MENU:

Strona główna
Aktualności
Działalność
Statut
Władze
Członkowie
Zmarli 
Archiwum
Pobierz
Forum
Książki 
Gratulujemy 
Linki

 

Napisali o książce:
Joanna Lamparska, fotografie: Krzysztof Góralski
"Magia dolnośląskich zamków - rezydencje i ich losy"

Czterdzieści dwa powody do zadowolenia...?

     Po roku 1945 jeden z najpiękniejszych regionów Niemiec - Dolny Śląsk - stał się częścią powojennej Polski i wraz z też niemieckim Pomorzem Zachodnim i sporym kawałkiem Prus Wschodnich nazwanym "Ziemiami Odzyskanymi". Udowadnianie, że są to prastare "Ziemie Piastowskie" trwało kilkadziesiąt lat, a jednym ze sposobów na potwierdzenie tej tezy było nie tylko fałszowanie historii zawartej w dokumentach, ale też fizyczne zacieranie śladów 600-letniej obecności na tych ziemiach wszelkich nacji na czele z niemiecką - prócz polskiej. Można to zrozumieć, choć nie usprawiedliwić, jedynie koniecznością samoulegitymizowania się nowej, narzuconej społeczeństwu władzy, głoszącej wszak sprawiedliwość społeczną.

     Zaś "sprawiedliwość społeczną" egzekwowano po bolszewicku, według sprawdzonych, rewolucyjnych zasad - teraz my będziemy jeździć karetami, a panowie przerzucać gnój, często na Workucie.

     Tuż po wojnie na terenach byłej Rzeczypospolitej, a bez utraconych Kresów, znajdowało się około 20 tysięcy wartościowych, najczęściej historycznych obiektów; pałaców i pałacyków, dworów i dworków z przyległościami parkowymi czy ogrodowymi, z reguły wyposażonymi w tzw. majątek ruchomy - wysokiej klasy meble, niejednokrotnie dzieła sztuki, rodzinne pamiątki stanowiące w zasadzie skarbnicę narodowej tradycji, obyczajów i kultury. Trzydzieści lat później doliczono się ich zaledwie... 2 tysiące.

     Doliczając do tego 7 tysięcy zabytkowych budowli tylko z Dolnego Śląska, z których dochowało się do dzisiaj kilka, może kilkanaście procent, otrzymamy tragiczny bilans nie tyle wojny, bo ta niszczyła głównie miasta, co czasu po. Czasu, w którym odbudowywano kraj łącznie z restauracjami starówek na czele ze Starówką warszawską, przecież nie restaurowaną, a wznoszoną niemal od fundamentów po to tylko, by tę biedną, przedwojenną dzielnicę slumsów uczynić wzorowym osiedlem socjalistycznym, gdzie artysta obok robotnika będą razem tworzyć świetlaną przyszłość, cokolwiek miałoby to oznaczać, a jednocześnie niszczono, czy dopuszczano do niszczenia, tysiące pięknych zabytków.

     Wrocławscy dziennikarze - Joanna Lamparska i Krzysztof Góralski - są autorami pięknej książeczki(?) pod tytułem "Magia dolnośląskich zamków", będącej czymś pośrednim między turystycznym przewodnikiem a niewielkim albumem. Na miano albumu zasługuje ze względu na kilkadziesiąt świetnych fotografii Krzysztofa Góralskiego, który znakomicie operując światłem, barwą i kadrem, nie ograniczającym się do samej architektury, potrafił pokazać ciepły, nieco nostalgiczny obraz miejsc, które szczęśliwie, choć w różnym fizycznym stanie, dotrwały do naszych dni.

     Zdjęcia towarzyszą krótkim, ale smakowitym tekstom Joanny Lamparskiej, opisującym dzieje budowli i ich właścicieli, z lekkim przymrużeniem oka przywołującym niesamowite legendy, a też listy gości bywających w owych rezydencjach, wśród których nie brakuje koronowanych głów, o innej błękitnokrwistej drobnicy nie wspominając.

     Teksty te zawierają również suche, wyprane z emocji informacje o powojennych losach tych 42 pokazywanych obiektów. 42 z 7 tysięcy! Otóż 12 z nich zostało zniszczonych czy kompletnie zdewastowanych przez żołnierzy radzieckich, a 11 przez... no właśnie, kogo? Nowe władze, miejscową ludność, szabrowników? Chyba po trochu wszystkich, ale w każdym razie przez polskie ręce. Wstyd, ogromny wstyd...

     Jednak mamy tu też, a może przede wszystkim, do czynienia z nadzieją. Nadzieją, że to zło i bezmyślność powoli ustępują. Bo przecież w ciągu ostatnich lat wiele z tych perełek dolnośląskiej architektury pałacowej czy rezydencjalnej zostało uratowanych i odrestaurowanych. Co prawda w większości nie za polskie pieniądze, ale według mnie nie ma to większego znaczenia. Nadal jesteśmy, mimo przynależności do Unii Europejskiej, biednym krajem, a tego rodzaju przedsięwzięcia są niesłychanie kosztowne.

     Ważne jest, że zdajemy już sobie sprawę z tego, iż dostaliśmy to wszystko w depozyt od Pani Historii i nie wolno tego depozytu traktować, za przeproszeniem, jak psie gówno.
Co robiono przez kilkadziesiąt lat.

Andrzej Łapieński

______________________________
Stowarzyszenie Dziennikarzy RP - Dolny Śląsk
Podwale 62, 50-010 Wrocław
tel./tel 48-71 341 87 60
sdrp.wroc@interia.pl