W pochodzie mutacji
Nie ciskajcie gromów. I – jak rzekł, w wyborczej debacie, jeden z kandydatów na fotel prezydenta Rzeszowa – nie odwracajcie kota ogonem, o 180 stopni, do góry. Uważny widz podobny lapsus skomentował: „Lepiej milczeć i wyglądać na głupiego niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości”. A na poważnie, rzecznik RPO, po odpowiedziach przed Wysokim Trybunałem oraz po zakwestionowaniu przez sąd przejęcia Polska Press, wyjaśniał: – Wolność słowa to jest to, co możemy mówić i w równym stopniu to, co do nas dociera.
Takie tam dywagacje, w maturalnym stylu. Abiturienci piszą (i tylko piszą) egzamin dojrzałości. Chwyćmy się braku ustnego sprawdzania wiedzy; może zdający poćwiczą chociaż tzw. paszczodźwięki (w Muzeum Teatru we Wrocławiu to interaktywne zadania): „Szczyt szaleństwa, to szamotać się na szczudłach w szuwarach”.
– Przez ponad 40 tygodni ekranowej edukacji przeszliśmy przyspieszony kurs oświaty XXI wieku – Marek Pleśniar, prezes ogólnopolskiego Stowarzyszenia Dyrektorów. Młodzi narzekają na bolące głowy, kręgosłupy i oczy. Dorośli nie nauczyli ich jeszcze, jak szanować wzrok. Albo rybka, albo akwarium. Edukacja zdalna.
Huzia na Józia – niepotrzebnie. Co najwyżej przywołać warto ostrzeżenie babci, kiedy z latarką czytało się pod kołdrą: „Jak oślepniesz, to zobaczysz”. Społeczeństwu obrazu nic nie zamgli. – Nauczanie stacjonarne ciągle ryzykowne, dzieci mogą przenosić wirusa między sobą i w rodzinie – twierdzi prof. Marcin Drąg z Politechniki Wrocławskiej. Pod koniec maja uczniowie mają nacisnąć szkolne klamki. Niektórzy założyli www „nauka przeciw pandemii” i protestują. Nie ma co, covid ukradł szkołę. I autorytety. Jak w dowcipie: Pani pyta Jasia, dlaczego jego wypracowanie jest bezbłędne? – Bo akurat taty nie było w domu.
Do 4 maja wszyscy byliśmy bardzo w domu. Restrykcje i aura. – Czy w tym roku wiosnę organizuje pan Sasin? – zastanawiał się poirytowany autor mema. Riposta może taka: „Tylko Chuck Norris wie, jaka to melodia…”.
Obostrzenia w gastronomii i hotelarstwie oraz w rekreacji powoli znikają. Nie znika obawa lekarzy, że nadal za słabo testujemy. Za dużo zgonów; dr Tomasz Sobierajski, socjolog, tłumaczy, że 500–600 dziennie oznacza, że jednego dnia znika tylu ludzi, ilu statystycznie każdy spotyka w swym życiu. W badaniu Kantar z 29 kwietnia 2021 r. 30% ankietowanych przyznało, że rząd raczej nie zapobiega temu, a 29% – że zdecydowanie nie zapobiega. W minionych 12 miesiącach pożegnaliśmy 500 tys. Polaków (o 100 tys. więcej niż w poprzednich latach), z tego ponad 65 tys. z powodu covid-19. To nie są żadni „moi” i żadni „twoi” – jak w reklamie ze znanymi bramkarzami. To są nasi!
Zapewne można wejść do imprezowego podziemia. I wyjść z mandatem. Powrót „do ad remu” – jak określa żartowniś, może być bolesny. Na szczęście, pandemia teraz dołuje. Od 20 kwietnia zjeżdża z kilkunastu tysięcy. 6 maja 6631 zakażonych (wykonano ok. 67 tys. testów), 510 osób zmarło. W szpitalach zajętych 19 433 łóżka i 2344 respiratory. Ale za medycznymi parawanami czyhają mutacje…
„Napowietrzny” (tj. na zewnątrz) bar, który reklamuje się „Tradycyjna kuchnia indyjska”, jakoś teraz nie cieszy się powodzeniem. A w Wielkiej Brytanii, która ostre ciosy wymierzyła koronawirusowi, otwarcie mówi się o jesiennym szczepieniu dawką trzecią, przypominającą. Ogólnoświatowe liczby są takie: 156,9 mln zakażonych, 3,2 mln zmarłych, 134,1 mln ozdrowieńców. Przypomnienie: w UE mieszka prawie 500 mln obywateli (więcej w Chinach i Indiach; znowu ten kraj, do diaska!).
Ponoć milczenie jest cnotą głupich. Z drugiej strony – dzbany mają uszy. Więc suweren nie kładzie uszu po sobie. O dwadzieścia procent wzrosła w 2020 roku sprzedaż whisky, o jedenaście procent – wina musującego (hiszpańska cava i włoskie prosecco). Wielkie mecyje – gorzej żyjemy to i lepiej pijemy. Niestety! Ewentualnie sąsiad sąsiadowi zaproponuje wiśniówkę na spirytusie. Bez wiśni.
Okazja była. Siedemnasta rocznica wejścia naszego państwa do UE. Ależ się napodróżowaliśmy od 2004 roku, po Europie i nie tylko. Dowcip: „Dlaczego blondynka nie była zadowolona z wycieczki do Londynu? – Bo dowiedziała się, że Big Ben to tylko zegar”. Dzisiaj większość krajan uważa, że udało się „na maksa”. Są mega zadowoleni. Głosowanie w Sejmie nad przyjęciem Funduszu Obudowy też popierają. Wygląda, że koalicja rządząca się pospierała i pozbierała się. Samorządowcy chcą mieć wpływ na wydawanie pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, a nie tylko wpływ – na monitorowanie wydawania. Różnica widoczna gołym okiem. Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, tak to wyraził: – Żeby odmrażanie gospodarki nie oznaczało zamrażania demokracji.
Wyboru tu nie ma. A w tym kawale jest: – Kochanie, co wolisz, truskawki czy banany – to mąż do żony. Ona: – Na bazarze jesteś? – Nie, w aptece.
Teraz czas nowalijek. I ślubów. Przed laty Piotr Szczepanik śpiewał: „Kochać, jak to łatwo powiedzieć. Kochać – tylko to, więcej nic”. Jednakże – ona mówi, że rodzice obiecali w prezencie ślubnym samochód. On się cieszy:– Świetnie, moi obiecali mi parking przed domem. Obiecanki cacanki. A pewności brak. Jak z naszym powrotem do nowej normalności. Adam i Ewa spacerują po raju. – Kochasz mnie? – pyta Ewa. Typowa Ewa. – A kogo mam kochać?! – odpowiada Adam.
Małgorzata Garbacz