Z KRONIKI PANDEMII

Spacery z chryzantemą

W polskim zwyczaju chryzantemy są symbolem końca. Kresu – jak kto woli. Rząd kreśli ograniczenia. Nauka we wszystkich placówkach oświatowych zdalna. Kłódki na kinach, muzeach, filharmoniach. Tylko stadiony sportowe otwierają się… na pacjentów covidowych. Nowy przelicznik w sklepach: klient na metr kwadratowy. Wszystkie bary, kawiarnie, restauracje – gotują na wynos. Ciekawe, ile wyniesie ich ostateczny utarg? Znowu – time out, czyli przerwa w grze dla biznesu i gospodarki. Kłódek na ustach rodaków jakoś nie daje się założyć…

Gra pandemiczna toczy się wartko. Od 24 października cały kraj jest w czerwonej strefie, czyli ma obostrzenia. Pierwsze 20 tysięcy zakażonych pękło 29 października. Nikt już nie odważy się Polakom powiedzieć „nie pękajcie”. 5 listopada 2020 roku pada rekord: 27 143 zakażonych (67 tys. testów); 367 osób zmarło. W szpitalach 19 114 chorych oraz 1615 pod respiratorami. Nowe miejsca mają powstać w 16 tymczasowych placówkach w każdym województwie. Krytyczny obserwator widzi inne liczby w statystykach i słyszy co innego w nagraniach rozmów obsady karetek z dyspozytorami. Gdzie, do diaska, są te wolne łóżka? Czy łóżka schowały się pod łóżka? O, tak nie będzie. Teraz dwa tysiące żołnierzy zostało skierowanych do 600 szpitali. Będą donosić, sorry, raportować – ile miejsc i sprzętu jest wolnych. Poirytowani dyrektorzy szpitali i lekarze wiedzą najlepiej, jaka jest rotacja leczonych na ich oddziałach. Wojsko wspiera służbę zdrowia – tak tłumaczy Ministerstwo Zdrowia. Mamy więc do czynienia z programem „Żołnierz plus”.

Co dalej? Kto ma kryształową kulę i powróży? Dr Franciszek Rakowski z Centrum Modelowania Matematycznego publicznie przyznaje, że modele matematyczne wskazują wzrost zachorowań. Zdroworozsądkowcy przepędzają „płaskoziemców”. – Idź sobie – mówi satyryk do takich. – Po rozum do głowy. I już mało komu chce się uśmiechnąć na widok esemesa ze Szkła Kontaktowego: „Ostatnim dowodem na to, że Ziemia jest płaska, jest płaskostopie”. Albo innego: „A ja chcę żyć w nudnych czasach, ciekawych mi już wystarczy” lub „Żyjemy w nieciekawie ciekawych czasach”.

Wirus grasuje w najlepsze. WHO przyznaje, że cały świat jest w krytycznym momencie. U nas pan prezydent zakażony, jego rzecznik także. Minister Mariusz Błaszczak. I Zbigniew Boniek, Jurek Owsiak. I setki naszych znajomych, bo pandemiczny pierścień zaciska się coraz bliżej nas. Dorosłe dzieci naszych znajomych mają „plusa”. Po teście. Niestety, nie szkolnym teście. Wrażenie chaosu w służbie zdrowia jest dojmujące – komentuje naród. Oby to tylko wrażenie!

Jak tu Was, Czytelnicy, pocieszyć? Na pytanie skierowane do lodówki w radiowej reklamie: – Jak leci? – ona odpowiada: – Nieźle, cały czas ktoś do mnie zagląda. Właściwie, teraz podczas drugiego lockdownu, bo znowu ma królować home office (dokładnie: biuro w domu), trzeba będzie uważać na segregatory i spinacze pod nogami. Trzeba się spinać do pracy w dresie lub szlafroku. I nie spinać się, gdy marudzi mąż lub dziecko. Żona także. – Pamiętajcie, suweren nawiązuje do protestów, nawet zdalnie kobiety są zdolne do wszystkiego…

Eksperci za to proszą, by politycy nieprzemyślanymi wypowiedziami nie podważali zaufania do lekarzy. Nasuwa się powiedzenie o podcinaniu gałęzi, na której się siedzi. Prof. Jarosław Fedorowski – prezes Polskiej Federacji Szpitali – apeluje, by zdecydowanie usprawnić system koordynacji miejsc dla pacjentów. Minister Zdrowia ogłosił, że lekarze nie będą musieli przebywać na kwarantannie, bo tych ok. 20% zakażonych lub z kontaktu – musi stanąć przy chorych i przy respiratorach. Kapnął im też większą kasą. Lekarz i polityk Bartosz Arłukowicz twierdzi – i nie jest to odkrywcze – że należy systematycznie dbać o personel, a nie, że „cały rząd organizuje szpital narodowy”.

Obecnie realizowana jest strategia 3.0. A myślący współziomkowie uważają, że strategia powinna być jedna – główna. A jej wykonanie – to programy, scenariusze, zadania. Cóż, jaki pan, taki kram. Eksperci, z krajowej i światowej sceny medycznej (np. Włosi), alarmują, że potrzeba dobrych przywódców, którzy egzekwują zakazy, bowiem społeczna siła koronawirusa zmniejsza się prawie tysiąc razy przy noszeniu maseczek i zachowaniu dystansu. A propos Italii: regiony Lacjum i Kampania wprowadziły godzinę policyjną. Przymiotnik przy słowie „godzina” lepiej zastąpić samodyscypliną.

Prof. Iwona Taranowicz, socjolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, w rozmowie z TVN: – Język jest narzędziem walki. Naród myśli, czuje, decyduje. Jednak, żeby już tyle nie pisać na kartonach, dowcipny obywatel w zdaniu rozesłanym po komórkach: „Na halloween przebiorę się za Polskę”. Tere-fere, straszyć to my, a nie nas.

Dobrze, to jeszcze żart z przyszłości: Koledzy wspominają, powiedzmy, w 2050 roku, że teraz podczas epidemii wirusa jelitowego, wszyscy muszą nosić pampersy. I przyznają, że w 2020 roku maski nie były wcale takie złe!

Powrót do teraźniejszości: dziennikarze komentujący protesty piszą, że to „ogólnonarodowy wkurz”. Społeczeństwo zaś przemawia w memach: „Chyba jako pierwszy kraj osiągniemy odporność zbiorową” i pyta: – Czy pan prezes na kota, czy kotkę, w kontekście sytuacji w kraju? Inne pytanie: – Jak walczysz? Odpowiedź: – Spacerując.

Tak reaguje lud. A to feler – westchnął seler. O, kochani, to już klasyk – Jan Brzechwa.

Zatem niech cytat z tego wiersza „Na straganie” zabrzmi jako puenta: „Jak tam rzepo? – Coraz lepiej. – Dzięki, dzięki, panie grochu. Jakoś żyje się po trochu”.

Małgorzata Garbacz