Z kroniki pandemii

Pokrzywdzony kontekst

S. Małgorzata Chmielewska, przełożona polskiego oddziału katolickiej Wspólnoty „Chleb Życia”, ubolewa, że przestaliśmy się słuchać nawzajem; jesteśmy dwoma plemionami. Łagodzi dr Jarosław Kuisz, historyk państwa i prawa z Uniwersytetu Warszawskiego: – Za to mamy spokój zewnętrzny w sensie geopolitycznym. Ot, taki paradoks, do głębokich przemyśleń.

Lud nasz mówi wprost: – Wykreowane przez polityków dwie części narodu długo nie dadzą się skleić. Potrzebny odpowiedni klej. Cóż, gdy niektórym „sklejaczom” wszystko, czego się dotkną, klei się do rąk! Zezłoszczonym rodakom już nie chce się powtarzać, że np. te respiratory widma kosztowały nas, podatników, nie 220 a 370 milionów złotych. Sprawdzający transakcję posłowie pokazali, że podpisane przez Ministerstwo Zdrowia umowy, a potem wystawione faktury pro forma – to wręcz odrębne zlecenia. Może z tymi ministrami jest tak, jak z kobietami w dowcipie: Pieniądze szczęścia nie dają. Dopiero zakupy.

Na poważnie: aż strach pomyśleć, co będzie w szpitalach, do których ów sprzęt nie dotarł, kiedy zaleje nas druga fala epidemii? Poluzowane obostrzenia zaowocowały. Nowymi ogniskami choroby, jako skutek koronawesel i innych koronaimprez… Epidemiolodzy zastanawiają się, co będzie jesienią i zimą, kiedy nałoży się jeszcze grypa czy przeziębienie, ileż to kolejnych kłopotów dla lekarzy!

A dla „odważnych inaczej” wśród nas, którzy mają swoje procentowe lekarstwo? Alkohol wszak nie rozwiąże ich problemów – jak w znanym powiedzeniu. Ale z drugiej strony – mleko nazajutrz też nie. Niska kultura, w przeciwieństwie do wysokiej, pozwala nam zostać sobą. Nawet, jak się napijemy… Pozostańmy jeszcze chwilę w galaktyce dowcipu. Kolega mówi do kolegi: – Ten kryzys jest gorszy niż wirus; straciłem majątek ale czegoś mam dużo. Długów.

W skali makro, zdaniem ekonomistów, firmy są na sterydach, czyli na tarczach antykryzysowych. Podkreślają, że dług publiczny nie może przekroczyć 60% PKB (tak stanowi Konstytucja), więc wsparcie idzie z Polskiej Fundacji Rozwoju. I znowu szafa gra.

Tak, tak, wszystko przez grosiwo. Coraz go mniej w naszych kieszeniach, za to grubieją portfele w branży handlowej, usługowej i wielu innych. No i cóż to za pociecha, że najmilszy zwrot w języku polskim, to „zwrot podatku”?

To jeszcze taki kwiatek, też z ekonomicznej łąki. Dyrektor z biura Rzecznika Praw Obywatelskich oznajmił, że NFZ obcina ryczałty szpitalom, które walczyły z wirusem. A wkurzony pacjent pyta, nawiązując do kampanii, gdzie byli decydenci, kiedy psuły się losy pielęgniarek, ratowników medycznych, lekarzy i także nauczycieli? Wówczas, przed 12 lipca, rozemocjonowany tłum odpowiadał: „U prezesa”.

Publicyści byli ciekawi, gdzie powinien się udać w pierwszą podróż nowo wybrany prezydent, a Aleksander Kwaśniewski odpowiedział: „Na Nowogrodzką”. Ale trasa z rządu do Senatu okazała się nie do przejścia i nikt z decydentów nie pojawił się, aby wyjaśnić, jaki jest stan finansów państwa. Utajniony budżet. Co jeszcze pozamiatano pod dywan? Może zrobimy dywan z pleksi – odcina się żartowniś – jak pusta mównica w czasie niedoszłej debaty wyborczej?

Za to Poczta Polska miała pełne ręce roboty. Roznosiła pakiety i ostre agitki, lecz tylko jednego kandydata, drugiego, tak z rozpędu, szkalując. Jedni obywatele się dziwią: – Skąd to się bierze? Inni ripostują: – Z potrzeby. Potrzeba jest nieubłagana, tak samo jak statystyka.

W Polsce jest 40 tysięcy zakażonych, 1600 osób zmarło. 18 lipca powiadomiono o prawie 340 nowych przypadkach. Wykonuje się średnio 20 tysięcy testów na dobę. Na szczęście są ozdrowieńcy, podobno 30 tysięcy. Wśród nich Adam Małysz. Przyznaje: – Owszem, byłem bezobjawowy. Ale straciłem smak i węch. Sam pojechałem do Bielska-Białej na test. Dwa razy miałem pozytywny. Dopiero trzeci, po jakimś czasie, negatywny.

Wieje ciut optymizmem. Sąsiad cieszy się: – Dlatego, że Rafał Trzaskowski podejmie się stworzenia ruchu obywatelskiego, „bo partie już nie wystarczą”. A widzowie piszą smsy do Szkła Kontaktowego: „Zapiszmy się wszyscy do PiS i zacznijmy się uśmiechać”. Dobra zmiana. Albo: „Może nowe hasło – PObudka?”. Może nowa nazwa? Lecz Barbara Nowacka zdecydowanie reaguje: – Nie o szyld tu chodzi, a o ludzi – ich energię i oczekiwania.

Pewien znany politolog oburzał się, że podczas kampanii TVP – wszak publiczna – złamała standardy. Przyzwoitości zwłaszcza. Jest różnica – zaznaczył – czy suweren ma poczucie pełnej kontroli, czy ma pełną kontrolę. Jedno jest pewne – społeczeństwo w czasie kampanii wyszło na ulicę, aby opowiedzieć się „za” czymś, a nie „przeciw” czemuś. Historycy to odnotują. Jak również fakt, że Polacy za granicą nie mieli równego dostępu do głosowania.

A gdy 15 lipca gruchnęła wieść, że Prezydent RP Andrzej Duda wziął dobrowolnie udział w spektaklu komików, ludzie przekazywali sobie współczujące memy: „Dobrze, że nie został oszukany metodą na wnuczka!”.

Przy rozziewie prawdy i fikcji – kto będzie głośno przypominał, że Polska zasługuje na praworządność, europejskość, wolność itd.? Mądrzy nestorzy, a wśród nich prof. Adam Strzembosz, uważają budowanie równowagi władz (w sensie partyjnego rodowodu) za rozsądny kierunek najbliższej przyszłości.

Jak kota ogonem, można odwrócić proporcje sedna i kontekstu. Taki kontrapunkt… Jeśli to kontekst ma być winny, to raczej kulinarnie, a nie kryminalnie.

Małgorzata Garbacz

Pozostałe felietony „Z kroniki pandemii”