(PAR, 25.08.2023)
Źródło: Press.pl

(www.press.pl)