MENU:

Strona główna
Aktualności
Działalność
Statut
Władze
Członkowie
Zmarli 
Archiwum
Pobierz
Forum
Książki 
Gratulujemy 
Linki

 

Niekonwencjonalny przewodnik

     Podobno papież Klemens VIII jeszcze na łożu śmierci wzdychał do znakomitego wareckiego piwa, w którym rozsmakował się, rezydując w Polsce jako nuncjusz. Jego „o sancta piva di Polonia!” towarzyszący mu kardynałowie odczytali jednak jako modlitwę do tajemniczej świętej, powtarzali więc gromko: „O Sancta Piva, ora pro eo!” (o święta Piwo, módl się za nim).

     Pyszną tę anegdotę znajdziemy – obok wielu innych – w Niekonwencjonalnym przewodniku po wrocławskiej katedrze Wojciecha Chądzyńskiego. Dlaczego niekonwencjonalnym? Bo w niczym nie przypomina szacownych prac spod znaku tradycyjnej historiografii. Dziennikarski temperament autora pozwolił przekuć suche fakty historyczne w zabawne i lekkie opowieści o przeszłości, nierzadko z sensacyjnym posmaczkiem. Anegdota rodzi anegdotę, skojarzenie goni skojarzenie, a historyjki – niczym oczka jednego łańcucha – zazębiają się i łączą w wartką narrację.

     Opowieść wybiega czasem daleko poza wrocławską katedrę i jej znakomite dziedzictwo, poszerza kontekst. Znajdziemy tu więc nie tylko anegdotę o papieżu Klemensie, ale również historię św. Urszuli, angielskiej królewny, którą – na skutek błędnego odczytania łacińskich inskrypcji nagrobnych – na długie lata powiązano z kultem jedenastu tysięcy dziewic, czy genezę rzucenia klątwy na Jana Luksemburskiego króla Czech przez biskupa Nankiera. Egzotyką pobrzmiewa opowieść o piratach, próbujących zrabować cenne marmurowe rzeźby, które transportowano z Italii, by upiększyć mauzoleum pierwszego wrocławskiego kardynała, Fryderyka von Hessen-Darmstadt – w katedralnej kaplicy św. Elżbiety.

     Książeczka jest bogato ilustrowana – rycinami, reprodukcjami oraz fotografiami.

Joanna Kaliszuk
www.mieszkaniegepperta.pl


Był sobie gotyk...

     Czym jest katedra? Oczywiście, miejscem kultu religijnego, świątynią najwyższej rangi na obszarze diecezji, odpowiedniej do tej rangi wielkości i urodzie, kościołem dominującym pośród innych. Ale nie tylko.

     Kathedra – to słowo po grecku od czasów starożytnych oznacza... krzesło. Krzesło, można powiedzieć, mebel banalny, ale nie w tym przypadku. Sedno bowiem tkwi nie tyle w krześle, choćby najbardziej wygodnym i urodziwym, co w osobie, która na nim zasiada. A na owej katedrze zasiadali ludzie mądrzy, cieszący się szacunkiem, professores, czyli nauczający. Stąd później w akademiach i uniwersytetach wzięły się katedry jako podstawowe komórki organizacyjno-dydaktyczne.

     Chrześcijańskim biskupom, już z definicji będącym nauczycielami, bo przecież pasterzami wiernych owieczek, odpowiednie krzesło było po prostu niezbędne. Otoczono je więc najpierw skromną, potem dość okazałą, a w połowie XII wieku monumentalną budowlą nazwaną oczywiście – katedrą. A biskupi majestat krzesło przemienił w... tron. 

     Owe katedry (ale też inne gmachy, świeckie), wznoszone najpierw we Francji, a później w całej niemal Europie aż do końca XV stulecia, były w dziejach architektury czymś nadzwyczajnym. Rozwiązaniami technicznymi, konstrukcyjnymi, wyprzedziły swoją epokę w sposób rewolucyjny. Rewolucja polegała przede wszystkim na jednoczesnym zastosowaniu trzech nowatorskich, inżynierskich koncepcji: sklepienia krzyżowo-żebrowego, łuku ostrego oraz systemu łuków odporowych i przypór. To umożliwiało budowanie ogromnych przestrzennych obiektów, wypełnionych naturalnym, przenikającym przez witraże światłem. Z niewielką przesadą można powiedzieć, że była to prorocza zapowiedź późniejszego o kilka stuleci, współczesnego nam budownictwa szkieletowego.

     Zaś decorum zarówno zewnątrz i wewnątrz świątyni miało za zadanie – jak pisze prof. Białostocki – zilustrować i ująć całokształt życia ludzkiego w całość, powiązać ją z czasem ujętym w rytm roku kościelnego. Można tam znaleźć wszystko: w portalach, tympanonach, archiwoltach mrowi się tłum różnych postaci – święci, męczennicy, prorocy, personifikacje różnych pojęć, cech i zjawisk. Złożoność człowieczej egzystencji, przyporządkowanej Boskiej Woli. Eschatologia, wzniosłość i marność, zaklęte w kamień...

     Nadchodziły jednak nowe czasy. Giorgio Vasari (1511-1574), włoski rzeźbiarz, malarz, architekt i historiograf, pogardliwie nazwał ten styl gotyckim, co znaczyło, że barbarzyński, typowy dla prymitywnych Gotów. Goci jednak nie mieli nic wspólnego z katedrami, szczególnie że znikli z dziejów Europy sześćset lat przed ich powstaniem.

     A nazwa się przyjęła. Przyjęła się tak bardzo, że przez następne trzysta lat w tych „barbarzyńskich”, smukłych katedrach działa się wymiana. Gotyku na renesans, manieryzm, barok, a nawet na rokoko. Wstyd powiedzieć, ale gotyckie alegorie demontowano i wyrzucano, zastępując gładkimi, barokowymi cacuszkami, w rodzaju kaplicy Elektorskiej we wrocławskiej katedrze, o której pisze Wojciech Chądzyński w Niekonwencjonalnym przewodniku po wrocławskiej katedrze. Owa kaplica, zbudowana w ciągu ośmiu lat (1716–1724), wzbudzająca do dziś podziw, jest w istocie mauzoleum księcia Franciszka Ludwika von Pfalz-Neuburga. Jego siostra Leonora, żona cesarza Leopolda I, sprawiła, zaledwie dziewiętnastoletni Franciszek, nie mając nawet święceń kapłańskich, został... wrocławskim biskupem. Biskup był nie tylko szwagrem cesarza, ale też niezbyt udanego polskiego królewicza, Jakuba Sobieskiego, męża jego drugiej siostry – Jadwigi Elżbiety. I elektorem Palatynatu, czyli człowiekiem mającym wpływ na wybór cesarza.

     Nie był hierarchą szczególnie się wyróżniającym. Usiłował naprawiać „szkody” wyrządzone przez Reformację, sprowadził do Wrocławia zakony urszulanek i bonifratrów, opiekował się sierocińcami. Nawet dwa ufundował. Słowem – czynił to, co powinien czynić każdy biskup. Nawet dzisiaj.

     Mauzoleum, miejsce jego spoczynku, kosztowało 200 tysięcy florenów, czyli ponad 700 kilogramów... złota, którego kurs był wtedy znacznie wyższy niż dzisiaj. Znakomite malarstwo, postacie z marmurów śląskich, salzburskich, kararyjskich. Zaprojektował je architekt Jan von Erlach, sławny już budowniczy Schönbrunnu w Wiedniu. I naprawdę jest co podziwiać. Można powiedzieć, że śmierć biskupa nabrała tu większego znaczenia niż jego życie.

     Taki mały, pyszny Tadż Mahal, wzniesiony samemu sobie...

     Autor oprowadza po katedrze i okolicy sposobem właściwym dla spieszącego się turysty, który ma „zaliczyć” kolejny zabytek i ewentualnie zapamiętać to, co najbardziej efektowne. Efektowna jest więc barokowa ambona (1723), ołtarz główny ze wspaniałym tryptykiem, przeniesionym tu po wojnie z ewangelickiego (!) kościoła w Lubinie, efektowne są niemal współczesne witraże, kaplice w różnej stylistyce i z różnych okresów, umieszczone w bocznych nawach, wiele rzeźb i malowideł, czy wreszcie ogromne organy w lwiej części pochodzące z Hali Berga (czy Ludowej lub Stulecia, jak kto woli). Jak przystało na wytrawnego przewodnika, okrasza informacje historyczne elegancką anegdotą czy pobożną legendą.

     W latach dwudziestych XIX wieku, a więc z początkiem romantyzmu, gotyk począł przeżywać powtórne narodziny. Znów uznano go za piękny. Wielką zasługę w tym dziele położył Wiktor Hugo, znakomity autor Dzwonnika z Notre Dame. Wiele z francuskich katedr gotyckich poddano kuracji oczyszczającej, usuwając narosłe przez kilka wieków obce mu naleciałości i przywracając, na ile to się dało, pierwotny wygląd.

     Inne – angielskie, holenderskie, włoskie, niemieckie i śląskie – w zasadzie pozostały bez zmian. Katedra wrocławska jest właśnie taką. Exterior gotycki, interior – mieszanina. Mieszanina, co prawda piękna i zasługująca na uznanie, ale jednak...

     Co zaś do Niekonwencjonalnego przewodnika… Wojciecha Chądzyńskiego, to mam dwie niewielkie pretensje. Brakuje mi w nim choćby niewielkiego, prostego planu świątyni, z zaznaczonymi na nim najciekawszymi elementami i usytuowaniem kaplic. Zaś nie najlepszej jakości czarno-białe zdjęcia należałoby zmienić na profesjonalne, kolorowe.

     Koszty?

     A cóż one mogą znaczyć przy 200 tysiącach złotych florenów!

Andrzej Łapieński

______________________________
Stowarzyszenie Dziennikarzy RP - Dolny Śląsk
Podwale 62, 50-010 Wrocław, tel./tel 48-71 341 87 60
Konto: nieaktualne o/Wrocław nieaktualne
sdrp.wroc@interia.pl