Obiektywizm śledztwa polega nie na przedstawianiu opinii różnych stron (pedofilów i ich ofiar), lecz na ujawnieniu prawdy o wydarzeniach w jej kontekście historycznym, z położeniem akcentu na wyrządzone zło. Reportaż nie jest rozprawą naukową, wystarczy, że rzetelnie, bez zniekształceń relacjonuje wypadki w oparciu o źródła informacji. Marcin Gutowski dokonał starannej analizy i prezentacji źródeł (m.in. listów papieża i wypowiedzi osób poszkodowanych!), aczkolwiek uniemożliwiono mu dostęp do trzymanych za zamkniętymi drzwiami dokumentów archiwalnych Kościoła katolickiego.
Świrski konkluduje, że: „Analiza materiału wykazała występowanie w audycji treści sprzecznych z prawem i dobrem społecznym, godzących w uczucia religijne, w tym konkretnym wypadku katolików, i dezinformujących opinię publiczną, co stanowi naruszenie art. 18 ust. 1 i 2 ustawy o radiofonii i telewizji”. To wręcz idiotyczny argument, żeby ujawnienie przypadków pedofilii wśród księży oraz wskazanie osób odpowiedzialnych za jej tuszowanie miało obrażać uczucia religijne! Dlaczego Świrski nie martwi się o uczucia osób pokrzywdzonych przez księży pedofilów i nie żąda pociągnięcia do odpowiedzialności nie tylko moralnej, ale i prawnej wszystkich, którzy popełniali lub kryli te przestępstwa? Tych spraw po reportażu Gutowskiego nie uda się już zamieść pod dywan.
Pozytywnie o reportażu wypowiadało się wielu dziennikarzy katolickich, księży i zakonników – wśród nich Tomasz Terlikowski, Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Tomasz Biłka, Tomasz Polak. Niektórzy podkreślali, że w reportażu widać determinację dziennikarza w dochodzeniu do prawdy, i chwalili go za skontaktowanie się z osobami pokrzywdzonymi. To elementarz dziennikarstwa śledczego, o którym Maciej Świrski nie ma pojęcia, a sam przyznaje sobie prawo do cenzurowania prawdy. Czas zastanowić się, czy naprawdę potrzebujemy KRRiT – instytucji służącej partyjnym i osobistym interesom?
MAREK PALCZEWSKI
Zarząd Główny SDRP