PO MEDIACH Z ANGORĄ

Kim jest Suwart? To pytanie zaprząta uwagę użytkowników platformy X. I nie jest to pytanie błahe, bo w tle jest Fundusz Sprawiedliwości, są relacje politycy – media – wydawcy – dziennikarze, w grę wchodzi etyka dziennikarska i parę takich spraw podstawowych. Skąd się wziął, kim jest i czy w ogóle istnieje? Sprawa sięga co najmniej 2020 roku. Dziennikarz OKO.press Sebastian Klauziński ujawnił wtedy, że wymyśleni dziennikarze Krzysztof Suwart i Krzysztof Major podpisują się na portalu Wirtualna Polska pod tekstami wychwalającymi Zbigniewa Ziobrę i Ministerstwo Sprawiedliwości. Pochlebne teksty dotyczyły również TU Link4, a dyrektorem marketingu w tej firmie była żona Zbigniewa Ziobry Patrycja Kotecka. Pod artykułami, które w istocie były opłacane z FS, ich autorzy podpisywali się pseudonimami – ani Suwart, ani Major nie byli realnie istniejącymi dziennikarzami. Czytelników wprowadzono w błąd, a dziennikarze WP ponoć byli zmuszani do konsultowania tekstów z Patrycją Kotecką, więc o niezależności nie ma mowy.

Można by powiedzieć: było, minęło. Można by, ale kilka dni temu OKO.press opublikowało listę redakcji, które wzięły pieniądze za propagowanie Funduszu Sprawiedliwości. Sęk w tym, że FS miał z założenia pomagać osobom pokrzywdzonym przestępstwami i ich najbliższym oraz przeciwdziałać przestępczości, ale za rządów PiS wielokrotnie wydawał pieniądze na inne cele (np. zakup samochodów dla OSP, dofinansowanie kliniki, Fundację Mamy i Taty, na konferencje polityczno-historyczne, bankiety itd.). Fundusz wydał też kilkadziesiąt milionów złotych na promocję w mediach – podpisał w latach 2019 – 2023 z wydawcami 244 umów. Wirtualna Polska otrzymała z tego pakietu 7,1 mln zł, Spółka Time (m.in. wydawca „Super Expressu”, właściciel Radia Eska) 5,1 mln, niezalezna.pl i TV Republika 5 mln, wydawca „Do Rzeczy” 4,1 mln, Fratria (wydawca m.in. tygodnika „Sieci”) 3,6 mln itd.

Lista jest długa i obejmuje jeszcze na przykład Onet, „Fakt”, „Newsweek”, RMF FM, „Rzeczpospolitą” i „Wprost”. Tak PiS prowadził za pomocą FS swoją kampanię wyborczą! Pecunia non olet, pieniądze nie śmierdzą, ale trzeba pamiętać, że jeśli trafiają od kogoś do mediów, to nie po to, by o nim źle pisano, co było widać na przykładzie Wirtualnej Polski. Dziś jest to już inny portal. Kiedy jednak opinia publiczna żąda ujawnienia, kim był Krzysztof Suwart, piszący teksty dla WP, to nie można udawać, że nie ma problemu. Mamy prawo to wiedzieć, a odpowiedź na pewno zna redaktor naczelny Wirtualnej Polski.

MAREK PALCZEWSKI

TELEWIZOR POD GRUSZĄ

Mój szwagier, którego bardziej interesuje zarabianie pieniędzy niż śledzenie bieżączki politycznej, zadzwonił do mnie, gdyż przypadkiem trafił w telewizorni na zajadle ujadających, skaczących sobie do gardeł wybrańców narodu i choć wsłuchiwał się uważnie w ich dysputę, nie skumał, w czym rzecz. W jakiej sprawie darli gęby, obsobaczali się nawzajem. Męczyło go to okropnie, bo chciał wiedzieć, o co tym pieniaczom chodziło. Skąd nagle pojawiło się u nich zainteresowanie PKP – konkretnie LOKOMOTYWAMI! Czemu o nich ciągle gadali? Pytaniom szwagra nie było końca. Zasypywał mnie nimi i nie dopuszczał do głosu! W końcu zmęczył się, dostał zadyszki i zamilkł!

Żeby zrozumieć mojego szwagra, jego chorobliwą wręcz dociekliwość, trzeba wiedzieć, że on generalnie nie robi niczego bezinteresownie. Będąc rasowym przedsiębiorcą twardo stąpającym po ziemi, widzi we wszystkim możliwość zrobienia biznesu – zarobienia paru groszy. Toteż owa lawinowa liczba pytań temu właśnie celowi służyła! Wiedząc o tej szwagra przypadłości, nie zdziwiło mnie wcale, gdy w końcu zapytał wprost, czy chodzi tu o ten obiecany szmal do wzięcia, który mieliśmy dostać od Unii na modernizację trakcji elektrycznych i wymianę taboru kolejowego? Jeżeli tak, to on chętnie wejdzie w ten interes! Jakież było jego rozczarowanie, gdy się dowiedział, że NIE, że nie idzie tu o PKP – o naprawę czegoś, co jest w Polsce nienaprawialne! Powiedziałem mu też od razu, że lokomotywy faktycznie są w grze, ale nie takie, o jakich on myśli. Lokomotywami nazywani są kandydaci umieszczeni na pierwszym miejscu list wyborczych do parlamentu UE.

Szwagier podziękował za wyjaśnienie, po czym przyjrzał się dokładnie tym partyjnym lokomotywom i z niedowierzaniem pokiwał głową. Raz jeszcze spojrzał mi głęboko w oczy i zapytał: naprawdę te stare, muzealne parowozy, niemrawe ciuchcie wąskotorowe, przeżarte korozją drezyny robią za wyborcze lokomotywy?! NAPRAWDĘ – odpowiedziałem. No, to długo nie pociągną – rzekł szwagier i roześmiał się serdecznie!

ANTONI SZPAK
PORTAL ZARZĄDU GŁÓWNEGO SDRP

(dziennikarzerp.org.pl)