„Każdy ma coś do powiedzenia – nie dopuszczę, by o mnie zapomnieli. Włączę się w dyskusję, ogólnikami, mnogością epitetów i synonimów, wplotę trochę słów, których znaczenia nie znam, ale brzmią mądrze. Wszystko idzie dobrze, dopóki czegoś nie chlapniemy – przestrzega Aleksandra Zawadzka w najnowszym wydaniu „Szlifu”.
Najgorzej, gdy ktoś wie więcej od nas i wychwyci pomyłkę. Wstyd? Ano, wstyd. Jednym z najmniej przyjemnych momentów jest uczucie niewiedzy połączone ze zdemaskowaniem.
Rada jest bardzo prosta. Musimy potrafić ugryźć się w język i przyznać do błędu. Nie jesteśmy alfą i omegą, przecież są kwestie, na temat których mamy pojęcie. A leczenie zostawmy specjalistom.”
O czym jeszcze można przeczytać w najnowszym „Szlifie”? Przywołajmy tytuły:
Feministka na miarę XIX wieku. Perfekcyjnie nieperfekcyjna. Porzucona miłość. Nie wszystko da się kupić. Kolejna flaszka. Daj się wciągnąć w teatr.
Maratończycy opanują Stadion Olimpijski. Totalny bałagan. Czyli o tym, co nie jest śmieszne w Prima Aprilis.
SZLIF – miesięcznik Młodzieżowej Wszechnicy Dziennikarskiej wydawany dzięki dotacji Departamentu Edukacji Urzędu Miejskiego Wrocławia – poprzednie wydania:
„Szlif”: Fabryki nienawiści
„Szlif”: Internet przejmuje media
„Szlif”: jak stajemy się jeleniami
„Szlif”: Lepsze niż rozwód Dody