Suweren odwraca się od polityki. Pandemia, wojna, powódź, szarpanina partyjna w kraju. Do diaska – ileż żywiołów! Za dużo, za gęsto, za trudno. Fale są rozmaite; pamiętacie tę w wojsku? Podobno wygasa, ale koty, czyli poborowi przez długi czas byli upokarzani przez starszych kolegów. Teraz obywatele są męczeni przepychankami o umocowaniu prokuratora generalnego. Także – o sytuacji w Sądzie Najwyższym. Jeden z sędziów, powiedział o obecnej pani prezes, że jest ona prezesem… swego biurka. O praworządności przypomnijmy tylko – co podkreśla wybitna prof. Ewa Łętowska i wielu jej równie charyzmatycznych kolegów: – Nie ma dwóch porządków prawnych. Jest jeden. Z chaosem wprowadzonym przez poprzednią ekipę. Trzeba naprawiać krok po kroku. Zdaniem prof. Andrzeja Rycharda, będzie to nadal politycznym paliwem. Na szczęście, tego do baków aut, cena spada. Już do ok. 5,70 zł za litr.
Ostatnio zwrócił uwagę komórkowy mem: „Politycy PIS, jak rzeki, starają się trzymać koryta”. Co innego dowcipne, a co innego nienawistne komentarze. Na Uniwersytecie Warszawskim ruszyła kampania z namawianiem „do słów z szacunkiem, nawet do oponenta”, pt. Uważajmy na słowa (za proto.pl). Niejeden nastolatek twierdzi, że od partii zdecydowanie woli – party. A na nieustanne potyczki polityków, ma określenie „tandetna buła”. Czyli – chała!
Czy nadchodząca fala podwariantu koronawirusa będzie dotkliwa? Pierwsze dostawy szczepionki mają dotrzeć do nas wkrótce. Znowu będą apele o zaszczepienie się. Oby – nie daremne. Zarządzanie kryzysowe, jak podczas powodzi, nie pójdzie do lamusa. Choć, tamże chciałoby się odesłać epidemię. Rodakom nie szczędzono informacji o wodnym żywiole: 13 września premier zapowiadał podtopienia i powodzie błyskawiczne. Były relacje ze sztabów kryzysowych, alerty RCB, mobilizacja wojska (26 tysięcy mundurowych na zalanych terenach – operacja Feniks) i wszystkich innych służb, zachęta i wdzięczność dla wolontariuszy. Niż, winowajca w Polsce, miał pochodzącą ze wschodu raczej, nazwę Boris… Ale lepiej wspominać pospolite ruszenie. Owszem, pod prąd trudno płynąć. Jednak – to takie nasze, polskie, że w kłopotach wiemy, jak sobie pomagać. Wręcz – budujące!
UFF, wreszcie szczypta optymizmu. Jak w reklamie pewnego leku do walki z alkoholizmem: „Kup, bo on wróci ci chęć do bycia trzeźwym”. W żarcie, rozmawiają dwaj studenci: – Czasem mam ochotę się pouczyć. – I co – pyta kolega? – No co, czekam, aż mi
przejdzie. Jeszcze o wodzie: na egzaminie, profesor do zdającego: – Ależ leje pad wodę! – Owszem, ale temat rzeka. Rozpoczął się rok akademicki, więc jeszcze dowcipy na czasie. Powtarzanie jest najlepszą metodą uczenia się. Trzeba powtarzać „będzie dobrze, będzie dobrze”. A jak egzaminator zapyta zestresowanego studenta, czy obawia się jego pytań, najlepsza jest riposta: – Skądże, obawiam się swoich odpowiedzi”. No właśnie, szybko zleci czas do sesji, żeby nie napisać – upłynie. Rozmowa w akademiku: – Stary powiedz, jak napisać rodzicom, że znowu oblałem? – Napisz po prostu – „U mnie nic nowego”. No, to na koniec pytanie – co robią studenci na matematyce? – Szukają wspólnego mianownika. Ludzkie życzenie na zalew codziennych problemów. Każdej rangi.
Małgorzata Garbacz