Powinniśmy sobie uświadomić, że choć wydaje nam się, że Ameryką rządzą dziś infantylni politycy w krótkich majteczkach, to z ich punktu widzenia piaskownica ze złotem jest gdzie indziej, niż myślimy. Dla nich owym złotem będzie długotrwały sojusz z Rosją, który da im atuty w rywalizacji z Chinami i na Bliskim Wschodzie oraz zapewni milczące wsparcie dla aneksji Grenlandii. Tak zwane pokojowe porozumienie w sprawie Ukrainy (na razie zupełnie nie wiadomo, na czym miałoby polegać, bo Moskwa najwyraźniej go nie chce i prawdopodobnie żąda więcej) jest tylko pretekstem do nowego podziału interesów światowych mocarstw. Ale politycy PiS i Konfederacji wciąż nie chcą tego zrozumieć i mocno tkwią w zabetonowanych bańkach. Polityk głupi przed dealami Trumpa będzie jeszcze głupszy po nich i jeden z drugim będą powtarzać głupoty, że Niemcy oddadzą nas w łapy Rosji. Najdalej w podłości zabrnął poseł Janusz Kowalski, który napisał, że „Polska powinna wystawić bardzo wysoki rachunek Ukrainie za pomoc” i „uprawiać realną politykę, jak USA”. Czyli co, Polska miałaby dogadać się z Putinem i wbić nóż w plecy sąsiadowi? Ohyda!
Trump, nie konsultując tego z żadnym z dotychczasowych sojuszników, wstrzymał pomoc wojskową dla Ukrainy, odciął ją od danych wywiadowczych oraz zapowiedział reset z Rosją. To jest zdrada Ukrainy – Putin triumfuje. Jednocześnie Amerykanie przyznali 4 mld dolarów na pomoc dla Izraela. Mówią też o zniesieniu sankcji wobec Rosji. O czym to świadczy? Praktycznie nie ma znaczenia, co zrobi Ukraina, bo karty wydają się znaczone i już rozdane; Ukraina została skazana na pożarcie, a dokona się to ostatecznie przy stole amerykańsko-rosyjskich rokowań. Naiwnością jest uważać, że USA trwać będą przy Ukrainie, gdy Zełenski podpisze umowę ws. metali ziem rzadkich. W Polsce politycy zaślepieni miłością do Trumpa nie mogą tego pojąć i wciąż się łudzą, że Trump nas kocha i „stoi za nami murem”.
Głupków na świecie i w Polsce nie brakuje. Ale media nie mogą im przyklaskiwać. Media muszą nazywać rzeczy po imieniu; ostrzegać, przywoływać do rozumu, a kiedy trzeba, grzmieć i piętnować. Nie można spokojnie przechodzić nad słowami b. ministra edukacji Czarnka o prezydencie Zełenskim czy nad antyukraińskimi, wręcz prorosyjskimi, bo zgodnymi z narracją Kremla wypowiedziami innych polityków PiS i Konfederacji. Trzeba im powiedzieć krótko i dosadnie: przestańcie robić za pożytecznych idiotów Putina i Trumpa!
Marek Palczewski
TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Magdalena Biejat trafiła na listę kandydatów startujących w wyborach na prezydenta RP z łapanki! Nowa Lewica – rachityczna partia, pozbawiona charakteru i wyrazistości – bliska upadku i zejścia ze sceny politycznej na wieki wieków amen – bez wahania i skrupułów wrzuciła na głęboką wodę przygarniętą uciekinierkę z partii Razem i ze spokojem przygląda się, jak tonie! Szanse Madzi na zrobienie przyzwoitego wyniku wyborczego – utrzymania się na powierzchni – są minimalne, żeby nie powiedzieć zerowe!
Biejat nie potrafi, nie jest w stanie zainteresować, przekonać do siebie wyborców. Jest mdła, nijaka! Nie ma w sobie za grosz charyzmy! Marny z niej mówca i żaden lider, przywódca! W jej wyborczych wystąpieniach nie ma niczego ciekawego, frapującego, wartego uwagi – banał banałem banały pogania! Wymownym przykładem, takiej paplaniny jest hasło wyborcze Madzi: Łączy nas więcej. Wspaniale, że więcej, a nie mniej. Wypadałoby jednak przy tej okazji powiedzieć rodakom, CO konkretnie nas łączy, o ile WIĘCEJ, od kogo i czego?! Ale tym Biejat głowy sobie nie zaprząta! Za to z uporem godnym lepszej sprawy przypomina rodakom, że lepiej jest budować porozumienie, niż tworzyć podziały! Szkoda, że Madzia poprzestała na odkryciu owej prawdy. Mogła śmiało dorzucić jeszcze kilka podobnych komunałów; lepiej być młodym, zdrowym i bogatym niż starym, chorym i biednym, lepiej byle jak siedzieć, niż dobrze stać, czy lepiej mieć co zdjąć, niż nie mieć czego założyć!
Z uwagą wsłuchuję się w głos Madzi, gdy próbuje znaleźć przyczyny spadających notowań Nowej Lewicy i gdy głośno zastanawia się, jak zatrzymać ów trend, zejść z równi pochyłej! Generalnie kandydatka Biejat upatruje ratunku w odpowiedzi towarzyszy i towarzyszek na proste, ale istotne pytania: Jak mówić do swoich wyborców? O czym do nich mówić? Co jest dla partii priorytetem? Czy potrafimy dobrze te priorytety sprzedać? Z tego, co twierdzi Biejat, zażarta dyskusja w łonie partii i poza nią TRWA i trwa mać, aż do wyprowadzenia sztandaru Nowej Lewicy!
Antoni Szpak
Źródło: Zarząd Główny SDRP