Babiarz w sposób oczywisty naruszył kilka Zasad etyki dziennikarskiej w TVP SA. Między innymi artykuł I.1.: „Dziennikarz telewizji publicznej […] dokłada wszelkich starań, by zachować niezależność i bezstronność”; art. II.1.: 1. „Dziennikarz wykazuje należytą dbałość o wyraźne oddzielenie informacji od komentarza i opinii”; art. XI.4: „Język wypowiedzi dziennikarza informacji […] nie powinien zawierać określeń wartościujących i stronniczych”. Wystarczyłoby, aby jego wypowiedzią zajęła się Komisja Etyki. Niepotrzebny był ten cały cyrk z karaniem i odwoływaniem kary. To ośmieszyło władze TVP, a z Babiarza uczyniło – dla mnie mało wiarygodnego – piewcę wolności słowa. Szkoda tylko, że Babiarz nie występował wcześniej w obronie dziennikarzy zwalnianych z TVPiS przez pisowską władzę za poglądy. Mógłby wówczas uchodzić za obrońcę ludzi, a nie tylko konserwatywnych zasad.
Co do meritum jego wypowiedzi, to Babiarz może sobie mówić, co chce. Również wypowiadać taką uproszczoną, ideologiczną opinię na temat piosenki Johna Lennona, z którą ja się nie zgadzam. Jednak Babiarzowi pomyliły się porządki; zamiast pozostać sprawozdawcą sportowym, wszedł w rolę moralizatora ideologa, krytyka przesłania zawartego w „Imagine” – przesłania, którego najzwyczajniej nie rozumie. A chodzi wszak o elementarną – w tym kontekście – prawdę, że olimpiada ma łączyć ludzi niezależnie od narodowości, religii czy wyznawanych poglądów. Babiarz chciał narzucić (przez to nieszczęsne „niestety”) swoją wizję świata odbiorcy uroczystości olimpijskich. Skorzystał z wolności słowa, by zasugerować własną interpretację, ale lepiej by było, żeby ocenę „Imagine” pozostawił widzom. W ogóle dziś problem z celebrytami (i celebrytyzacją życia) polega często na tym, że wypowiadają się oni na tematy słabo przemyślane, przekraczając swoje kompetencje. A może lepiej byłoby po prostu powtórzyć za Sokratesem: „Wiem, że nic nie wiem”.
Jest jednak również pozytywna strona casusu Babiarza. Zaczęliśmy się zastanawiać nad granicami wolności słowa, nad mądrością lub głupotą wypowiadanych sądów, nad dziennikarskim profesjonalizmem i uzurpacją do „wiedzy” na każdy temat. I summa summarum pojawiła się wizja świata idealnego, w którym rywalizacja ma wyłącznie pokojowy charakter, a ludzie żyją w harmonii, braterstwie, równości i wolności. Taka przynajmniej była idea olimpizmu, niezależnie od tego, czy dziś się to komuś podoba, czy nie.
MAREK PALCZEWSKI
TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Prominentni politycy w randze ministrów i wice rządzącej Koalicji posiedli w stopniu niemal doskonałym umiejętność ględzenia o odkrywaniu prawdy! Na zwoływanych co rusz konferencjach prasowych twierdzą, że Polacy chcą przede wszystkim POZNAĆ PRAWDĘ o przewałach, aferach ekipy dojnej zmiany! Pragną jej objawienia bardziej, niż Biden pragnął ponownego wyboru na prezydenta USA!
Problem w tym, że owa prawda ujawniana przez przedstawicieli obecnej władzy jest rodakom powszechnie ZNANA! Dziennikarze śledczy przez osiem lat patrzyli na ręce kaczystowskim włodarzom i dokładnie opisywali wszelkie przejawy łamania prawa, zawłaszczania, okradania przez nich państwa! Ludzie nie potrzebują nieustannego gadania o prawdzie, TYLKO zrobienia tego, co powinno być uczynione w PAŃSTWIE PRAWA z ujawnionymi od dawna przekrętami, aferami – niezwłocznego postawienia przed wymiarem sprawiedliwości ewidentnych przestępców! A z tym jest akurat kłopot! Rząd premiera Tuska wykazuje się wyjątkową indolencją!
Kompromituje się minister sprawiedliwości i prokurator generalny Bodnar. Za jego słowami – opowieściami o siedmiu zbójach – nie idą czyny! Nie ma konkretnych oczekiwanych przez rodaków efektów jego pracy! Bezradna jest policja, irytujące są służby wyspecjalizowane w ściganiu przestępców wywodzących się z elity władzy!
Ta wielka armia agentów nie potrafi nawet dostarczyć wezwania na przesłuchanie, stawienie się świadka przed sejmową komisją śledczą! Panuje wszechobecna NIEMOC! W tym momencie przypominam rządzącej koalicji, że mamy w Polsce TRYBUNAŁ STANU – konstytucyjny organ władzy sądowniczej – którego główne zadanie polega na egzekwowaniu odpowiedzialności najwyższych organów i urzędników państwowych za naruszenie Konstytucji lub ustawy w związku z zajmowanym stanowiskiem! Mamy ów ORGAN i nic z tego nie wynika – jest, a jakoby go nie było! Na jaką cholerę i komu potrzebny jest ten Trybunał, skoro nie stają przed nim ci, którzy stanąć przed nim POWINNI?! Okazji ku temu było i jest bez liku!
ANTONI SZPAK
Źródło: Zarząd Główny SDRP