Szybkie wyjaśnienie
O incydencie pisaliśmy w Press.pl. Przypomnijmy, że 14 lipca br. w Warszawie Piasecki dokumentował protest proekologicznej grupy Extinction Rebellion, której członkowie przykleili sobie ręce do chodnika przed ministerstwem w geście solidarności z ekologami zatrzymanymi dzień wcześniej podczas protestu w Turnickim Parku Narodowym. W czasie akcji policjanci utrudniali pracę dziennikarzowi, aż w końcu postanowili go obezwładnić.
Jeden z funkcjonariuszy zaatakował dziennikarza od tyłu, chcąc założyć chwyt duszący, co widać na nagraniu wykonanym przez jedną z aktywistek. Zrobił to jednak tak nieporadnie, że sam się przewrócił, łamiąc nogę. Dziennikarza przewieziono do komendy przy ul. Opaczewskiej. Został przesłuchany jako świadek w sprawie wypadku oficera prasowego i został zwolniony po trzech godzinach bez postawienia zarzutów. Zdaniem Piaseckiego kluczowa była interwencja prawnika, który zjawił się na komendzie.
Czytaj więcej: Oficer prasowy policji chciał obezwładnić dziennikarza. Złamał sobie nogę
The Committee to Protect Journalists informuje, że rzecznik Stołecznej Komendy Policji Sylwester Marczak odpowiedział organizacji w mejlu, że władze przeprowadzą śledztwo w sprawie zatrzymania reportera „w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności”.
(MAT, 22.07.2023)
Źródło: Press.pl