MENU:

Strona główna
Aktualności
Działalność
Statut
Władze
Członkowie
Zmarli 
Archiwum
Pobierz
Forum
Książki 
Gratulujemy 
Linki

 

Autor o swojej książce:
Wykonywanie wolnych zawodów w Polsce

     Książka ta powstała przypadkiem, odegrała jednak – jak się później okazało – zasadniczą rolę w mojej drodze zawodowej i osobistej. Stała się podstawą do wszczęcia i zakończenia procedury habilitacyjnej na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. Jest ona swoistego rodzaju podsumowaniem dotychczasowych moich rozważań prawnych, jakie odnosiły się do spółek handlowych, w których uczestniczą osoby wykonujące wolne zawody.

     Status prawny tych osób fascynował mnie od dawna, czego dawałem wyraz w literaturze prawniczej. Stawiałem sobie pytanie, czy wolny zawód to relikt przeszłości, czy też symbol wolności gospodarczej, czy to tylko i wyłącznie zgrabne pojęcie językowe, czy coś więcej. Skoro o wolnych zawodach zawsze chętnie pisano, to uznałem, że może warto nadać temu terminowi odpowiedni wyraz jurydyczny, tak ażeby miał wyraźne oblicze prawne.

     W książce mocno akcentuję brak normatywnej definicji wolnego zawodu co – moim zdaniem – rodzi wiele nieporozumień faktycznych i prawnych, zaciera znaczenia wolnego zawodu, kształtującego się na od wieków w historii ludzkości.

     Opisując elementy składające się na pojęcie wolnego zawodu, dochodzę do przekonania, że niezbędne jest poważne zajęcie się tą kwestią przez ustawodawcę. Stwierdzam, że warto nie tylko uregulować status osób wykonujących wolny zawód, ale też wyraźnie rozgraniczyć jego pozycję od innych osób, zwłaszcza od przedsiębiorców, którym może być każdy, kto chce prowadzić działalność gospodarczą.

     Problematyka wolnych zawodów generuje różnego typu kwestie organizacyjne i prawne. Nie mam zamiaru tu o nich pisać. Część z nich znajduje się w mojej książce, która była i jest adresowana do Czytelnika, poszukującego odpowiedzi na wiele pytań odnoszących się do jego statusu zawodowego i możliwości wykonywania swojej profesji w oparciu o obowiązujące akty prawne. Jeden z wątków dotyczy dziennikarzy (s. 282 i nast.) i ich pozycji prawnej.

     Książka wskazuje na formy organizacyjno-prawne, w jakich ustawodawca dopuszcza możliwości wykonywania wolnego zawodu. Nie jest ich wcale tak wiele, są one jednak ściśle skatalogowane i oznaczone. Należy do nich także spółka partnerska, o której już wcześniej pisałem na łamach literatury fachowej. Pragnę bowiem zaznaczyć, że w tzw. doktrynie prawniczej byłem od dość dawna.

     Jestem autorem lub współautorem kilku monografii, podręczników i różnego typu opracowań. Wśród nich znaleźć też można komentarze do kodeksów, udział w encyklopedii prawa i leksykonach prawniczych, materiałach źródłowych. Napisałem ponad 500 artykułów, znaczna część z nich była publikowana w ogólnopolskich pismach prawniczych. Nigdy jednak nie zapominam, że warsztatu nauczyłem się we wrocławskiej prasie codziennej, od osób, które nie szczędziły mi krytycznych uwag i opinii. Była to wyjątkowa szkoła, która dała mi wiele do myślenia.

     Od urodzenia jestem wrocławianinem, tu spędziłem dzieciństwo, młodość i studia. Przeszedłem wszystkie szczeble pracy dydaktycznej i naukowej na uniwersytecie. Teraz moją rolą jest nauczanie młodzieży akademickiej i jej promocja naukowa. Staram się, by jak najszybciej zaczęła pisać swoje prace, eseje, artykuły i inne opracowania. Wiem dobrze, jak dodaje to wigoru naukowego i wiary w siebie. Mam się czym pochwalić, czterech moich seminarzystów jest już od kilku lat doktorami nauk prawnych, a za chwilę jeden z nich stanie się doktorem habilitowanym. Nie wspomnę o magistrantach.

     Od niedawna jestem red. naczelnym miesięcznika Rejent, pisma polskich notariuszy, dzięki czemu poznaję, z drugiej strony, tajniki pracy redakcyjnej. 

     Kilka lat temu zasmakowałem w pisaniu reportaży z podróży na łamach tygodnika Angora, a dokładniej w ramach „Peryskopu”, przeglądu prasy fachowej, którą prowadzi znany felietonista i podróżnik – red. Henryk Martenka. Pomysł ten mi wpadł do głowy, gdy wróciłem z Chin, a wrażenia nie pozwalały zapomnieć, co tam widziałem. Nie byłem w stanie tego opowiedzieć w kilku słowach. Zacząłem więc pisać o podróżach na wyspy greckie, karaibskie (Kuba, Jamajka, Bahamy, Dominikana), do Meksyku, Izraela, Maroka, Egiptu, Peru, Boliwii, Sycylii, Syrii, Jordanii i Krymu. Nie zapomniałem też o rodzinnych korzeniach ze Lwowa i Wilna… 

     Teraz piszę, gdy odczuwam takie pragnienie, a dość często mi się to zdarza. Jeżeli prawdą jest, że pisanie to sposób bycia wolnym, to co jakiś czas mi udaje mi się „stać się podróżnikiem w głąb siebie”. Te słowa Ryszarda Kapuścińskiego szczególnie dobrze pamiętam i dedykuję je wszystkim tym, którzy potrafią zachować dystans do otaczającego świata, a jednocześnie nie zapominają o tym, że jedyne, co człowiek posiada, to swój własny czas, który bardzo szybko biegnie.

Jerzy Jacyszyn

______________________________
Stowarzyszenie Dziennikarzy RP - Dolny Śląsk
Podwale 62, 50-010 Wrocław, tel./tel 48-71 341 87 60
Konto: nieaktualne o/Wrocław nieaktualne
sdrp.wroc@interia.pl