MENU:

Strona główna
Aktualności
Działalność
Statut
Władze
Członkowie
Archiwum
Pobierz
Forum
Linki

Umarła dziennikarka Polskiego Radia Wrocław. Żyła 43 lata.
Ewa Stramska

Motto
Dziś, gdy godzina rozstania wydzwoni,
nie dam kamienia, bukietu nie splotę,
dam Ci coś więcej, bo z serca, nie z dłoni,
żal i tęsknotę…

 

Kochana Ewo!

 

     Chcę Ci dziś, na pożegnanie, dać wszystko, co mam, w tym tomik poezji Katarzyny Sarnowskiej pt. „Igrając ze śmiercią”. Bowiem Ty wiedzę na temat igrania z tą Istotą, znaną nam wszystkim, ale niezwykłą i tajemniczą, poznałaś dobrze w marcowe, wilgotne popołudnie, przeszło rok temu. To śmierć igrała z Tobą, bawiąc się Twoim zdrowiem, samopoczuciem, emocjami, a także Twoimi Najbliższymi. Weszli oni w krąg tego danse macabre, którego tony słychać aż było za morzem, w Szwecji. Ty byłaś wytrwała! Tańczyłaś ten swój śmiertelny taniec w sposób dzielny, nie myliłaś kroków do lekarzy, szpitali, ludzi. A przecież nie wszyscy i nie zawsze byli dla Ciebie życzliwi! Choć już podczas choroby powkładali swoje nowe maski, gdy zaczął się ten śmiertelny taniec. Ty jakby nigdy nic uśmiechałaś się nadal przyjaźnie, nie tracąc cierpliwości. Nawet do tych, od których zaczęło się cierpienie! Byłaś taka mężna, waleczna w pokonywaniu tej swojej rozkładanej jak raty choroby. Jak wojska z przyczółka po opuszczeniu pola walki rak atakował Twój niezwykle wrażliwy organizm. Twoja dusza cierpiała jednocześnie. I tak obolała w dwójnasób pracowałaś intensywnie, nagrywając radiowe wypowiedzi ludzi o naszym skomplikowanym świecie, o Bogu, o życiu, a także o śmierci. Wiem, że się jej nie bałaś. Mam na to przykłady z rozmów z Tobą, gdy to ja szłam na operację, jak i z moim mężem śp. Wojciechem J. Hasem w Szwecji, w Malmö, u Twojej Mamy. To przecież Ty Hasowi mówiłaś, że tak jak w jego filmach jest drugi brzeg i metafizyczne lustro. A samo życie to wnętrza zwiedzanie.

 

     Docierałaś ze swoją dobrocią, miłością i ludzkim ciepłem, życzliwymi gestami nawet do tych, którzy nie byli skorzy akceptować Twoich pomysłów i nie wierzyli, że komuś innemu oprócz kwiatów, cukierków, korali można bezinteresownie dać coś więcej. Więcej wiary , nadziei i dobrej energii. Ty byłaś tą dobrą radiową energią i promieniowaniem dobrych fal płynących z wnętrza człowieka. Jestem Ci za to bardzo wdzięczna, że w bardzo trudnych chwilach miałaś dla mnie czas i umiałaś zawsze pocieszyć i usprawiedliwić. I wierzyć w człowieka, dawać mu nadzieję, że każdy dzień to nowe promienie życiowego słońca. I pamiętaj Ewo: „że nie odchodzi się tak naprawdę i zupełnie, bo mimo wszystko pozostaje się w czyjejś pamięci i czyimś czekaniu”.

 

     Pamięć moja jest nieobojętna wobec Ciebie i taka pozostanie. Także tych, którym pomagałaś. Np. niesłyszącym uczniom Wrocławia. To dzięki Twoim staraniom jako szefowej redakcji doszło kilka lat temu w Polskim Radiu Wrocław do charytatywnego koncertu na rzecz tej młodzieży, choć ówczesna pani dyrektor takimi Cię nękała pytaniami: „Jak to, u nas, w Radiu, koncert dla niesłyszących?”...

 

     Walczyłaś nie tylko z takimi przeciwnościami. Los Ci zsyłał przez ostatnie miesiące życia o wiele gorsze, z chorobami najbliższych włącznie. Walczyłaś dzielnie i do końca nie tylko z przeciwnościami losu, ale i ze swoją śmiertelną chorobą, która, wydawało się, że Cię kilka razy pozostawiała w spokoju, a Ty, Ewo...

 

Byłaś kroplą deszczu na drzewie świata

I jakże często pomostem dla tęczy.

Słońce okazało się śmiercią.

 

     Na pewno miał rację poeta R.M. Rilke, który pisał:

 

     Każdemu daj śmierć Jego własną, Panie,

     daj umieranie, co wynika z życia,

     gdzie miał swą miłość, cel i biedowanie.

 

     Pragnę właśnie dziś przypomnieć Tobie, Ewo, nasze wspólne chwile, nocne audycje, podróże, rozmowy, szczególnie te przez telefon wczesnymi rankami lub późnym wieczorem, gdy umęczona chemioterapią zasypiałaś. Muszę Ci podziękować za Szwecję, Twoich Rodziców, za pomoc w zrozumieniu poczynań tych, których mnie samej trudno jest zrozumieć do dziś. Za naukę wybaczania i tolerancji. Ty – wielki, niepowtarzalny przykład potępianej w naszym kraju tolerancji dla innego koloru skóry, innej religii i obyczajów. I poprzez Twoje kiedyś nocne, a od niedawna wczesnoporanne audycje, uczące wsłuchiwania się w samego siebie i w Boga! I dlatego, Panie Boże, proszę Cię słowami poety:

 

     Daj nam wiarę, że to ma sens,

     Że nie trzeba żałować Przyjaciół,

     Że gdziekolwiek są – dobrze im jest,

     Bo są z nami, choć w innej postaci.

 

     Ewo, gdziekolwiek jesteś, którąkolwiek otwierasz dziś nieba bram, niech Ci tam będzie dobrze i nietęskno. Niech otoczą Cię tylko przyjazne Anioły, bo i te, jak ludzie, są wszak złośliwe. Żegnam Cię, Ewo, tak ciepło, jak na Inki imieninach w lipcowy gorący wieczór. Choć tym razem zbliżam się ku Tobie na odległość oddechu, szepcąc Ci do ucha słowa najczulsze i koleżeńskie. Wtenczas, przy imieninowym toaście, nie mogłam tego zrobić, bo byłam przeziębiona i bałam się o Ciebie, żeby wirusy nie narozrabiały.

 

     Odeszłaś cicho i bez pożegnania,

     Jak ten, co nie chce swym odejściem smucić,

     Jak ten, co wierzy w chwili rozstania,

     Że ma niebawem z dobrą wieścią wrócić.

 

     Dziś na Twoim grobie złożę kwiaty pamięci. Drzewa szeptać będą moje modlitwy. Choć nie mogę pojąć, Panie, dlaczego dając mojej przyjaciółce i powiernicy tak piękną duszę, tak szybko chciałeś mieć Ją u siebie?

 

WANDA ZIEMBICKA

 

Pogrzeb odbył się 17 sierpnia 2004 r. na wrocławskim cmentarzu przy ul. Bujwida.

______________________________
Stowarzyszenie Dziennikarzy RP - Dolny Śląsk
Podwale 62, 50-010 Wrocław
tel./tel 48-71 341 87 60
sdrp.wroc@interia.pl