Dom Dziennikarza pod rządami SDP to po prostu biurowiec, o kiepskim standardzie lokali biurowych, pomieszczeń sanitarnych i ciągów komunikacyjnych. Ostatni remont, do pierwszego piętra, za sprawą SDRP, odbył się na przełomie wieków. Wszystko, co powyżej, od dwudziestu lat, ulega postępującej degradacji. Na ścianach odpadająca farba, parkiet dawno stracił stabilność, okna nieszczelne, dach okresowo przeciekający, a klatka schodowa od strony zagraconego zawsze podwórza, straszy brudem i wątpliwej przyjemności zapachami nie tylko z kuchni. Prowadzenie działalności w takich warunkach staje się wyjątkowym wyzwaniem. Nie może więc dziwić fakt, że po wielu latach użytkowania Izba Wydawców Prasy, Stowarzyszenie Dziennikarzy i Wydawców „Repropol” oraz Stowarzyszenie Gazet Lokalnych, mając dosyć tych „luksusów” i podwyższanych opłat czynszowych, w lipcu i sierpniu ub.r. opuścili pomieszczenia na trzecim piętrze. Zapanowała przykra pustka, jakiej nigdy tu nie było.
Progi Domu Dziennikarza, po raz pierwszy przekroczyłem w roku 1966. Do dziś pamiętam wyjątkową atmosferę tego gmachu. Gwar rozmów w hallu, na klatce schodowej, w kuluarach przy kawowym barze. Niemal codziennie spotykało się wybitnych dziennikarzy m.in. Mariana Podkowińskiego, Zygmunta Broniarka, Ryszarda Wojnę, Józefa Bareckego, Irenę Dryll, Stefana Bratkowskiego, Macieja Iłowieckiego, Władysława Machejka, Daniela Passenta a także doc. Bogdana Michalskiego. W Klubie Dziennikarzy Sportowych Bohdana Tomaszewskiego. W ogrodzie, pod kasztanami, przy kawie Michała Gawałkiewicza gwarzącego o fotografii prasowej z Henrykiem Grzędą i Mariuszem Szyperko. Przy innym stoliku studentów dziennikarstwa. Po zajęciach posiedzieć „U Dziennikarzy” to splendor.
Na tzw, dziennikarski obiad umówiłem się z Jurkiem Kiss-Orskim. Jurek uwielbiał zrazy w sosie z kaszą gryczaną, a zrazy „U Dziennikarzy” były jak firmowe danie. Dziś Villa Foksal otwarta od wydarzenia do wydarzenia, częściej zamknięta, nastawiona na klienta z grubym portfelem, praktycznie niedostępna dla dziennikarzy. Eventy, konferencje, spotkania integracyjne, wesela i stypy to podstawowa działalność Villi Foksal. Uboczną działalnością ( w Domu Dziennikarza sic!) w piwnicach jest wytwórnia sałatek jarzynowych,śledzi w oleju i jaj w majonezie, słowem catering Villa Foksal na całe Mazowsze.
W latach 1982 -1985, pełniąc obowiązki sekretarza generalnego, zarządzałem Domem Dziennikarza. Ten okres dobrze pamiętam. Dom tętnił życiem. W Klubach Twórczych, a było ich kilkanaście, pod wodzą red. Wiesława Marnica i Majki Lisowskiej organizowano setki konferencji, sesji, konkursów i wyjazdów seminaryjnych. Działem Zagranicznym kierowała Barbara Kwaśniewska. To było istne ministerstwo spraw międzynarodowych. Przyjmowano delegacje dziennikarzy z całego świata. Rewizyty polskich dziennikarzy organ w Czechosłowacji, Bułgarii, Japonii, Afganistanie … Korei Północnej. Na pierwszym piętrze działało kino studyjne ze stałym repertuarem.
Na czwartym piętrze redakcje wydawnictw; „Prasa Polska” z Klemensem Krzyżagórskim redaktorem naczelnym, „Krzyżówki”, Dziennikarska Spółdzielnia Mieszkaniowa(w domach do dziś mieszkają dziennikarze lub ich dzieci, „Loteria Błękitna” główne źródło dochodów SDRP. Pomysłodawcą, organizatorem i dyrektorem „Błękitnej” był „wulkan pomysłów” red. Kazimierz Spólnicki. Loteria cieszyła się wielkim wzięciem. Do wygrania samochody, domy jednorodzinne, drobny sprzęt gospodarczy w tamtych latach nie tak łatwy do kupienia. Dzięki „Błękitnej” nie brakowało pieniędzy na działalność statutową, opłaty czynszowe i dzierżawę wieczystą posesji przy Foksal, na gruntowną modernizację pierwszego piętra,, sali konferencyjno – widowiskowej, kuluarów i hallu wejściowego. W planach była winda, ale zarządzanie domem przejęło SDP i na planach się skończyło.
Krystyna Mokrosińska ( honorowa prezes SDP) krytycznie ocenia to, co w Domu Dziennikarza się dzieje. Na łamach „Forum” (periodyku SDP) pisze – „marzy mi się prawdziwy Dom Dziennikarza…”. Niestety, ten dzisiejszy przy Foksal nie jest już, dla znacznej części dziennikarzy, prawdziwym domem. Taka sytuacja trwa od dziesięciu z górą lat. W tym czasie sporo osób się wypisało, wiele nie przychodzi mimo utrzymywania członkostwa. Dawna życzliwa atmosfera bezpowrotnie się ulotniła, a Dom stał się przystanią jedynie dla tych dziennikarzy, którzy utożsamiają się z mediami tzw. prawicowymi. Może to niezbyt ścisłe określenie, gdyż prawicowość można różnie rozumieć, ale mnie chodzi o poglądy bliskie Gazecie Polskiej, radiu Wnet, tygodnikom Do Rzeczy czy W sieci. Oczywiście nikt nikogo nie wygania, bardzo prosimy ale… z doświadczenia wiem, że fajnie nie będzie. Pamiętam, jak przed laty, bodajże w 2012 roku, na jednej z konferencji osoba z tego środowiska agresywnie się na mnie rzuciła, bo ośmieliłam się w pewnej kwestii mieć inne zdanie.
Ta sytuacja z każdym rokiem coraz bardziej się pogłębiała i sprawiła, że odeszło od nas wielu wartościowych członków. Oczywiście, żeby nie było wątpliwości, zawsze toczyliśmy spory i różniliśmy się między sobą poglądami, których nieraz zajadle broniliśmy, ale przez wiele lat w SDP było jednak miejsce dla wszystkich. Należeli do nas i udzielali się zarówno dziennikarze związani z prasą liberalno–lewicową, jak i prawicową. W tamtych czasach czuło się to zróżnicowanie środowiska, a co najważniejsze czuło się, że to naprawdę jest NASZ DOM..W podobnym duchu wypowiada się red. Jolanta Cywińska.(„Forum”).
„Już od dawna atmosfera panująca przy Foksal 3/5 nie zachęca mnie do bywania tam i wielu znanych mi dziennikarzy również, gdyż po prostu mają dosyć. Atmosfera jest czymś nieuchwytnym, ją się czuje, a nie widzi, więc niby nie ma się czego czepiać. Można powiedzieć, że ci którzy chcą, to przychodzą, a ci, którzy nie chcą, nie przychodzą, ale… tęsknię za czasami, gdy na korytarzach był jakiś ruch i drzwi między Oddziałem Warszawskim a sekretariatem Zarządu Głównego były stale otwarte. Pamiętam, że wpadaliśmy do siebie, rozmawialiśmy, żartowaliśmy. Po prostu byliśmy razem. Ale to było dawno, ponieważ od 2011 roku w naszym (?) Domu zagościły zupełnie inne obyczaje.”
Umowa wieczysta na dzierżawę Domu Dziennikarza, zawarta między SDP i władzami stołecznymi, 30 stycznia 2019 roku straciła ważność. SDP uważa, że nadal jest zarządcą na podstawie domniemania, iż umowa zostanie przedłużona. Władze stołeczne tymczasem nie spieszą się z przedłużaniem. Przyczyna? Między innymi nieprofesjonalne zarządzanie i prawdopodobne zaległości w opłatach. Sprawa z powództwa SDP, przeciwko miastu, od kilku lat oczekuje w sądzie na rozstrzygnięcie. Roszczenia do pałacu zgłaszają także potomkowie spadkobierców. Ta sprawa też się ślimaczy, nie bardzo wiadomo z jakiego powodu.
Jolanta Hajdasz nowa przewodnicząca SDP, wybrana na ostatnim zjeździe w Kazimierzu Dolnym (tam dom także zawłaszczony) nie rokuje dobrze. Wielokrotnie dawała odczuć, że Dom Dziennikarza przy Foksal 3/5, według jej opinii, jest wyłączną własnością SDP.
Czas najwyższy, by członkowie pozostałych organizacji: Towarzystwa Dziennikarskiego, Syndykatu Dziennikarzy Polskich, Stowarzyszenia Konferencji Mediów Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej, Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, Związku Zawodowego Dziennikarzy, Stowarzyszenia Dziennikarzy im. Władysława Reymonta, Stowarzyszenia Dziennikarzy Mediów Lokalnych, Stowarzyszenia Dziennikarzy i Wydawców „REPROPOL”, Stowarzyszenia Dziennikarzy i Twórców Radia Publicznego, Związku Zawodowego Pracowników Twórczych i Technicznych TVP S.A. „WIZJA”, nie godzili się na zawłaszczenie Domu Dziennikarza przez SDP i dalszą dewastację pałacu wraz z otoczeniem. Ratujmy nasz Dom Dziennikarza, bo jeszcze jest co ratować. Niech znów stanie się domem wszystkich dziennikarzy, wszystkich organizacji dziennikarskich.
Andrzej Maślankiewicz