W rozmowie na antenie Radia Wnet (prowadzący: Krzysztof Skowroński) Świrski powiedział: „Nie ma zgody na rządy obcych nad Polską (…), w sensie komunistów i popleczników targowicy, i tych wszystkich, którzy chcą Polskę upodlić i mówią, że są wewnętrzną gospodarką Niemiec”. Rządzących i ich stronników przyrównał do trzeciego pokolenia ubeków. Na uwagę prowadzącego, że taki był wybór demokratyczny Polaków, Świrski zaczął bajdurzyć o zmanipulowanych wyborcach i mediach komercyjnych, „które tę operację przeprowadziły”, a teraz odnoszą korzyści z powodu niskiej oglądalności TVP?! A przecież to on wstrzymał wypłacenie 200 mln zł z abonamentu mediom publicznym, uniemożliwiając rozwój programowy. Kto jak kto, ale przewodniczący KRRiT powinien ważyć słowa i być za nie odpowiedzialny. Świrski zakwestionował wynik demokratycznych wyborów, rządzących nazwał „obcymi”, napluł w twarz Polakom, którzy odsunęli Prawo i Sprawiedliwość od władzy i przekazali ją w ręce demokratycznej opozycji. Ten talib – jak się sam nazywa – zhejtował ludzi, z którymi ideowo się nie zgadza. Splugawił ich, a jednocześnie zhańbił urząd, który pełni. Taki człowiek powinien odejść, bo nie ma etycznych kwalifikacji do bycia strażnikiem medialnej moralności, a jego wypowiedziami powinna zająć się KRRiT (tak, tak!), żeby zbadać, czy nie naruszają art. 18 Ustawy o radiofonii i telewizji.
Przeciwko Świrskiemu wystąpiła Rada Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, która wydała oświadczenie w sprawie administracyjnych ingerencji Świrskiego w wolność słowa. Chodzi o kary nakładane arbitralnie na TVN, Radio Zet i Tok FM. Wydawcy zarzucają mu nękanie i tłumienie krytyki prasowej oraz apelują, by ograniczyć wpływ polityków na media: „Nie może przewodniczący KRRiT, prezes Orlenu czy dowolny wójt lub burmistrz stawiać się w roli nadredaktora mówiącego niezależnym redakcjom, co wolno, a czego nie”. Świrski tnie brzytwą cenzury treści wolnych mediów. Trzeba mu ją zabrać, póki nie jest za późno.
MAREK PALCZEWSKI
TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Słowo wiocha jest nie tylko synonimem małej, leżącej daleko od szosy, zabitej dechami osady, lecz także mało pochlebnym określeniem stanu umysłu człowieka – jego mentalności! Generalnie psychika, osobowość istot ludzkich skażonych wiochą zanurzona jest głęboko w ciemnocie, kołtuństwie i chrześcijańskich gusłach! Piszę o tym, ponieważ większość wybrańców narodu dotknięta jest ową intelektualną ułomnością. Toteż wiocha góruje w debatach! CEPY wychodzą śmiało, ochoczo na mównicę i bez wstydu, zażenowania obnażają w pełnej krasie swoje kompleksy, matołectwo i chamstwo! Wierzyć się nie chce, ale nic tym kmiotom nie dały studia, tytuły naukowe, lata bytności w parlamencie, liczne dyskusje w radiowych i telewizyjnych programach publicystycznych! Ćwoki pozostają ćwokami!
Wymarzonym wręcz przykładem owej stagnacji umysłowej, polityka z żelbetonu jest Marek Sawicki – crème de la crème dziadersów z PSL-u! Nic nie odmieni, nie skruszy tego upiornego tetryka! Żaden młot pneumatyczny, żaden kafar! Jego katolickie, osadzone w średniowieczu poglądy są święte – nie do ruszenia! Gdy ktoś wypowiada się nie po myśli Sawickiego, dostaje od niego natychmiastową reprymendę, cyt.: Jeżeli minister Kotula chce, to może się WYSTERYLIZOWAĆ! Nic nie stoi na przeszkodzie. Jeżeli chce propagować sterylizację, to powinna dać przykład. Samookaleczenie nie jest karalne. Gdybym był premierem, odwołałbym Kotulę ze stanowiska. Nie miałbym co do tego żadnych wątpliwości! No, gdzieżby tam! Za panowania Sawickiego mielibyśmy wiochę wszędzie!
Na szczęście nie jest premierem i wiocha zagnieździła się tylko w jego domu i zagrodzie! Sawicki ma problemy z poprawną polszczyzną – połyka litery ą i ę! Za wuja garbatego nie potrafi powiedzieć jak należy zdania typu: Posłowie siedzą, dyskutują, nie wiedzą, czego chcą! W jego wersji brzmi ono tak: Posłowie siedzo, dyskutujo, nie wiedzo, co chco! Kaleczenie języka nie przeszkodziło Sawickiemu w zrobieniu doktoratu z uprawy ziemniaków. Szkoda, że nie zrobił go z hodowli BURAKÓW w PSL-u!
ANTONI SZPAK
PRESS.PL