
W piątek wieczorem w telewizji zobaczyliśmy rzeczy najobrzydliwsze; skandal w Gabinecie Owalnym Białego Domu, sąd kapturowy nad prezydentem Zełenskim i Ukrainą.
Zełenski, zepchnięty do defensywy, dał radę, odparł atak D. Trumpa i J.D. Vance’a. Trump „negocjował” z Zełenskim w sprawie ukraińskich złóż, groził i straszył, żądał kapitulacji. Zełenski odmówił podpisania umowy bez trwałych gwarancji bezpieczeństwa, których Amerykanie dać mu nie chcieli.
W gabinecie prezydenta USA, w spektaklu telewizyjnym zobaczyliśmy pogardę, chamstwo, butę Trumpa i wiceprezydenta Vance’a, którzy zachowywali się jak przekupki i handlarze na targowisku. To była ich kompromitacja jako negocjatorów politycznych, która pokazała, że stoją na przegranej pozycji w rozmowach z Putinem. Kreml już zaciera ręce; Putin i jego sfora cieszą się z poniżenia i zbesztania prezydenta Ukrainy, piją szampana i śmieją się w kułak. Może nawet szykują już nagrodę za wsparcie, jakie otrzymali ze strony amerykańskiej administracji. Ale nie będzie to Nagroda Nobla. W ogóle to wraca pytanie: Co Moskwa ma na Trumpa, że jest wobec niej uległy? Pamiętajmy, że mieszanie się Rosjan do wyborów w USA w 2016 roku zostało udowodnione przez amerykański wywiad i stwierdzone przez byłego prezydenta USA G.W. Busha…